Jako wyraz wdzięczności dla mojej Żony, Pani, Księżniczki… rozkosz służby, bólu i poniżenia- czyli uroki małżeństwa z władczą Kobietą…
wtorek, 2 grudnia 2014
sobota, 29 listopada 2014
”Klejnoty… na użytek własny… Bogini…” Cz. 1
Nie będziemy czekac... życzę miłej lektury... :)
„Dla wielu ludzi opowieści
o sekretach są,odbiciem
ich własnych skrywanych historii,które tkwią w nich głęboko, nie jak klejnot w koronie,ale raczej jak czarny żużel
pod podeszwą obuwia…”
PROLOG
EPIZOD I
Wrócił z pracy… wieczór jak wieczór, środek tygodnia, jesień, za
oknami ciemno… W domu Ona… jego wspaniała Żona… jego Pani… jego Władczyni… jego
Wyrocznia… jego Sens istnienia… jego Bogini… Kobieta która dostała we władanie
jego duszę i ciało… Ma prawo korzystania z nich, wedle własnego uznania…
Praktycznie bez ograniczeń... Trzyma w dłoniach lejce jego wolności, wyznacza
drogę, którą powinien podąrzac, steruje jego potrzebami, pragnieniami,
pożądaniami… Karze i nagradza… Jedyne hamulce, jeśli istnieją… to Jej własna
wyobraźnia… Fantazja… A fantazja jest od tego, żeby bawic się na całego… A jego
Księżniczka potrafi zaskakiwac… Potrafi łamac opory, przekraczac granice, być
bezlitosna…
Są Rodzicami, szczęśliwymi Rodzicami dwójki Bliźniąt, pary
uroczych Chłopców… Kto jak kto, ale on, wie, że w życiu spełniają się marzenia…
Ba… czasami los potrafi być hojniejszy niż ktokolwiek mógłby przypuszczac… To
taki paradoks, ma wszystko o czym śnił, jednocześnie nie mając nic… Przecież,
wszystko oddał Jej… swojej Pani- siebie i wszystko co posiadał… Kiedyś był
przekonany, że nigdy nie dostanie od losu tak wiele… tak wiele radości i
nieziemskich chwil, które Razem przeżyli…
Nie łudził się, że uda mu
się znaleźć Kobietę, która podzieli, jego pragnienia seksualne… Urzeczywistni
erotyczne aspiracje… Powinien z wdzięczności całowac ziemię po której Ona
stąpa… chwytac z podłoża ciepło, które zostawiają Jej słodkie stópki…
Bywało różnie… żeglowali po różnych morzach, czasami ciepłych i
słonecznych, czasami burzliwych i pełnych mylących wiatrów… Szukając siebie,
docierając się, często błądzili we mgle… Metodą prób i błędów szlifowali
bezcenny diament ich relacji… on pies- Jej sługa, niewolnik i dziwka… Ona
Bogini- jego ideał, jego regulamin istnienia, źródło jego bodźców życiowych…
Coraz częściej pewna Siebie, bezwzględna, mściwa, łapczywie pożerająca jego
ego, silna i konsekwentnie władająca swoją własnością… Z łatwością poruszając
się w sferze poniżenia, bólu, odzierania z godności, ludzkich praw… W chwilach
gdy chce, w chwilach gdy potrzebuje… Artystka… Mistrzyni… Oscarowa postac…
Kreuje swój wizerunek bezbłędnie… Wie jak sprawic by w jego umyśle nie było
miejsca na nic innego poza Nią… jak w 100% sterowac jego pragnieniami… Elegancka,
majestatyczna, zmysłowa… Olśniewająca… Można byłoby się rozpłynąc… lub wyc z
bólu, błagac o litośc i wierzyc, że kiedyś sprosta się Jej oczekiwaniom… A wraz
z upływem czasu, poprzeczka ciągle idzie wzwyż i nie ma już miejsca na żadne
półśrodki…
Tego wieczoru niczego się nie spodziewał… Standard- godzinka z
Dziecmi, zabawa przed snem, smiechy, wygłupy i lulu… Prysznic… I wyuczone już
rytuały… Pościelic Pani miejsce na odpoczynek, gorąca kąpiel dla Bogini,
herbatka, jeśli jest takie życzenie- kolacja, czasami jakiś alkohol dla
rozluźnienia… Wtedy on musi się bardziej spinac… Pani lubi naprawdę się
wyluzowac i po lampce wina nie oszczędza już swojej własności… Dzieci śpią,
przygotowanie mleczka dla Malców i do roboty… Musi ogarnąc mieszkanie… Jednak nie…
Gwizdek…
To jego Pani przywołuje go
przed Swoje oblicze… Biegnie… Pada na kolana…
Ona…
Wyprostowane blond włosy,
uwiązane gładko w kucyk, te oczy… te w których tak bardzo się zakochałem…
podkreślone zmysłowym, lekko wyzywającym makijażem, mocno podkreślone kości
policzkowe i usta… zgrabna, naga, kusząca szyja… Ma na sobie czarną, obcisłą,
lekko połyskującą al’a lateksową sukienkę do połowy uda, na dłoniach skórzane
rękawiczki aż za łokcie, nagie ramiona, z czarnych skórzanych kozaków za kolano
wystają koronkowe zakończenia pończoch… Ideał… Bóstwo… Zjawisko… W ręku trzyma
obrożę ze smyczą oraz długą na 2
metry cienką linkę… Siedzi na fotelu z nogą założoną na
nogę, zachęcająco machając stópką…
Ona: Rozbierz się do naga…
Posłusznie zrzuca z siebie
ciuchy aż w końcu znów pada na kolana… Całkowicie nagi… Zapina mu obrożę na
szyi i rozkazuje wstac… Łapie w dłoń jego jądra i mocno ściska patrząc mu
prosto w oczy…
Szyderczy uśmiech przelatuje
po Jej dumnej twarzy… Zauważyła strach… jego strach… już wie co go czeka i się
boi… W tych szpilach jest od niego wyższa… Podciąga go za jajka do góry i
gryzie w szyję… Drugą dłonią łapie go za prawy sutek i mocno wykręca… Pies
zaciska zęby z bólu i nerwowo przebiera nogami… Ona wzmacnia uścisk… Obu dłoni…
Chce, żeby przestał tańczyc i Jej wysłuchał… Czeka aż tępy kundel to zrozumie…
Pozwala mu zapoznac się z bólem…
W końcu łapie i staje
nieruchomo, wyprostowany na bacznośc, dłonie wzdłuż ciała… Pani zwalnia uściski
i puszcza „swoje mięso”…
Bierze do ręki cienką linkę
i zaczyna obwiązywac mu nią jądra… Ciasno, pętla przy pętli, kilkukrotnie owija
je razem z penisem… Zadowolona z efektu zostawia ponad metr luźnego sznurka… Ma
go już na dwóch smyczach… może sterowac nim jak marionetką…
Popycha go znów na kolana,
palcem wskazującym unosi jego podbródek do góry by na Nią spojrzał…
Ona: Dziś skupimy się na
twoich klejnotach… Mam w planach trochę się nad nimi poznęcac… Przyzwyczaic do
bólu i rozkoszy… Połączyc jedno z drugim… Uzależnic rozkosz od bólu…
To mówiąc mocno naciągała
linkę ku górze…
Ona: Będę je gnieść,
szczypac, bic, kopac, deptac, chłostac… Jeśli uznam, że zasłużyłeś, wydoję dziś
moją suczkę… Przez ten zakaz dotykania się, masz już nieźle nabrzmiałe te swoje
kuleczki… Na mój widok już Ci sam pędzel kapie… Hahahahahahaha… Wiedz, że nie
ufam Ci i podejrzewam, że gdy nie mam nad Tobą bezpośredniej kontroli, to
czuję, że łamiesz zakaz… Taki pies jak Ty nie jest w stanie się kontrolowac…
Nie, mając taką Żonę… J Dlatego w planach mam zakupic ci w prezencie- profesjonalny pas
cnoty, klatkę na ptaszka… Zamykaną na kłódeczkę, a kluczyk będę nosiła na
łańcuszku… Zdejmowac ci go będę wtedy kiedy będzie Mi się podobało… Będziesz w
100% zależny ode mnie… Będziesz jęczał o możliwośc masturbacji… To dla Twojego
dobra… Jako ostateczny akt oddania się Mej władzy… Hahahaha
Po plecach suki przeszły
ciarki… a penis momentalnie urósł i zaczął nerwowo podrygiwac… Straszna a
zarazem tak podniecająca wizja… Wiedział, że dotrzyma obietnicy… Pytanie
kiedy…
Ze zamysłów wyrwało go
kolejne szarpnięcie linki i siarczysty policzek… Aż zadzwoniło mi w uszach…
Ona: Suka się rozmarzyła?
Wiem, że cię to podnieca… ty wstrętna, wyuzdana, zawsze napalona kurwo… Co ja
się z tobą mam… Kolejny policzek… I seria… z obu stron… I śmiech…
Zachodzi go od tyłu,
zmysłowo kuca, ocierając się o jego plecy… Gryzie go w kark… w ucho… Przeciąga
linkę pomiędzy jego udami w kierunku pleców… Mocno naciąga i krótko owija sobie
wokół dłoni… Eksponuje mocno naprężone jądra, które wystają spomiędzy pośladków…
Pies chwieje się na
kolanach, zagryza zęby, żeby nie pisnąc… Ona wstaje… i kopie go w jądra, które
wyeksponowała sobie jak na tacy… Pies pada na cztery łapy… I piszczy… Ona mocno
naciąga linkę i wymierza jeszcze 3 kopniaki… Śmiec próbuje uciekac, ale Ona jest
nieustępliwa i mocno trzyma sznurek… Czeka, aż suka ochłonie… I zaczyna dłonią
wymierzac razy w napięte jajeczka… Wydobywa spomiędzy ud penisa i łapie za
napletek, ciągnie go i wykręca… Uwalnia na wierz żołądź… Ściska palcami…
Kilkanaście szybkich klepnięc po jąderkach i znowu zabawy z penisem… Pies kręci
zadem nerwowo… Krople potu pojawiają się na skórze jego pleców… Jęczy… Z bólu…
z rozkoszy…
CDN>>>
Z SERCEM DO BLOGA...
piątek, 21 listopada 2014
MAŁŻEŃSTWO Z PRZYMIARKAMI NA DOSKONAŁOŚC...
Co najbardziej zwróciło jego uwagę? Jej sposób poruszania
się, delikatne kręcenie zgrabną pupą, Jej rysy twarzy, pięknie zarysowane kości
policzkowe… Jej oczy… Przyciągała, magnetyzowała, elektryzowała, nie pozwalała
przestac o Sobie myślec… Była piekna, taka wyniosła i trudna do rozgryzienia…
Nie musiała robic nic, a on i tak już był zaczarowany…
I udało się, nawiązali ze sobą kontakt. Tak się złożyło, że
stworzyli świetnie dogadującą się parę, odnajdowali się w swoim towarzystwie,
kochali spędzac ze Sobą każdą chwilę… Zaufali sobie… on Jej bezgranicznie…
Po prostu miała w Sobie to cos… to czego tak szukał u innych
Kobiet a nigdy nie znalazł… A Ona była inna niż wszystkie… WYJĄTKOWA… Już wtedy
wiedział, że zakochał się w Niej od pierwszego spojrzenia…
Po 1,5 roku zaręczyli się a po 3 latach pobrali, chcąc
stworzyc Małżeństwo doskonałe…
On od dziecka wiedział co pociąga
go w Kobietach, wiedział, że ma niespecyficzne zamiłowania, wydawało mu się
nawet, że są zboczone… Nie takie, żeby otwarcie mówic o nich przed światem…
Miał swoją tajemnice… Pociągały go Kobiety władcze, pewne siebie, znające swoją
wartośc… Miał do takich słabośc… Miał świadomośc, że związek z Kobietą
dominującą da mu największą satysfakcję… Od niepamiętnych czasów podniecały go
zadbane kobiece stopy, dłonie i wszystko co ma z nimi związek… Marzył o ich
adoracji, pieszczeniu, wielbieniu, całowaniu, lizaniu… Pragnął by Kobieta jego
życia nie miała oporów przed takimi fantazjami… A wyobraźnię na te temat miał
wielką, nieustannie podsycaną teorią z Internetu. Z czasem stwierdził, że jest
nie tylko fetyszystą ale i po trosze masochistą… Chciał zaznawac bólu z ręki,
dłoni, stopy, buta Kobiety… chciał być tresowany, poniżany, bity, upokarzany…
Ona początkowo nie wykazywała jednak cech przywódczych… Po
swoim poprzednim związku kulała Jej wiara w Siebie… Postanowił, że nad tym
popracuje… Wiedział, że jak się postara, to pewnego dnia te poczucie własnej
wartości u Niej wróci… Czuł, że jest chwilowo uśpione i tylko trzeba znaleźć
sposób by Je wydobyc na światło dzienne… Starał się na każdym kroku podkreślac
Jej niebagatelną urodę, zabiegac o Nią, adorowac… Wychwalał Ją, doceniał,
podnosił na duchu… idealizował… Uparcie dzień po dniu podkreślał Jej
doskonałość i to jak jest mu z Nią wspaniale… Bo było… Ona naprawdę okazała się
być po prostu nieziemska… Przez długi czas nie dostrzegał w Niej wad!
Jego starania z czasem przyniosły zamierzone efekty… a i Ona
chyba powoli zauważyła, że przy nim może być całkowicie Sobą… że on ją
najchętniej by zjadł J
I tak po wielu przemyśleniach w końcu postanowił się przed
Nią zwierzyc… bał się jak to przyjmie, czy nie wyzwie go od zboczeńców i nie
pogoni w diabły… ale nie… gdy jej o tym opowiadał, szkicował obraz takiego
związku, sypał zaletami takiego układu jak z rękawa… Ona wydawała się być tym
co raz bardziej zainteresowana… Gdzieś co jakis czas, w jej oku można było
dostrzec taki mały błysk… słuchała uważnie, analizowała, pytała… Była otwarta i
głodna przygód… Tak właśnie postanowili spróbowac…
Na początku były to niewinne zabawy, od klapsa do klapsa…
Ona trochę się bała, myślała, że go krzywdzi, czasami też Ją to bawiło… On
bezkompromisowo zapewniał Ją, że tego pożąda, że Ją o to prosi i jeżeli Jej się
to podoba to niech Sobie nie żałuje… Uświadamiał Ją, że z każdym zadanym przez
Nią cierpieniem, on kocha Ją jeszcze bardziej… Po prostu odlatywał kiedy Jej
ulegał… był w siódmym niebie kiedy nad nim dominowała… Był na 100% pewny, że znalazł swoje miejsce w życiu… na
kolanach przed Jej obliczem!
Z czasem pozwoliła mu na wiebienie swoich stópek, choc z
wielkimi oporami, ze względu na Jej łaskotki… Krok za krokiem, robili coraz
śmielsze postępy… bywał Jej pucybutem, lizał Jej szpilki jak oszalały… gdy
tylko podstawiała mu stópkę pod nos, rzucał się na Nią jak wygłodniały pies… bo
nim w istocie dla Niej chciał być…
Pragnął ubóstwiac Jej całe boskie ciało… miał fioła na
punkcie Jej ciała… Nie zmieniłby w Nim ani milimetra… dla niego była Boginią…
rozpływał się gdy tylko pozwalała mu z Sobą obcowac… Jego największą nagrodą
było to, gdy pozwalała mu gościc z językiem między swoimi udami… Kochał Jej
smak, zapach, dotyk… Zdzierał sobie język by tylko sprawic Jej jak najwięcej
przyjemności… Z tym też łamał Jej opory, aż pewnego dnia naprawdę to polubiła…
w którymś momencie zorientowała się, że jest to dla niego nagrodą i zaczęła to
wykorzystywać… Nieustannie parli naprzód… Robili ogromne postępy… Rzeczy o
których nawet im się nie śniło… łamali granice, swoje granice… przesuwali je…
raz po trochu a raz robili kilometrowe skoki… Po jakimś czasie mieli już niezły
bagaż doświadczeń, spróbowali już wiele rzeczy… Śmiało mogli już mówic co Im
się z tego podoba a co nie… Jemu podobało się wszystko… był zachłanny… ciężko
nie być przy takiej Partnerce…
Intensywnośc tych zabaw była różna, raz częściej raz
rzadziej ale ciągle się rozwijali… Dla Niej nie było już problemem go
wychłostac aż będzie skamlał z bólu, skopac po jajkach, podeptac, spoliczkowac…
ba… nawet uczyniła z Niego swoją dziwkę, rozdziewiczając go od tyłu sztucznym
penisem… ba… nawet go od tego uzależniła… Pokochał to… lubił gdy go rżnęła a
Ona nie miała z tym problemów… Jednak zawsze przypominał Jej, że w tym
wszystkim- to Jej przyjemnośc jest najważniejsza… on miał prawo do
przyjemności, jeśli Ona wzięła już to co chciała i mu na tę przyjemnośc
zezwoliła… gdy pstrykała palcami i mówiła mu, że może sobie ulżyc liżąc Jej
buty w ułamek sekundy już je pucował… Ona w tym czasie napawała się widokiem
upokorzonego, całkowicie od Niej zależnego, masturbującego się samca pod swoimi
stopami… Na pewnym etapie tych igraszek widział już w Niej prawdziwą Kobietę
dominującą, z krwi i kości…
Jednak coś po drodze tą całą
sielankę zakłóciło… I tak naprawdę do dnia dzisiejszego nie wiadomo co… Złożyło
się na to na pewno wiele czynników… brak czasu, lenistwo, brak konsekwencji,
jego nałogi… To co było zabawą miało stac się dla Nich rzeczywistością,
sposobem na życie, Ich drogą ku wiecznemu szczęściu… a coś się pogmatwało…
Sesje były co raz rzadsze, mniej intensywne, czasami sprinterskie… Owszem, gdy
zaczynali o tym rozmawiac na chwilę znów powracała dawna harmonia i ład, ale na
chwilę… Po takich burzach Ona zazwyczaj robiła mu burzę podczas tresury…
Katowała go a On ją błagał o litośc, obiecując poprawę itp. Te ‘burze’ dawały
mu nadzieję… Wierzył, ciągle wierzył… Wiara przeplatana wątpliwościami… A może
Ona jednak wcale tego nie chciała i robiła to tylko po to, żeby go nie zawieśc…
dla jego przyjemności? A przecież to nie tak miało być! Dla niego miało to
sens, gdy to Jej potrzeby były realizowane… To Ona miała być dla niego pępkiem
świata, on miał być dla Niej, nie Ona dla niego… Po ślubie urodziły się Dzieci
i już w ogóle nie mieli dla Siebie czasu… sprawy intymne ograniczały się
głównie do szybkich numerków, raz na jakiś czas po kolejnej kłótni dostał
porządne lanie, które musiało mu starczyc do przyszłego miesiąca… Sprawy nie
miały się najlepiej i coś z tym trzeba było robic… On gotów był już z tego
zrezygnowac, być przestac życ już złudzeniami, uwierzył w to, że Ona wcale tego
nie chce, wmówił to sobie… Nie mógł zrozumiec, że jak Kobieta, która niby tak
to lubi, ma w rękach taki arsenał możliwości, nie potrafi tego wykorzystac…
Wolał odstawic to na boczny tor, niż nieustannie się frustrowac… I gdy już
wszystko miało się w tej dziedzinie, na tym etapie zakończyc… stał się cud?
Pewnego razu, po kolejnej aferze, wzajemnym obrzucaniu się
błotem, obustronnych oskarżeniach i przelewaniu miedzy Sobą winy, oznajmił Jej,
że w tych sprawach nadszedł już definitywny koniec. Nie ma zamiaru już więcej
się oszukiwac… Chciał na powrót życ jak normalna para… Kochał Ją bezgranicznie,
tego nic nie miało prawa zmienic… więc liczył na to, że Sobie poradzą, z czasem
zapomną i blizny się zagoją… I tak się utwierdzał w tym przekonaniu… Ona miała
jednak na ten temat inne zdanie, o którym miał się niebawem przekonac…
Pewnego
razu po powrocie z pracy, gdy wszedł do domu, zdziwiła go niespotykana jak na
tą porę cisza… Okazało się, że Ona zawiozła Dzieci na noc do Babci… i miała
swój plan… Bolesny plan który właśnie zaczął się realizowac… Warknął cos do
Niej na wejściu w związku z ostatnią sprzeczką ale Ona go kompletnie
zignorowała, wstała z kanapy, spojrzała pogardliwie i udała się do sypialni, na
odchodne rzucając:
Ona: po powrocie z pracy wypadałoby iśc pod prysznic… i
wyszła…
On poszedł do łazienki z myślą, że dziś znowu czeka ich
„super” wieczór i znając życie Ona zaraz pójdzie spac a On będzie mógł sobie
zapalic… jednak gdy woda spływała po jego ciele, miał dziwne przeczucia… Gdy
zakręcił kran i zaczął się wycierac, nagle do łazienki wbiegła jego Żona…
Wyglądała… nie zdążył zauważyc jak wyglądała gdyż w tym samym momencie poczuł
wbijające się kolano w swoje krocze… ogromny ból… jęknął i osunął się na
kolana… Małżonka widząc to od razu poprawiła drugi raz kopiąc czubkiem bucika w
dokładnie to samo miejsce… Pociemniało mu przed oczami, co też Ona szybko
wykorzystała, pchnęła go i przewróciła na ziemię, wbijając mu kolano w plecy
dociskała go do podłogi… Nie musiała, nie miał siły się ruszyc… Sprawnie
wykręciła mu ręce i poczuł zaciskające się kajdanki… był unieruchomiony z
rękami skutymi za plecami- marna pozycja do negocjacji, tym bardziej, że ciągle
był w szoku… Ona nachyliła się nad jego uchem i warknęła:
Ona: Chciałeś, błagałeś, skamlałeś… witaj w piekle Szmato…
obyś nie żałował swoich próśb!
Ona: Na kolana!
Ze skutymi rękoma i obolałymi jajkami, szło mu to strasznie
opornie…
Ona: Pomogę ci, znaj moją dobroc… i w tym momencie złapała
go za ucho i zaczęła ustawiac do pionu… gdy już mu się udało klęknąc…
Ona: Za chwilę poznasz zasady, jakie od dziś zapanują w tym
domu. Masz rację byłam trochę leniwa i za bardzo Cię rozpuściłam… mój błąd, ale
więcej się nie powtórzy… jeszcze będziesz żałował, że kiedykolwiek mi o tym
wspomniałeś… rozumiesz? Zgnoję Cię za każde Twoje nieposłuszeństwo, zatłukę za
każdą pyskówkę, obiję mordę gdy tylko krzywo na mnie spojrzysz, każda Twoja
niesubordynacja będzie surowo karana… I nie myśl sobie Kundlu, że będę Cię
głaskac jak do tej pory… dziś się dowiesz co tej prawdziwa chłosta… prawdziwy
ból i upokorzenie… Czy nadal tego chcesz?
