czwartek, 24 listopada 2016

Taki poranek... :)

Kto z Was chciałby się tak obudzić?

Humor na cały dzień gwarantowany!




Ranek... Moja Ukochana reaguje na dźwięk budzika... Wstaje i wyciągam z lodówki wcześniej przygotowany posiłek dla Pani do pracy. Stawiam w widocznym miejscu, całuję Żonę i kładę się spowrotem do łóżka.

Ustawiam alarm w telefonie dając sobie jeszcze 45 minut drzemki. Ptotem muszę zbudzić Malców i zaprowadzić Ich do szkoły. Małżonka wychodzi z sypialni... Śpię na brzuchu...

Nagle przez sen czuję zaciśniętą na ustach dłoń w lateksowej czarnej rękawiczcce. Wyrwany z całkiem głębokiego snu rzucam się pod ciężarem mojej Małżonki, która sprawnie ulokowała się na moich plecach, udami dociskając okolicę lędzwiową.
Wciska mi głowę w poduszkę...

Ona: Nie ruszaj się, bądź grzeczny...

Odsuwa swoje biodra i po chwili coś próbuje zagościć między moim pośladkami. Odruchowo odwracam się do tyłu. Musiałem usnąć na moment, bo jeszcze nie zdążyła się wyszykować i nadal jest w koszuli nocnej... Tyle, że ma do bioder przyczepionego sztucznego fiuta i ogromną chęć mnie zerżnąć... 
Była łaskawa i już wcześniej nałożyła prezerwatywe na niej rozsmarowując odrobinę lubrykantu.
Czuję napór... Falus forsuje przeszkodę i wślizguje się do środka. Początkowe kilkanaście sekund jest delikatne. Piekący ból stopniowo rozchodzi się po całym tyłku...
Gwałtowna zmiana rytmu... Pani po obu stronach głowy łapie mnie za twarz, wkłada po dwa palce do ust i galopuje na swoim wierzchowcu. Odciąga mój łeb do tyłu i następne kilka minut jest nieustannym cierpieniem... cierpieniem przesiąkniętym rozkoszą!
Napastliwie dobija swoim kroczem o mą kość ogonową...
by po chwili wyrwać członka z brutalnie zdewastowanego anusa. 
Odwraca mnie na plecy, ściąga kondoma, siłą otwiera wargi i wkłada penisa podbrzuszem zapierając się o mój nos.
Nieprzygotowany na głębokie gardło, nie mogąc uciec gdyż potylica zapiera się o materac... Zaczynam się dusić i charczeć...
Lekkie uniesienie bioder bym mógł nabrać tchu... Dzięki Bogu nie trwało to długo. Parę dopchnięć i po zabawie.

Ona: Na czworaka i do łazienki... 





W łazience dostaję rozkaz wejścia do wanny. Pani zdejmuje majteczki i wchodzi do mnie. Klękam i tuż przed swoim niegodnym ryjem mam Jej różyczkę... Wystawiam język i na moją twarz tryska strumień ciepłego złotego deszczyku...
Spijam co mogę łapczywie chłonąc każdą kroplę... Część ścieka mi po twarzy, szyi i torsie... Pani kieruje swój dar na moje klejnoty. Ugniata je stopą i kończy... Rzucam się by językiem zebrać z płatków ostatnie kropelki...
Odpycha mnie...
Bierze słuchawkę prysznica i sie podmywa... Zmienia wodę na lodowatą, wychodzi na ręcznik i zaczyna moją kąpiel...
Cały się trzęsę a Pani oblewa mnie z każdej strony... Ma niezły ubaw. Łapie mnie za jajka i mocno ściska. Dokładnie płucze strefy intymne. Przerywa.

Ona: Usiądź i ręce do góry...

Zapieram się plecami o brzeg wanny, wznoszę dłonie wysoko nad siebie, Pani przykuwa mnie kajdankami do żeberek grzejnika. Wiele mi nie trzeba by siusiak stanął na baczność... Wystarczy Jej spojrzenie i dotyk stopy...

Siada i bierze to czego chce- co Jej się należy... Gdy kończy- twierdzi, że dziś starczyło czasu tylko dla Jej przyjemności... 
Musi wziąć kąpiel i zadbać o swą urodę...





Miłego dnia... :)

1 komentarz: