środa, 2 grudnia 2015

Epizod IV... Ciąg dalszy...

Długo mnie nie było a działo się wiele, tak wiele, że czasu na pisanie i prowadzenie bloga zabrakło... Niestety...




     Wychodząc z domu czuł jeszcze Jej zapach na swojej buzi… Pachniał Nią… Mimo, że jego oddech nie wrócił jeszcze do normy skupił się na wciąganiu aromatu nosem… Pieścił wszystkie zmysły…
Szybko zrobił zakupy, wszystko co było niezbędne… Zapłacił przy kasie i pobiegł do domu… Jego Pani nadal okopywała łazienkę więc wziął się za śniadanie… Nie chciał Jej przeszkadzac, ale nie wiedział, czy ma sam coś wymyślić czy Ją spytac na co ma ochotę…
W tym momencie dostał sms’a…
SMS od MojaPani: Chcę świeże bułeczki z masełkiem, twarogiem i miodem oraz herbatkę z cytrynką… Migiem suko! Potem przygotuj zabawki… Ty zjesz innym razem ;)
Pani dosłownie czytała w jego myślach… Zadanie nie było trudne i nie wymagało zbyt wiele czasu na wykonanie… Szybko się z nim uporał, nakrył do stołu, zapalił świeczki…
Zabawki poukładał na fotelu, tak by wszystkie były widoczne i pod ręką…
Gdy weszła do pokoju o mało nie zemdlał z wrażenia… Zawsze była piękna… to nie podlegało dyskusji… ale dziś??? Petarda… jednym słowem RAKIETA… Chodzące bóstwo… Arcydzieło w ludzkim wydaniu… Idealny całokształt… Chciał tylko na Nią patrzec… Stukot obcasów dźwięczył mu w uszach jak wybitna muzyka…
Elegancka, pewna siebie, Kobieta z klasą… Dziękował Bogu za taki SKARB w domu…
Gdy podeszła do Niego upadł twarzą nisko do podłogi by oddac Jej hołd… ręce wysunął daleko przed siebie i zastygł w tej pozycji… Czubkiem pantofelka uniosła do góry jego czoło, potem brodę, by spojrzał na Nią…
Trzymała w ręku obrożę ze smyczą oraz kajdanki…
Uniósł głowę i poddał się Jej by mogła sprawnie zapiąc symbol jego oddania na jego szyi… Pociągnęła go w stronę baru, gdzie przygotowany był Jej posiłek… Smycz przywiązała do podpórki na nogi barowego krzesła, krótko by musiał klęczec z głową przy parkiecie… Kazała mu skrzyżowac ręce na plecach i skuła je kajdankami… Siadła na krześle ustawionym z jego plecami, tak, że miała pełny widok na jego tyłek…
Zostawiła go w tej pozycji biorąc się za śniadanie, jadła powoli czasami zerkając z zniecierpliwionego psa… Nie dbała o jego pragnienia… Delektowała się delikatnym posiłkiem… Od niechcenia postawiła jedną stopę obutą w czółenko z długą cienką szpilką na jego pośladku… Szpilka nieuniknienie wędrowała w kierunku jego dziurki…
Ona: Wypnij się mocno dla Pani moja suczko…
Naparła flekiem na jego zwieracz, szybko przenikając w jego wnętrze… Usłyszała ciche jęknięcie… Wyjęła obcas i ponownie przełamała opór… rytuał powtórzyła kilkukrotnie… Wiedziała, że przez takie wkładanie i wyjmowanie on cierpi najbardziej… Szpilka była gładka i okrągła ale jej zakończenie miało ostrą obwódkę… Naskórek wokół jego „szparki” był delikatny i czuły na dotyk, więc to musiało bolec… Po kilku takich próbach docisnęła obcas do końca… Ostrożnie by bucik nie wysunął się z jego tyłka, wyjęła swoją stópkę z jego środka… Wróciła do jedzenia… Czasami szturchała bucik stópką lub poprawiała jego położenie gdy się wysuwał…
On klęczał w bezruchu… Zaciskał pupę by nie zgubic bucika… Wiedział, że jego ponowne ulokowanie w jego tyłu nie należałoby do najprzyjemniejszych…
Pani skończyła jedzenie i podjęła próbę ponownego założenia bucika na stópkę… bez użycia rąk… wprost z jego tyłka… Umieściła paluszki w środku i próbowała je podusnąc ku przodowi obuwia… Obcas w jego tyłku nieprzyjemnie kłuł wnętrze, jego niekontrolowane ruchy przy zakładaniu bucika Pani powodowały falę bólu… Gdy Pani dociskała piętkę, dosłownie cała szpila aż po podeszwę tkwiła w jego odbycie a on kurczowo zaciskał uda… Napór mimo próbie zakończonej pełnym sukcesem nie zelżał, wręcz przeciwnie- poczuł krótkie agresywne pchnięcia… Za chwilę obcas całą długością przesuwał się w jego środku by bez skrupułów go opuścić… Momentalnie poczuł pustkę… Pani zeszła z krzesła by sięgnąc po drugą parę czółenek, tym razem z odkrytymi paluszkami, równie długą ale niestety kanciastą szpilką… Od tyłu zaokrągloną od wnętrza płaską… Szerszą niż jej poprzedniczka ale to nie to było problemem… dla niego, bo dla niej było tylko większą frajdą…
Zanim powróciła na krzesło zlitowała się nad nim i splunęła w sam środek jego tyłka…
I tym razem zbyt długo nie myśląc wcisnęła kanciasty flek w jego dupkę… Podskoczył… Spiął się i skurczył w spazmie cierpienia…
Delikatnie poruszała stópką by mógł się przyzwyczaic… Nie chciała robic mu krzywdy… Lubiła gdy dla Niej cierpiał… Lubiła gdy znosił to co mu zgotowała… Nie była sadystką ale podniecało Ją to… Momentami miała ciarki na plecach, momentalnie robiła się wilgotna… Czasami pękała i rzucała się na niego… po prostu go gwałciła, brała co Jej i zostawiała go w niespełnionej rozkoszy… Dziś dymała go obcasem buta… Niesamowity widok… Jej mąż zdany na Jej fantazję… W przypływie podniecenia zaczęła go mocno rżnąc szpilką… Pełne, dynamiczne, bezwzględne ciosy nieustępliwie dążące celu… Jęczał, głośno jęczał…
Analna orgia z Jej obuwiem trwała w najlepsze a Ona nie zwalniała tempa… Błagał by zwolniła, przestała, dała mu odetchnąc… Nie słuchała go… Grzmociła go tak jak uważała, że zasłużył… Chciała go upodlic… Tak jak tego pragnął… Obcas Kobiety w tyłku faceta… Czy może być coś bardziej podkreślającego rządy w domu? Mówi się, że facet jest pod pantoflem… Ehm… Jak nazwac to gdzie on jest w Ich relacji?
Przestała… Zlitowała się… Nie, nie miała już siły w nóżce… Odwiązała go od krzesła, rozkuła i pociągnęła pod sofę, rozsiadła się wygodnie…
Ona: Zdejmij i załóż te szpilki…
Wskazała na klasyczne szpileczki z długim szpiczastym czubem…
Złapał obcas zębami i delikatnie ciągnąc zsunał oba buciki z nóżek Pani… Delikatnie wsunął wskazane pantofelki i czekał na dalsze rozkazy…
Ona: Dokładnie wyliż czubki, musisz je dobrze zwilżyc… Postaraj się dla swojego dobra… Hahaha…
Domyślał się dlaczego, co go konkretnie czeka… Dlatego starannie zabrał się do pracy… Po ostatnich doznaniach co prawda miał Saharę w ustach ale starał się jak mógł… Obciągał czubki szpilek jak rasowa dziwka… lizał obficie wsadzając bucik po same gardło…
Ona: Starczy lachociągu… Teraz ja będę odpoczywac a ty się trochę pogimnastykujesz… Ukucnij nad moimi bucikami tak, żeby twoja dupa mogła się nadziac na mój bucik…
Stanął w rozkroku nad Jej czółenkiem opartym piętą o podłogę, paluszki zadarła do góry by szpiczasty czubek ustawił się pionowo… Ukucnął… Oparł się zwieraczem o śliski materiał obuwia… Pani pochyliła się by mu pomóc… Złapała za jego barki i docisnęła zdecydowanie do dołu… Rozluźnił się by przyjąc nowe doznania… Takiego rozwoju zdarzeń się nie spodziewał… Czubek pantofla powoli zagłębiał się w jego wnętrzu… Nie wszedł głęboko… Może pięc centymetrów, gdyż bucik za chwilę mocno się rozszerzał… ale to wystarczyło…
Pani patrzyła mu prosto w oczy… Miała fantazję… Potrafiła go zaskoczyc…
Oparł się o sofę rękoma, puściła go…
Ona: A teraz przysiady, góra, dół, góra, dół… Śmiało! Czubek ma się wysuwac do końca i do końca masz siadac… Bo ci pomogę…
Powoli zaczął się unosic czując porażający ból w pachwinach… Mimowolnie opadł… Zakłuło… Podskoczył… Bezwiednie zadawał sobie niepotrzebne boleści…
Próbował usiąść znowu, ale organizm odmawiał posłuszeństwa…
Patrzyła na jego bezsilnośc… Złapała go za szyję i twarz… Obie ręce mocno zacisnęła… Patrząc mu w oczy, dała znak, że ma siadac…
Szukał tyłkiem szpica bucika, w końcu trafił… Ze strachu opadł do końca… Znak, że ma się podnieśc… Wstał… I znowu w dół… I ku górze… Manipulowała nim jak chciała… Nie odrywała wzroku od jego oczu… Widział w Jej źrenicach niczym nieskrywaną, czystą, bezkarną satysfakcję…
Puściła i strzeliła w twarz…
Ona: Kontynuuj… Możesz klęknąc, ujeżdżaj bucik tak jak Pani czasami w przypływie dobroci ujeżdża ciebie…
Miał ruchy jak robot, zaprogramowany upadł na kolana… Jego biodra poruszały się jak maszyna… Przód, góra, tył, dół, przód, góra… Niczym w walcu poruszał się pod kwadracie…
Ona: Pokaż jak taka tania suka jak ty symuluje orgazm… Wij się suko, jęcz i pisz… Miej orgazm dla mnie!
Pies zaczął się prężyc, wyginac, ocierac chcąc zaimponowac Bogini… Pokaz uzupełnił dźwiękami podobnymi do tych jakie wydają panienki z tanich pornosów…
Ona: Starczy tego, bo robisz się niesmaczna… Mam dla ciebie małą niespodziankę… Podpatrzyłam pewien patent… Zamierzam ci go dzisiaj pokazac i oczywiście od razu wypróbowac… Idź do szafy w przedpokoju, znajdziesz to koło odkurzacza…
Na czworaka podążył do przedpokoju, rozsunął drzwi szafy i przejrzał jej zawrtośc, nie wiedział czego szuka… Jego uwagę przykuł kij od szczotki, drewniany z dziwnym zakończeniem… Nie był to ani mop ani szczotka… Na końcu kija przytwierdzony plastrem sterczał owinięty do kija sztuczny penis… średniej wielkości z wypustkami w postaci licznych żyłek… Ugięły mu się kolana…
Gwizdek…
Złapał za kij i na kolanach pobiegł do Pani… Zatrzymał się przed Jej obliczem, podał Jej w dłoniach kij… Bał się konsekwencji tego czynu… Bał się tej fantazji…
Ona: Jak ci się podoba mój pomysł? Bolą mnie plecki a mam ochotę cię porządnie zerżnąc… Myślę, że to będzie całkiem wygodne i na pewno nie męczące… A intensywnośc twoich doznań… Zabójcza… Hahaha
Rozkazała mu się wypiąc przed Nią na podłodze… Siedziała dalej swobodnie na sofie…
Ona: Morda przy glebie, złap się rękoma za kostki i nie puszczaj… Pamiętaj!
Zrobił co chciała… Wymagała całkowitego posłuszeństwa… Pamiętał jak potrafiła gwałcic by nie miał z tego żadnej przyjemności… Mimo, że to uwielbiał, były momenty, że błagał by przestała… Tym razem ma w ręku ogromną moc rażenia… Ruchy ręką są dużo szybsze niż biodrami… niż nogą z obcasem w tyłku…
Pozwoliła mu natrzec się oliwką… Po wykonaniu tej czynności ustawił się w poleconej pozie… Dzida z falusem zaatakowała jego pupę… Pani skróciła chwyt na kiju, żeby wtargnąc do jego zadka… Penis wślizgnął się bez większych oporów, po dotychczasowym treningu pies był gotów…
Bogini chciała dac mu wycisk, dlatego nie traciła czasu na grę wstępną… Posuwała go fachowo i dobitnie… Regularne, głębokie, brawurowe szturchnięcia musiały podrażnic jego gruczoł krokowy… z jego penisa samoistnie wyciekła stróżka nasienia… Miał orgazm bez doznań fizycznych i psychicznych… Pani zwyczajnie go po prostu wydoiła… Czytał o tym kiedyś, nazywali to „dojeniem prostaty”- myślał, że to niemożliwe, a właśnie to przeżywał… Sperma kapała mu z prącia…
Puścił kostki i opadł na brzuch…
Pani wstała z sofy i dokończyła dzieła na stojąco… Pionowymi ruchami kija okazywała swoje argumenty siły… Zniesławiała jego odbyt do granic psiej godności… Uciekł… uciekł… po prostu uciekł…
Na czworaka wyślizgnął się do łazienki…
Ona: Won pod prysznic… Krzyknęła za nim…
Gdy wlazł do wanny, trząsł się z podniecenia i przerażenia… Słyszał odgłos kroczących w jego stronę obcasów… Drzwi łazienki otworzyły się…
Ona: Połóż się w wannie…
Zdjęła buty, najzwyczajniej w świecie kucnęła nad jego kroczem i oddała na niego swoje siuśki, zalewając jego krocze, brzuch i uda… Wychodząc z wanny podstawiła mu pod nos mokre stópki…
Ona: Wyliż… Do czysta… Na spijanie prosto ze źródła dziś nie zasłużyłeś… Uciekłeś suko… A czekała cię taka nagroda… W zamian za to… poniesiesz karę…
Hmmm… Cóż ja bym mogła z tobą zrobic…? :) Czekam w salonie…




Epizod IV...



Dominująca Żona i Jej suka - mąż…


”Obuwie na użytek niespecyficzny- własny…”




„Zabiorę nas na obcy ląd
Rozjaśnię szary dzień tysiącami słońc
Zapomniałeś już jak może być
Kiedy świat szybko kreci się tak wokół nas
Zabiorę nas na obcy ląd
Rozjaśnię szary dzień tysiącami słońc
Nie znajdą nas
Nie dosięgnie nas czas
Gdy w objęciach trzymasz mnie
Wiruje wszystko wokół nas”

EPIZOD IV



Był piękny, słoneczny, wyjątkowo ciepły jesienny poranek… Panowała wręcz duszna atmosfera, coś wisiało w powietrzu… Godzinę wcześniej wstawał, żeby uchylic drzwi balkonowe, nie miał czym oddychac… Jakby coś przeczuwał… Coś go dręczyło i nie dawało spokojnie spac… Zirytował się wręcz dlatego, że dziś mógł drzemac do woli… Tego dnia mieli całą chatę tylko dla Siebie… Dzieci wyjechały wczoraj do Dziadków a Oni wieczorem popadali ze zmęczenia przed telewizorem… Błoga cisza… Żona słodko pochrapywała po czubek nosa zakryta kołdrą… On nie pamiętał już kiedy, mieli taki dzień, gdzie mogliby poświęcic się tylko sobie nawzajem… Nie budził Jej, chciał żeby się wyspała, żeby odpoczęła, była ostatnimi czasy przemęczona- potrzebowała dużo snu i ciszy…
Jednak Ona, przyzwyczajona już do wczesnego wstawania przy Dzieciach, też nie mogła już dłużej spac… Zaczęła się wiercic, aż w końcu otworzyła swe śliczne oczęta… Gdy zbliżył się do Niej, żeby Ją pocałować…
Mruknęła coś pod nosem i dosłownie wykopała go z łóżka… Zszokowany upadł na kolanach na podłodze… Z chwili nieświadomości wyrwały go trzy szybkie „policzki” wymierzone stópką przez jego Żonę… Odruchowo zasłonił się ręką i odsunął twarz… Popełnił pierwszy tego dnia błąd…

Ona: Wróc… Klęknij porządnie, wyprostuj się i nastaw twarz! Nie skończyłam… a ty kundlu nie nauczyłeś się jeszcze znosic kar w spokoju! Ani mi się waż drgnąc!

Seria razów zadawanych nagą stópką jego Ukochanej szybko posypała się na jego lica… Pani uderzała raz wierzchnią częścią stópki a następnie Jej podeszwą, na zmianę… Z każdym uderzeniem zwiększała jego siłę, początkowo luźne plaśnięcia z czasem zastąpiły energiczne „kopnięcia”… Jego łeb bezsilnie przekręcał się to w jedną to w drugą stronę…

Ona: Mam taki plan na dzis… Wykorzystac cię do cna… Każdą chwilę poświęcic na znęcanie się nad tobą… Dziś będę taaaaaaaaaaakaaaaaa kapryśna… Teraz ubierzesz się i pójdziesz po pieczywo na śniadanko dla mnie… Zajrzyj do lodówki i kup co potrzeba na dziś, ja idę się ogarnąc…
Wstał z kolan i ruszył w kierunku garderoby…

Gwizdek…

Zareagował szybko… odwrócił się i spojrzał na swoją Panią… Jej palec wskazujący prawej dłoni skierowany był na podłogę przed łóżkiem…

Uklęknął… Błąd… Nie powinien był w ogóle z kolan wstawac… Znowu trzy szybkie policzki, tym razem zadane dłonią… Dużo silniejsze… Twarz zapiekła go momentalnie, czuł jak zmieniają się na niej kolory aż do mocno bordowego…

Ona: W mojej obecności poruszasz się tylko na kolanach, chyba, że zadecyduję inaczej… I… Nie pożegnałeś się… Krótkie spojrzenie na stópkę kusząco wystającą spod kołderki…

Do tego nigdy nie trzeba było go zachęcac… Namiętnie ucałował każdy paluszek z osobna, później grzbiet i piętkę… Wiedział, że nie może Jej polizac… Na to jeszcze nie zasłużył… Miał się po prostu pożegnac, tak jak wymagała tego jego Właścicielka…
Odepchnęła go i kazała odejść, sama ruszyła w stronę łazienki… On szybko wskoczył w dresowe spodnie, narzucił bluzę z kapturem i adidasy… Gdy zabrał portfel i z kluczem kierował się już do wyjścia, ponownie usłyszał gwizdek…

Odruchowo upadł na kolana i pognał w kierunku skąd dochodził sygnał wezwania przez Panią… Przed drzwiami stanął i zapukał…

Ona: Wejdź…

Uchylił drzwi i wsunął głowę do środka… Pani siedziała na toalecie i czule się do niego uśmiechała…

Ona: Nie uzupełniłeś papieru toaletowego, nie ma ani kawałeczka… Masz szczęście, że zrobiłam tylko siusiu… Wytrzesz mnie swoim jęzorem do czysta ty tępa pindo…
Połóż się na plecach!
W mgnieniu oka leżał na rozłożony na kafelkach z podniecenia mocno dociskając dłonie do podłoża… Oboje wiedzieli, że to dla niego nagroda… Najchętniej na zawsze usunąłby papier toaletowy z ich WC, gdyby wiedział, że tylko Ona będzie z niego korzystała… a teraz jeszcze będzie mógł ten złoty nektar zlizac wprost z płatków Jej różyczki… Rozkosz w najwspanialszym wydaniu…

Bogini powolnie wstała z toalety stawiając stopy w okolicy jego uszu… Zgrabnie podwinęła koszulkę nocną ponad biodra i zwinnie ukucnęła nad jego twarzą, najpierw pozwalając nasycic się jego oczom… Wiedziała jak bardzo Jej pragnie… Jak Ją teraz podziwia… Kochał gdy była władcza i poniżała go wedle swojego uznania… Toczyli grę psychologiczną… On wił się pod Nią czekając aż pstryknie palcami i pozwoli mu Jej zasmakowac… Przedłużała tą chwilę, dla niego- w nieskończonośc… Bawiła się nim… Poruszała biodrami wzdłuż jego twarzy, kusząc go by bez pozwolenia zaryzykował…
On odruchowo wyciągnął język i czekał… Czekał jak pies… spragniony… w amoku… Widział krople złocistego płynu spływające po Jej wargach wprost ku jego ustom… Nie mógł uronic ani jednej… Był łapczywy… Nie wytrzymał… Rzucił się na Nią łapczywie… Natarczywymi ruchami języka pochłaniał każdy Jej fragment…
Ona czekała, mimo, że nie dała zezwolenia, nie przerywała mu… Dała mu chwilę bardziej traktując to jako zwykłą czynność higieniczną… Po prostu miał służyc jako coś do podtarcia… Gdy wbił ten parszywy jęzor w Jej wnętrze zareagowała… Złapała go za jądra i wykręciła… Zawył z bólu…

Ona: Nie dośc, że nie mogłeś się powytrzymac i nie poczekałeś na znak, że możesz zacząc, to jeszcze szukasz swojej przyjemności w zagłębianiu jęzora w mojej cipusi- a miałeś ją tylko wymyc po porannej toalecie szmato…

Wbiła paznokcie a do oczu bezwolnie napłynęły mu łzy… Docisnęła krocze do jego ust tłumiąc jego piski… Swoją Maleńką szczelnie zamknęła mu dopływ powietrza przez jamę ustną a jego nos idealnie przyległ do Jej drugiej przesłodkiej dziurki, co też skutecznie uniemożliwiło mu wydolne oddychanie… Tkwił w szczelnym uścisku niczym ofiara anakondy… Mijały sekundy a On zaczynał się bac… Pani nie odpuszczała… Jej krocze i pupa dumnie spoczywały na całej jego twarzy… Nerwowo próbował wciągnąc powietrze, zaczął się wiercic… Jedyne co zyskał to dłoń Księżniczki w żelaznym uścisku wbijająca się w jego mosznę…
Po chwili mógł swobodnie oddychac, spocony i czerwony na twarzy szybkimi haustami łykał tlen… Pani wstała i energicznymi kopniakami w brzuch i klatkę piersiową postanowiła usunąc go z łazienki…

Ona: Won do sklepu…




wtorek, 1 grudnia 2015

Znalezione w sieci...

Jestem fanem krótkich filmów w klimacie femdom dostępnych na stronach "tube" w internecie... Przeglądając swoją ulubioną, natknąłem się na małe arcydzieło... Powiedzcie, czy to nie jest perfekcja?
Cherie Noir

sobota, 7 listopada 2015

Na zachetę... ;)

Wiem, że wielu Czytelników  straciło już wiarę w tego bloga... Ale postaram się Ich troszkę ugłaskać... Poniżej dodaje kilka zdjęć obiektu moich westchnień i wielu rozkoszy... Stopki mojej Małżonki bezpośrednio po malowaniu przeze mnie paznokietkow! Fotki nie są najlepszej jakości bo z telefonu a i ja z wprawy trochę wyszedłem bo Żona chodziła do kosmetyczki... ale co się pobawilem to moje... A później trzeba było te zziebniete Skarby ogrzać... ;)





piątek, 30 października 2015

Piąte miejsce na drugiej stronie w GOOGLE do czegoś zobowiązuję :)

Niech będzie i dziś ta druga częśc... sam chętnie poczytam... ;)





Ona: Włóż tam język i delikatnie masuj…

Dwa razy nie trzeba go zachęcac, rzuca się jak wygłodniałe zwierzę… Nie potrzebne było nawet szarpnięcie smyczy, które i tak wyprzedził swoją reakcją…
Żeby zawsze tak reagował- pomyślała… I uśmiechnęła się sama do siebie…
Pracował językiem jednak zbyt łapczywie… Był zbyt nachalny, nie podobało Jej się to…
Spojrzała w dół na jego ociekającego ejakulatem wacka i skierowała obcas ku główce… Powoli umiejscowiła go na środku i przydeptała głęboko wbijając fleka w „mięso”…
Pisnął jak prawdziwa suczka… Ona zareagowała dociskając jego usta do swojego kakaowego oczka…

Ona: Liż delikatnie… Powoli… Delektuj się… Smakuj… Bądź wdzięczny… Nie napalaj się jak gimnazjalista przed pierwszym trzepaniem… Hahaha

Trzymała go pod obcasem, nie reagowała dopóki spełniał Jej żądania… Lizał namiętnie ale wolno… Nie łaskotał… Nie lubiła tego… Wiedziała jak ślinił się na myśl o Jej pupie i seksownym rowku… A na myśl o Jej małej… Niechcący musnął Ją językiem… Gdy przeciągle lizał cały rowek, otarł się o Jej muszelkę… a nie pozwoliła…
Oswobodziła jego męskośc spod naporu szpilki i ponownie kazała mu unieśc go ku podbrzuszu…
Wycelowała obcasikiem w sam środek moszny, rozdzielając oba jądra… Przyszpiliła worek do klepek parkietu… Bez wahania stanęła na nim całym ciężarem…
Suka zawyła z przerażenia…

Ona: Nie zapędzaj się szmato! Jak śmiesz bez pozwolenia dotykac mojej Piczuszki! Jeszcze raz a urwę Ci te marne twoje „ego”…

Ona: Ucałuj oba pośladki, czas na kolejną lekcję, bardzo pożyteczną…

Pies pokornie pocałował pupę Bogini…

Odwróciła się do niego i wysunęła jedną stopę do przodu…

Ona: Podziękuj… Jestem dla Ciebie za dobra…

Doskoczył do Jej bucika obdarzając go nieskończoną ilością pocałunków… Przechyliła nóżkę na bok uwidaczniając obcas, bucik opierał się na boku platformy…

Ona: Obciągaj suko…

Pochwycił obcas w swe usta i zaczął go lizac, ssac i polerowac ustami…
Nie musiała mu przypominac o drugim buciku… Uprzedziło go krótkie szarpnięcie smyczy i obroża zaciskająca się na krtani…
Wypieścił także drugą stópkę, cholewkę bucika, podeszwę i wyssał obcas…

Ona: Na cztery i za mną do salonu…

Pociągnęła go za sobą, starał dorównac Jej kroku… Uczyła go jak ma chodzic… Krótko, przy Jej nodze… Nie tolerowała gdy się ociągał i musiała go wlec…
Lubił spoglądac na Nią z tej perspektywy… Długie, ostre szpilki rytmicznie uderzały przed jego twarzą o panele, wspaniale zarysowane łydki, i kapitalne uda przechodzące w te falujące podczas kroków zaokrąglenia…

Usiadła na kanapie, poprawiła się wygodnie…

Ona; Zdejmij mi buciki…

Gdy wyciągnął dłonie, kopnęła go w policzek…

Ona: Zębami… Zębami tępa suko…

Złapał obcas w zęby i delikatnie wysunął jej uroczą piętkę z bucika, to samo uczynił z drugą nóżką, oswobadzając dwie smakowicie wyglądające różowiutkie stópki…

Ona: Doczołgasz się teraz do łazienki, weźmiesz wszystko co potrzebne do malowania paznokci… Weź na zapas wacików i patyczków… Zmyjesz mi lakier na dłoniach i stópkach… Najpierw pomalujesz mi paznokietki u stópek, bo to już potrafisz a później popracujemy nad Twoją edukacją w malowaniu paznokci u dłoni… Wiem, że się tego obawiasz… Ale dziś cię do tego zachęcę… Znajdziemy skuteczną metodę… Do łazienki, biegiem…

W łazience znalazł pięc nowych lakierów, które zostały zakupione przez niego w ostatnim czasie… Wziął odpowiednią ilośc patyczków, płatków kosmetycznych, separatory oraz zmywacz… Wrócił przed oblicze Najwspanialszej… Klęknął, na poduszce rozłożył ręczniczek i postawił stópki Pani…
W czasie gdy zmywał uprzedni lakier Panią pochłonął telewizor i jakiś program o modelkach…
Po zmyciu starego lakieru, między paluszkami ulokował separatory… na obu dłoniach rozłożył przygotowane wcześniej lakiery i ze skuloną głową odważył się przerwac seans Pani…

Ona: Ten… Jest oszałamiający…

Wybrała kolor czerwonego wina w niektórym świetle wpadający delikatnie w fiolet?

Zapalił lampkę, której zawsze używał, gdy Pani zatrudniała go jako swoją kosmetyczkę… I wziął się do pracy… Sprawia mu to wielką radośc… Stara się jak może, wkłada w to całe serce, chce, żeby zawsze było idealnie… Lubi gdy Pani go chwali… Ma już w tym wprawę, robił to niejednokrotnie, więc Pani nie zwraca uwagi na jego poczynania… Daje mu wolną rękę… Parę poprawek i obie stópki udekorowane, jest zadowolony z efektu… Sprząta to co zużył…

Pani zerka na swoje stópki… Postarał się… Zawsze się stara… Wie, że stawia to sobie za punkt honoru, żeby zrobic to dokładnie i się Jej podlizac…

Ona: Podejdź tu… spisałeś się… Czas na dłonie… Nie dam Ci trenowac na moich bo ilośc zmywacza, której na pewno użyjesz zniszczyła by mi skórę… W związku z tym, że jesteś dziwką, będziesz trenował na sobie…
Nie karzę Ci na razie pomalowac sobie paznokci i tak ich zostawic, ale może przyda się ta umiejętnośc na przyszłośc, jak zażyczę sobie byś był moją wystylizowaną na Kobietę perwersyjną sunią… Hahahaha…
Weź do ręki lakier i pokaż mi jak masz zamiar to zrobic…

Trzęsącymi się rękoma, odkręcił lakier, ujął w palce prawej dłoni pędzelek i delikatnie zaczął muskac nim płytkę paznokcia palca wskazującego dłoni lewej… Starał się być nie wyjśc za obrys paznokcia, ale nie było to łatwe… Wielokrotnie zmywał i powtarzał swoje próby… Niezadowolony z efektów był bliski frustracji… Pani wyczuwała jego napięcie…
Ona: Jeżeli zaraz się nie uspokoisz, nie skupisz i nie ogarniesz, to karzę ci pomalowac sobie wszystkie paznokcie i wyślę cię po zakupy do sklepu…

Złapała go dwoma palcami za pysk, mocno ściskając policzki i usta… Puściła i strzeliła w policzek…

Ona: Ostatnie przymiarki, później próba generalna, radzę ci się postarac…

Pamiętał jak kiedyś Pani tłumaczyła mu, że paznokcie u rąk maluje się delikatnymi, podłużnymi pociągnięciami od nasady paznokcia po jego koniec, pociągnięcie przy pociągnięciu… Lakieru tyle, żeby nie rozlewał się na skórki…

Ona: Koniec… Czas sprawdzic jak się spiszesz, czy zadowolisz Panią… Najpierw jednak urozmaicimy trochę tę lekcję… ważne są przecież rekwizyty, które trwalej wbijają się w pamięc…

Sięgnęła po linkę, złożyła ją na pół i w połowie zawiązała samozaciskowy supeł, zaszła go klęczącego od tyłu i założyła pętlę obejmując jego klejnoty… Penis razem z workiem mosznowym wpadli w sidła… Pociągnęła koniec jednej z linek i zacisnęła supeł… Zrobiła jeszcze jedną pętlę i na wszelki wypadek zabezpieczyła wiązanie dwoma supłami… oby równe końce linek obwiązała wokół kostek niewolnika… Naciągnęła sznurki by maksymalnie rozciągnąc jego genitalia, odpowiednio naprężone sprawnie uwiązała… Po chwili poluzowała jednak długośc sznurka… Miała inne plany…

Na oparciu sofy rozłożył kolejny ręczniczek, przesunął lampkę uwidoczniając sobie pole operacyjne… Ponownie ujął pędzelek i skierował go ku płytce pierwszego z paznokci… Wykonywał w miarę płynne, delikatne ruchy, uważnie pilnował być nie pomalowac skórek… Jednak niedoświadczenie i trema gubiły go… Co chwilę moczył patyczki w zmywaczu, lub zmywał całe paznokcie…

Pani uważnie przyglądała się jego pracy… W końcu nie wytrzymała…
Wyrwała mu lakier z rąk i złapała pędzelek… w jedną dłoń ujęła jego fiuta i zaczęła czynic na nim ruchy takie jak powinno wykonywac się przy malowaniu paznokci… Penis znikał pod powierzchnią lakieru… Pani nie przestała dopóki nie pomalowała jego większej powierzchni…

Ona: Widzisz Idioto? Tak masz to robic… Postaraj się bo Cię zatłukę!

Wziął od Niej lakier i wrócił do malowania… Kciuk i palec wskazujący, po lekkich poprawkach jakoś wyglądały… Przy środkowym pomalował Jej paluszek…

Ona: Kurwa… dosyc! Wstawaj… Na nogi i wyprostuj się!

Zareagował szybko i równie szybko upadł na ziemię… Ból jąder sparaliżował jego ciało… Zapomniał o jajkach uwiązanych do jego kostek… Sznurek był luźny, ale nie na tyle, że gdy chciał wstac, to skrócił się do tego stopnia, że o mało nie urwał mu moszny…

Ona: Wstawaj szmato! Pięc pełnych przysiadów, do pełnego wyprostu! Jazda!

Stanął na stopach… Próby wyprostowania się były katastrofą… Sznurek rozciągał skrępowane genitalia jeszcze przy mocno ugiętych kolanach, a co miał mówic o pełnym wyproście… Rozrywający ból krocza i Jej śmiech… Pomagała mu trzymając go mocno za szyję… Drwiła z niego…

Ona: Nieudaczniku, będziesz się lepiej starał? Zrobisz to poprawnie? Bo urwę ci w końcu tego fiuta, rozumiesz?

Złapała za obie linki i pociągnęła ku górze, wyprostował się i stanął przed Nią na palcach…
Wyszeptała mu wprost do ucha…

Ona: Ale najpierw zrób poprawnie pięc przysiadów…

Kucnął z tyłkiem nisko przy ziemi… Do góry… mocno naprężony sznurek i pieczenie w kroczu… Z zaciśniętymi zębami prostował kolana… I tak pięc prób, ponaglany przez Panią, bity po twarzy i opluwany…
Wrócił do malowania… Pierwszą dłoń dokończył w miarę elegancko… Zabrał się za drugą ale był roztargniony… Znowu musiał używac zmywacza… Pani ponownie traciła cierpliwośc… Jakoś dokończył i tę dłoń… Nadszedł czas werdyktu… Naniósł ostatnie poprawki i padł na ziemię z czołem przy stopach Pani…
Pani obejrzała dłonie z każdej strony i szarpnęła go za smycz ku sobie… Uważała by nie dotknąc nigdzie paznokciami, bo lakier jeszcze nie wysechł…

Ona: Jak na pierwszy raz, tragedii nie było… Efekt jako taki osiągnięty… Potrenujemy i będę miała swoją prywatną kosmetyczkę… Jednak, żeby nie było Ci zbyt wesoło… Wstań i z związanymi jajkami posprzątaj po malowaniu, wynieś wszystko na swoje miejsce…

Przyznałby, że poruszanie na ugiętych kolanach z naciągniętymi genitaliami- nie jest łatwą i przyjemną sprawą… Momentami gdy się zapominał, ból sprowadzał go na ziemię… Gdy ogarnął powstały bałagan, Pani pozwoliła mu się wyswobodzic z więzów…

Padł przed Nią na kolana, pozwoliła mu całowac swoje stópki… usunął separatory, lizał ich grzbiety i ssał piętki… Do paluszków się nie zbliżał, wolał poczekac aż w 100% wyschną…
Zaczął błagac Panią o pozwolenie na masturbację podczas pieszczenia Jej skarbów… Gdy uniósł głowę do góry, by na Nią spojrzec… Spała… Tego wieczoru obejdzie się smakiem…

Suka: Kocham Cię Księżniczko… Dziękuję za lekcję…

I uniżenie jeszcze raz ucałował każdą stópkę z osobna… Sprawdził, czy lakier jest już suchy, wziął Ją delikatnie na ręce i zaniósł do sypialni… Gdy Ją kładł na łóżku, otworzyła oczy i złapała go mocno za szyję, przywarła ustami do jego ust i namiętnie pocałowała, na koniec gryząc w wargę…

Ona: Dobranoc moja suko… Nie możesz… Nie waż się…


THE END

 




Dedykowane… zawsze i wszędzie tylko Tobie… Kocham Cię Bogini!
Mojej olśniewającej Żonie E, Władczyni mego serca, umysłu i duszy…