On: Kochanie, Kochanie… co Ty robisz? Ja, ja, ja…
Ona: Hahahaha, gówno mnie obchodzi czego Ty chcesz… Od dziś
liczy się tylko i wyłącznie co JA CHCĘ, zrozumiano!? Ty ciągle tylko darłeś
się, czego Ty chcesz, czego Ty chcesz… Koniec z tym!
Dla podkreślenia tej wypowiedzi dostał kilka razy otwartą
dłonią po twarzy, raz z jednej raz z drugiej strony, aż mu głowa odskakiwała na
boki… a jego Żona miała przy tym niezły ubaw… W następnej kolejności wygłosiła
długi monolog o tym co się u Nas teraz w życiu zmieni, jak Ona widzi Ich
przyszłośc, jak będą wyglądały Ich relacje… dowiedział się, że od tej pory
będzie Jej usługiwał na każde Jej zawołanie, spełniał Jej wszystkie rozkazy i
kaprysy bez chocby chwili zawahania, bo każde nawet najdrobniejsze uchybienie
nie będzie dla niego opłacalne… Oznajmiła mu również, że od dziś nie jest już
dla niego „E”, tylko ewentualnie Panią „E” a najbardziej prawidłowo: BOGINIĄ…
może też być Księżniczką.
Ona: Pamiętasz ten kontrakt, co tyle wysiłku w niego
włożyłam z Ty to olałeś? Radzę Ci dobrze, odszukaj go i naucz się na pamięc,
daję Ci na to 2 dni w pracy… Masz znac każdy punkt regulaminu i przysięgę… to
dla Twojego dobra, uwierz… Hahahaha…
A teraz pochyl ten swój pusty łeb… czas na biżuterię…
Nałożyła mu obrożę, zapinaną na kłódkę po czym przypięła do
niej smycz i oznajmiła, że w Jej obecności- oczywiście w warunkach do tego
sprzyjających- ma mieć ją zawsze na szyi, żeby pamiętał gdzie w tym domu jest
jego miejsce… bo budy nie ma gdzie mu postawic…
W czasie gdy Pani przedstawiała mu jego obecną sytuację w
końcu miał okazję Jej się przyjżec, choc robił to ostrożnie, żeby Jej nie
rozłościc… Wyglądała fenomenalnie… Tak wyniośle i władczo… Ostry makijaż,
ładnie uczesane włoski, strój nadający powagi sytuacji… Seksowny i
uwodzicielski… a Ona cała taka… obłędnie doskonała… wyrafinowana, pewna siebie,
pełna wiary w to co robi… w słusznośc decyzji, które podjęła…
Odkąd Ją pierwszy raz ujrzał, wiedział, że tylko przed Nią
chcę padac na twarz i oddawac hołd… bic pokłony i ubóstwiac…
Oznajmiła mu również, że z tą chwilą ma zakaz zabawiania się
ze sobą bez Jej zgody, nie ma prawa się dotykac chyba, że mu łaskawie na to
pozwoli… I może być pewny, że Ona będzie wiedziała gdy zgrzeszy, bo zna go na
tyle dobrze, że to po nim zobaczy… a wtedy nie będzie się mógł do niego dotknąc
nawet przy siusianiu. Wcześniej też już mu dawała takie zakazy, ale wie, że je
łamał i teraz na to nie pozwoli…
Ona: To ja jestem Twoją Właścicielką i ja decyduje o Tobie…
Zanim cokolwiek zrobisz, pytasz mnie o pozwolenie, zanim się do mnie odezwiesz
a ja udzielę ci głosu, musisz robic cos, żeby mnie sobą zainteresowac, nie
wiem- merdaj ogonem, klaskaj uszami… wymyśl coś Śmieciu…
I właśnie wtedy popełnił pierwszy błąd bo chciał Ją
rozbawic… zaczął machac siusiakiem trzymając go w dłoni i się uśmiechac… Bogini
szybko zdjęła mu ten uśmiech z twarzy, najpierw niespodziewanym kopniakiem
ponownie w krocze- miała ułatwione zadanie gdyż sam Jej odsłonił jajka a
później kolejną serią policzków… Nawet nie wiedział kiedy w Jej dłoniach
znalazł się palcat ale gdy wijąc się na podłodze próbował błagac Ją o litośc i
językiem sięgnąć Jej bucika, zaczęła go nim z całej siły okładac po plecach…
później nogą przewróciła go na plecy i bucikiem przygniotła jego szyję do
ziemi…
Ona: Zgniotę Cię jak robaka, rozumiesz? Masz być mi
posłuszny, masz chłonąc moje słowa!
Nie umiesz się powstrzymac przed dotykaniem tych marnych
jajek? To ja Cię tego oduczę! Dziś dostaniesz próbkę możliwości… Do pokoju!
Przez chwilę chciał wstac na nogi, ale mocne szarpnięcie
smyczą szybko sprowadziło go na ziemię… Trochę już nauczony doświadczeniami
przeszłości, wiedział jak Bogini lubi go prowadzac na smyczy… Ma isc zawsze
przy Jej nodze, żeby nie daj Boże smycz się nie naprężała i nie musiała go
ciągnąc… więc pilnował tempa Pani i grzecznie pomaszerował w wyznaczone
miejsce…
Gdy wszedł do pokoju zobaczył rozłożone wszystkie Ich
zabawki, jego Ukochana musiała już wszystko wcześniej zaplanowac i przygotowac…
Kazała mu nalac sobie wina, a dla niego wody do miski, ale na razie nie mógł
jej dotknąc…
Ona: No to zaczynajmy… Masz problem z powstrzymaniem się
przed onanizmem, tak? I zawsze zwalałeś winę na mnie, że to przeze mnie, bo
jestem taka wspaniała, tak?
