czwartek, 15 grudnia 2016

Taki wypad... Kiedyś...





Moja Pani zaprasza mnie dziś na kolację... Wyszykowana wygląda jak milion dolarów. Na stopach seksowne botki na wąskiej, długiej szkółce. Nóżki pokrywają czarne rajstopy. Czarna sukienka do połowy ud z koronkowymi ramionami. Na górze skórzana ramoneska. Ciepły szał i skórzane rękawiczki dopełniają całości. 
Mam ubrać się z klasą. Nakładam eleganckie spodnie, koszule, sweterek, szykowne buty, modną kurtkę. Ciało skrapiam perfumami., zamykam drzwi i gonię za Żoną do windy.
W wnętrzu kabiny dochodzi do konfrontacji Naszych spojrzeń... Gdy jestem gotów paść już na kolana i całować Jej fantastyczne buciki w drodze  na sam dół- słyszę stanowcze NIE!
Moje pragnienie staje się tylko straconą pokusą... 
Otwieram Jej drzwi od auta i uciekam na miejsce pasażera... Odjeżdżamy...
Jedziemy centrum. Mijamy wszystkie fajniejsze knajpy. 
Na dłuższych światłach dostaje rozkaz rozegrania się od pasa w dół- co czynię w mgnieniu oka.
Przez kolejne światła moja Pani masuje moje klejnoty... Wierzgam w fotelu...
Na kolejnym czerwonym słyszę, że mam się przesiąść do tyłu...
Nie wierzę...
Nagle czuję paznokcie wrzynające się w moje jądra... Pani rusza. Ciągnie za moszne  do góry. Rozrywka torbę...
Na kolejnym stopie wyskakuje z auta... Rzucam się na tylne fotele. Nie wiem czy ktoś widział...
Pani uśmiecha się i spogląda w lusterka... 
Jedzie na opuszczone lotnisko...
Na miejscu zatrzymuje się, wysiada i karze położyć mi się na masce...
Jest lodowata, siurak i kuleczki kurczą się... Pani obowiązuje przeguby rąk i dociąga je do lusterek... Staje za mną i zaczyna bicie... Kijek bambusowy... 200? 300? Znowu stan zobojętnienia... Malo już istotne...
Jedyne co dalej pamiętam to, że lizałem podeszwy butów by móc wejść do auta... Klęczałem przed drzwiami kierowcy, moja Właścicielka siedziała w fotelu i łaskawie pozwoliła mi wylizać swoje wilgotne butki...
Następne to światła lokalu i smak posiłku... Chwila... Czy gdy wróciła z WC z moją szklanką- mój napój zmienił kolor? ;)








środa, 14 grudnia 2016

Miałem taki sen...





Ja... Choć najpierw powinno być o Niej... 
Rozciągnięty na podłodze... Brzuchem dociskam do podłogi... Ręce skrępowane taśmą, dowiązane do nogi od sofy... A pro po nóg, między nimi rozpórka na co najmniej metr... Rozciągnięte- sznurkiem  dociągnięte do podstaw kuchennych mebli. Na ciele bodystocking, na dupie ciasne stringi, na szyi obroża a do niej doczepiona smycz... Dzieła wieńczy knebel w pysku. 
Ona... Jak zwykle nieludzko idealna... Piękna... Ubrana w szpileczki,  pończkoszki, skórzane szorty, białą, obcisłą, elegancką koszulę... Włosy upięte w kucyk, makijaż podkreślający władczą naturę...
Aktualnie Jej szpilka wbija się w mój pośladek a Ona z gracją utrzymuje równowagę na jednej nodze... Przechodzi wyżej i naciska mój kark. W dłoni dzierży bat, trzy paski będą katować moją skórę... Chłoście tej towarzyszył nadmiar sadyzmu... Za co? Mało istotne... 
Szybka przewrotka i leżę na plecach... To sen, ale i tak nic nie zależałoby ode mnie!
Tym razem szpilka sprawdza sprężystość moszny... Podeszwa gładzi członka. PANI depcze moje klejnoty... Staram się złączyć kolana ale nogi w kostkach są skutecznie unieruchomione. Szpilka, szpic, podeszwa, kopniak... na przemian. PANI odchodzi, sięga po świece... Łapie członka w garść, kilka ruchów i znowu stoi jak maszt. Obowiązuje go sznurkiem, jądra rozdziela. Podpala świecę. Gorący wosk kapie najpierw na mój brzuch, później na główkę penisa, jego trzon i na wyeksponowane jajka... syczę, dyszę, parskam, wierzgam, rzucam sie... Uśmiech na Jej twarzy wynagradza wszystko...
To o to w tym chodzi...
Jej zabawa... Korek analny wędruje na swoje miejsce...
Porusza nim, napiera, wyciąga...
Odwiązuje ręce od sofy i krępuje je do belki między nogami...
 Mój tyłek jest wyeksponowany niczym rzeźba w muzeum...
Spluwa między pośladki i zagłębia tam obcas...
Gwałci...
ONA: MOŻESZ WZIĄĆ GO W DŁOŃ...



Sen? Czy tak już było? ;)








środa, 30 listopada 2016

UWAGA!!!!!





Drodzy Panowie... Musicie mi coś wybaczyć... W swojej ankiecie dotyczącej Was- zauważyłem dublujace się pytanie i postanowiłem je usunąć! Tak się narobiło, że ch...nia straszna! Zostały mi 4 pytania z tamtej przepytanki... 12 pełnych poświęcenia ankiet poszło się je...ć! Jestem strasznie zły! Jeśli ktoś ma ochotę, pod tym samym linkiem kryje się nowy zestaw pytań... Tamtych nie spamiętałem!