Weź go do ręki i zacznij nim poruszac… Stój! Najpierw
przynieś moje zużyte majtki z kosza i nałóż je sobie na głowę, tak żebyś nos
miał przy moim kroczu- znaj moją łaskę…
Szybko pobiegł na czworaka do kosza z bielizną i za moment
już był na kolanach przed Panią… START…
Ona: Możesz go dotykac… wolno: góra-dół, góra- dół… Teraz
szybciej… Bardzo szybkoooo… Zwolnij… Przyśpiesz…
W między czasie Pani bawiła się swoim bucikiem dotykając,
szturchając, lekko kopiąc jego małego, co też skutecznie zakłócało zabawę… ale
podniecenie i tak było ogromne, niedużo mu było trzeba…
Ona: Stój! Odróc się tyłkiem do mnie i wypnij… i możesz
kontynuowac…
Gdy wykonywał rozkaz Bogini, widział jak nakłada rękawiczki,
gdy się obrócił i wypiął, poczuł, że Pani rozsmarowuje krem na jego dziurce… Po
chwili coś nieprzyjemnego, ostrego zaczęło napierac na jego zwieracz… Pani właśnie
miała zamiar zgwałcic go swoim obcasem… Kazała mu się rozluźnic i powoli
trafiła w sam środeczek… Próbował Jej pomóc by jak najmniej przy tym cierpiec i
przyznam, że bardzo szybko Pani sobie poradziła… Po chwili poruszała już
miarowo szpileczką w jego pupce… To było cudowne, szczególnie gdy Pani
dociskała nóżkę do samego końca… Myślał, że zwariuje…
on: Moja Bogini, bła…
Trzask, uderzenie pejcza o plecy… aż podskoczył…
Ona: Zamknij mordę i zostaw go… nie zasłużyłeś… Hahahahaha…
W tym momencie miał ochotę się rozpłakac… a Pani miała ubaw
w najlepsze widząc jego minę…
Ona: Nie, no żartuję… W końcu pozwoliłam… Dziś będę tak
łaskawa, że Ci pomogę… Na cztery, raz!
Gdy przyjął wymaganą pozycję, Pani rozsiadła się na jego
plecach twarzą w kierunku jego nóg, zdjęła jeden pantofelek z nóżki i ponownie
umieściła obcas w jego dupce… Ponownie zaczęła nim go penetrowac, drugą ręką
łapiąc jego jądra… przewracała nimi w dłoni, między paluszkami, ściskała,
ugniatała, wykręcała, naciągała co raz szybciej gwałcąc go szpileczką. Gdy
zaczął pojękiwac z bólu Pani ściskała mocniej, dając mu do zrozumienia, żeby
się uciszył… I tak do skutku, aż nie był całkowicie cicho… Następnie Bogini
wzięła w dłoń jego penisa, najpierw go szczypiąc, drapiąc, wbijając w niego
paznokcie…
Ona: Dobra Suko… Masz 5 minut na orgazm… zaczynamy… i
zaczęła mnie wręcz doic… trzepała nim w szybkim rytmie a ja wiedziałem, że
zdarzę…
Nie wiem kiedy, nie wiem jak i dlaczego… długo nie
wytrzymałem brudząc Pani dłoń oraz podłogę…
Ona: Ty głupia Suko, pytałeś czy możesz? Dałam Ci 5 minut,
ale nie mówiłam, że masz dojśc kiedy Ty chcesz!
Pani zerwała się na równe nogi i zaczęła go kopac po całym
ciele, zaganiając mnie go pod kanapę, tak, że nie miał gdzie uciec… Odpychała
na bok jego ręce, gdy się zasłaniał i dalej kopała, celując najczęściej w
penisa, brzuch i tyłek… W pewnym momencie postawiła mu obcas na twarzy i
zaczęła go wbijac w policzek…
Ona: Posłuchaj mnie teraz Pchlarzu… Wiesz dlaczego miałeś
ten orgazm? Tzn. dlaczego Ci pozwoliłam a Ty i tak nie byłeś posłuszny i
musiałeś się spuścic jak prawiczek gdy ledwo Cię tknęłam? Dlatego Smrodzie,
żeby teraz odebrac Ci wszelką przyjemnośc w dalszej tresurze! Żebys nie myślał
fiutem a mózgiem… Żebyś wiedział za co teraz poniesiesz karę… Bo wiadomym jest,
że napalony samiec zniesie wszystko a ochota mu przechodzi gdy się go spuści...
A ty jeszcze dodatkowo będziesz cierpiał za nieposłuszeństwo… Następnym razem
każe Ci to zlizac i się tym delektowac Szmato!
To mówiąc weszła na niego całym swoim ciężarem wbijając
obcasy w brzuch i klatkę piersiową… Mimo iż Pani jest drobnej postury, ból był
okropny… Dwa nieustannie wbijające się sztylety… a Pani rozpoczęła swój spacer…
Gdy Jej się już znudziło, zręcznie opadła na kanapę, jedną
stopę w buciku postawiła mu na twarz, a drugą zaczęła deptac penisa… Jakby
wyprzedzając jego skomlenie, szybko wepchała mu obcas głęboko do gardła,
skutecznie go kneblując… Druga nóżka nieustannie wykonywała harce na jego małym
i jądrach, szczególnie obcasikiem, który wbijał się w wrażliwą skórę moszny,
próbował się dostac pod napletek i drapał uda…
Ona: Wstań i podejdź do stołu… Nawet psy wytrzymają przez
chwilę na dwóch łapach…
Gdy wykonałem polecenie, padło następne…
Ona: Oprzyj się udami o krawędź stołu i połóż swój „sprzęcik”
na ladzie… Nie waż mi się poruszyc…
Bogini spojrzała na niego gniewnie a on nawet nie chciał
wyobrażac sobie konsekwencji…
Następnie zgrabnie wskoczyła przy jego pomocy na stół i
postawiła swą stopę na jego klejnotach… Gniotąc zarazem oba jądra jak i penisa…
Początkowo ucisk był lekki, z czasem Księżniczka poczynała Sobie co raz
śmielej, co raz większym ciężarem stawała na nim… Gdy jajka uciekły pod
podeszwy i został sam siusiak, wykonała na nim gest jak gdyby gasiła papierosa
a mu aż łzy same napłynęły do oczu… Zauważyła to, zeszła z penisa i kazała
położyc mu na blacie obie dłonie… Gdy ustawiła po jednym bucie na wierzchniej
części każdej dłoni, ukucnęła, złapała go za podbródek, spojrzała głęboko w
oczy…
Ona: Nie będzie litości… Nie tym razem…
Po czym kazała mu otworzyc usta i w nie splunęła…
Ona: Masz bo pewnie Ci zaschło w gardle…
I znów ten szyderczy śmiech… sięgnęła po nieopodal palącą
się świecę…
Ona: Podłóż pod niego jakąś ścierkę i z powrotem na blat…
Wiedział co go czeka… Pani raz zmniejszała raz zwiększała
wysokośc z której kapał wosk… Czasami robiła z naprawdę bliska, wtedy krople
niemiłosiernie parzyły w i tak już zmaltretowaną skórę… Gdy cały penis pokrył
się woskiem a ten zastygł Pani stwierdziła, że pomoże mu ‘go’ oczyścic, triumfalnie
znów wbijając obcas najpierw w wosk a później samego penisa… Pokopała go,
pouderzała podeszwą aż wosk odpadł całkowicie… Dostał rozkaz doprowadzenia go
do porządku… 60 sekund, za każdą sekundę spóźnienia 10 batów… Niewykonalne,
szczególnie jak ciężko się do niego w ogóle dotknąc…
Ona: Spóźniłeś się… co prawda tylko 4 sekundy… więc będzie
40… plus 200… Za co? Co tak patrzysz tymi swoimi przerażonymi oczkami? Dostałes
5 minut na orgazm, doszedłeś po 3… 2 minut za wcześnie, a za każdą minutę jest
przewidziana setka… Przełóż się przez fotel!
Po wykonaniu rozkazu, Pani przywiązała jego ręce i nogi do
nóżek fotela, żeby nie uciekał, bo wie, że chłosty boi się najbardziej i nie
jest wytrzymały…
Ona: Od dziś uczymy się przyjmowac kary w spokoju, nie chcę
widziec, ze się wiercisz, nie chcę słyszec Twoich jęków i błagania o litośc… W
związku z tym, że to początek nauki, założę Ci knebel… z czasem nie będzie
potrzebny, dlaczego? Wprowadzamy nowe zasady… Jeżeli będziesz mi przeszkadzał w
biciu, wiercił się, zmieniał pozycję, głośno krzyczał… Za każde uchybienie
dostajesz 10 kolejnych batów… Przemyśl czy ci się to opłaca… I lepiej zbierz
się w sobie i się kontroluj… Mamy 240 razów, dostaniesz trzcinką, pasem i twoim
ulubionym batem wielorzemiennym, który zostawia takie urocze ślady… Po 80 na
każdy przyrząd… Będę biła dziesiątkami, dziś będziesz miał zakneblowaną mordę
ale w przyszłości
po każdej serii będziesz dziękował i prosił o jeszcze… Patrz
Suczko ile trudu muszę włożyc w twoje wychowanie, żeby mieć z Ciebie
jakikolwiek pożytek…
No i się zaczęło… Jest zbyt słaby w przyjmowaniu chłosty,
żeby tyle wytrzymac… Nie wiedział po ilu uderzeniach i przy jakim przedmiocie,
ale nie wytrzymał… Rozpłakał się i zaczął przez knebel błagac o litośc… Pani
się wściekła i nic nie mówiąc zaczęła go okładac bez przerwy… Biła mocno i
celnie… Wył jak małe dziecko… Gdy Pani zabrakło sił, zdyszana przestała… Wyszła
do łazienki, chwilę Jej nie było…
Gdy wróciła, szybko go rozwiązała, zdjęła knebel, siadła na
fotel i wskazała palcem na swoje buty, zmieniła je, miała na Sobie teraz kozaki
za kolano na wysokim cienkim obcasie…
Ona: Zmęczyłam się i potrzebuję chwili wytchnienia… Mają
lśnic tak żebym mogła się w nich przejżec… ale najpierw dolej mi wina…
Rozłożyła się wygodnie w fotelu, popijała winko i
przerzucała pilotem kanały, raz na jakiś czas rzucając w jego stronę jakieś
wyzwiska lub uwagi, żeby się lepiej starał… Gdy nie znalazła nic w TV, zaczęła
go instruowac jak ma wielbic Jej buty… najpierw musiał wylizac podeszwę, później
obciągac obcas, ssac go i w całości połykac, a później wypolerowac całą górną
częśc…
Ona: Pewnie chciałbyś polizac moją stópkę Dziwko, co? Nie
zasłużyłeś… i jeszcze długo nie zasłużysz… Chyba, że będę miała taki kaprys… Na
razie jedynce co Ci wolno, nawet bez pozwolenia, to pucowac swym jęzorem moje
wszystkie buciki, kiedy chcesz i gdzie chcesz… Taki Twój przywilej… a teraz lec
umyc zęby… czas na nowe smaki… 45 sekund!
I znowu nie zdążył, wzbudzając gniew Bogini… która podczas
jego nieobecności przyodziała na swoje biodra sztucznego penisa na pasku…
Ona: Czy ja ku*wa mówię nie po Naszemu? Następnym razem mam
Ci napisac czy przeliterowac? 45 sekund! Spóźniłeś się tym razem o 7 sekund!
Mam Cię zatłuc? Otwieraj gębe…
Ledwo zdążył to uczynic, miał już wpakowanego penisa po same
gardło…
Ona: Ssij go Suko, liż jak rasowa Dziwka… bo nią jesteś
prawda?
Pani na chwilę zwolniła mu usta bym mógł odpowiedziec…
on: Tak Bogini, jestem Twoją rasową dziwką, Twoją Suczką do
dymania i zabawy, żyję dla Twojej przyjemności i dziękuję za łaskę jaką mnie
obdarzasz przygarniając mnie na służbę. Jestem zwy… aghhh aghhh…
Pani nie pozwoliła mu dokończyc wypowiedzi, gdyż znowu
wpakowała mu strapon’a do ust…
E: Zamknij się i rób co do Ciebie należy, może do tego się
chociaż nadajesz…
Po czym zaczęła poruszac biodrami w przód i tył bzykając
jego buzię… złapała go mocno za obrożę i co raz śmielej posuwała… Dosłownie
zaczęła gwałcic go oralnie…
Ona: Patrz mi w oczy, chcę widziec jak jesteś zeszmacony!
Prawdziwe Dziwki mają trzy otworki do bzykania, Ty masz tylko dwa… więc ten
potraktujemy jako Twoją cipkę… wyciągnij język… i proś o fiutka… błagaj Panią!
Zaczął prosić jak pies, jak prawdziwa suka, którą teraz był…
wystawił język na brodę, podkulił łapki i dyszał… Bogini w tym czasie biła go
penisem po twarzy, wycierała go o jezyk, kazała wąchac… Kilkukrotnie jeszcze
mocno wepchała mu go do gardła… a na koniec zdzieliła go po pysku, mówiąc…
Ona: Dobrze się Kurwo spisałaś, teraz wystaw tyłek… Możesz
sobie go nasmarowac…
I zaczęło się, jego Właścicielka weszła w niego bez
najmniejszych ogródek, posuwała stanowczo i ostro… Raz szybko a raz wolno i
mocno, Jej biodra dziko obijały się o jego pośladki… Czuł, że chce mu zadac jak
najwięcej bólu… Wbijała paznokcie w jego pośladki i dalej rżnęła… Pochylała się
nad uchem i szeptała jaką nędzną jest Suczką i jaką łaskę mu robi, że chce Jej
się w ogóle go dmuchac… Trwało to w nieskończonośc a jego Władczyni była jak w
transie… Powoli mijała przyjemnośc a pojawiał się ból… Dyskomfort…
Ona: Dziś skończę w tobie, ale następnym razem gdy będziesz
tak niedokładnie wypełniał moje rozkazy po wszystkim znowu wsadzę Ci go w pysk…
Zapamiętaj Śmieciu…
Jeszcze kilkanaście razy mocno dopchnęła, udając męski
orgazm, po czym bez słowa z niego wyszła, poklepała po twarzy, mrugnęła do
niego okiem…
Ona: Nie jesteś taka zła Piczko… Zasłużyłeś na nagrodę… umyj
pysk i do nogi… 45 sekund!
Tym razem się nie spóźnił… ale dostał po pysku na odlew, raz
z jednej raz z drugiej strony… a później nastawiła dłonie do całowania… a jego
pocałunkom nie było końca…
Ona: To żebyś pamiętał, kim jesteś…
To mówiąc rozłożyła nóżki i pokazała palcem na Swoją
Muszelkę…
Ona: Bierz ją… Masz się Nią dobrze zając…
Nie muszę chyba pisac, ile wysiłku włożył, żeby sprawic Pani
przyjemnośc… Lizał najgorliwiej jak potrafił, z namaszczeniem, z oddaniem, całą
swą służalczością… Jakby od tego zależało jego życie… Kochał Ją… kochał być
blisko Niej… uwielbiał gdy było Jej dobrze… Wiercił języczkiem według
instrukcji Pani, tak jak chciała… Czuł, że już niebawem odleci… Ale Bogini
zerwała się nagle… kopnęła go w klatkę piersiową aż upadł na plecy… Bez słowa
wskoczyła na niego i go dosiadła… W Jej ruchach, zachowaniu, oddechu było czuc,
że odbiera swoją należnośc… Bierze to co chce i jest w tym egoistycznie
bezgranicznie pochłonięta… Była jak w amoku… Wbijała w niego paznokcie, gryzła,
drapała, policzkowała, przyduszała… aż w końcu wygięła się w łuk i głośno
krzyknęła… Potem opadła na niego a Jej ciało całe się trzęsło… W oczach widac
było zakłopotanie, na chwilę straciła kontrolę… Złapała go za twarz i
wykrzyczała…
Ona: Chcę jeszcze, rżnij mnie
Dziwko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! O tak, tak,
tak……. Tak!
Gdy w końcu poczuła się usatysfakcjonowana, zeszła z niego
bez słowa… złapała za smycz i energicznie pociągnęła za sobą do łazienki…
Ona: Połóż się na kafelkach, na plecach… Wy kundle
zaznaczacie swój teren, prawda? Chodzicie i sikacie po wszystkim? Dziś ja
zaznaczę swój… W jedyny sposób, który Twój psi móżdżek jest w stanie pojąc…
Następnie kucnęła nad jego twarzą, maksymalnie zbliżając
Swoją Maleńką do ust…
Ona: Otwórz szeroko pysk, masz wypic wszystko, do ostatniej
kropli… inaczej zliżesz to z podłogi…
THE END
A dla Nas to dopiero
początek… Kocham Cię moja Bogini…
Specjalna dedykacja…
dla Twej boskości…
Subskrybuj:
Posty (Atom)