Ankieta dla Pań





Witam... tym razem przede wszystkim drogie Panie! 
Z góry przepraszam za nietakt jakim bezwątpienia było stworzenie najpierw ankiety dla samców a dopiero teraz dla Dam... 
Niestety, taka była kolej myśli ;)




Namawiam do porzucenia obowiązków i poświęcenia  kilku chwil mojej naprawdę ciężkiej pracy... Szczególnie Ciebie droga Żono :)






piątek, 25 listopada 2016

VII- część druga...






Odruchowo całym ciałem docisnął do paneli… W tej pozycji „najdzielniej” znosił bicie… Biła z średnią siłą… Średnim tempem… Czuł pojawiające się na plecach i tyłku ślady… Uwielbiał takie pamiątki… Za samą chłostą nie przepadał, za śladami po… Owszem… Dużo pracował… W tęsknocie oglądał sińce i wspominał… Do następnego razu…
Ona lubiła go bic… Podniecało Ją to… Poważnie… Odnajdywała w tym nieskrywaną satysfakcję… Lubiła zmieniac narzędzia tortur… Mieli ich już parę w kolekcji… Bat ujeżdżeniowy i palcat to najnowsze nabytki… Profesjonalne dla koni… To ich dziewiczy rejs… A rozbijac się będą o ciało psa… 
Chłosta była bolesna… Pani świadoma narzędzia zbrodni jakie dzierży w swoich rękach nie wkładała w bicie całej mocy… Ilośc jednak jaką postanowiła go raczyc była pokaźna… Nie był przyzwyczajony do tak długiej bitki… Już dawno przestał liczyc… Wiedział, że gdyby chciał później mógłby policzyc pręgi i pewnie zgadłby przybliżony wymiar kary… A może w przypływie hormonów już fantazjował… Wił się w spazmach bólu… Nie kontrolował swoich emocji… Jak zawsze próbował odnaleźć Jej buciki bu móc je lizac w nadziei na przypływ litości… Gdy się zbliżał do nich ustami, Pani zabierała stópkę i biła dalej… Czołgał się, wił, rzucał po podłodze… 
Kopniak w żebra… 

Ona: Wracaj do roboty… Nie możemy zmarnowac całego dnia… 

Śmiech…

Nie zasłużył nawet na wylizanie Jej szpilek… Szpilek nie… Ale… gdy dotarli do przedpokoju… Gdzie stały Jej trzy pary kozaczków na płaskiej podeszwie w których poruszała się na codzień… Czarne oficerki do kolana z złotymi wykończeniami, brązowe muszkieterki wiązane pod kolanem i czerwone/bordowe oficerki z zamkiem z tyłu cholewki… Spostrzegł wyraźne zabrudzenia na obuwiu Pani… Wiedział, że to duży błąd… Szczególnie rejony obcasów i czubów kozaczków nosiły ślady ubłocenia… 

Ona: Myślisz, że jak wyliżesz moje szpileczki, botki, kozaczki itd. to to jest dbanie o czystośc obuwia Właścicielki? Jeden z punktów regulaminu? A co z tymi bucikami? To w nich wychodzę do ludzi najczęściej durny psie! Liż natychmiast!

Momentalnie złapał buty w dłonie i zaczął polerowac je językiem… Na pierwszy plan poszły główne przybrudzenia… Na języku czuł smak piachu… Lizał pokornie… 
Ona: Zliż błoto i kurz, później wypoleruj czyścikiem… Za chwilę wrócę…

Lizał i lizał, w ustach brakowało mu śliny… Nie przerywał… Bał się… Długo nie czekał na powrót Bogini…
Gdy pojawiła się w korytarzu… Na Jej biodrach spoczywał gumowy członek na szelkach… 

Ona: Ustaw buciki w rządku, obok siebie… Z czyścikiem dokończysz po tresurze…

Ustawił tak jak nakazała… Odruchowo przylgnął z czołem przed bucikami… 

Nagle usłyszeli, jak coś stuka o drzwi… Kilkukrotnie… Zamarli… Z drugiej strony jakby ktoś do nich pukał… Po chwili namysłu uświadomili sobie, że to Sprzątaczka… Zamiata korytarz klatki schodowej… 

Pani kucnęła koło jego głowy, złpała go za obrożę i przyciągnęła do siebie… Wyszeptała mu wprost do ucha…

Ona: Nawet nie piśniesz, będziesz cichutki jak Myszka… Rozumiesz? Nie wydasz z siebie jęku a ja cię zerżnę jak tanią dziwkę… Liż po kolei moje buty i nie przerywaj… Nie możesz, nie pozwalam dopóki z tobą nie skończę… Liż… Głowa przy bucikach a tyłek wysoko do góry…

Jak powiedziała tak i uczynił… Zdarła z niego rajstopy, opuściła springi… Starał się maksymalnie rozluźnic… Nie lubił tego początkowego napierania na zwieracz… Tego gwałtownego przejścia i uczucia rozrywania… Z czasem zmieniającego się w przyjemnośc… Splunęła kilkukrotnie na jego odbyt i dwa razy koło jego głowy…

Ona: Zliż, jakby Ci brakowało śliny… Hahaha…

Penis wtargnął z małymi problemami… ale nie dla Niej… Dziś nie chciała być czuła i dac mu rozkosz… Miało bolec… Chciała go zeszmacic… Porządnie zgwałcic… Widziała grymas bólu na jego twarzy, ale pokornie też lizał skórę Jej kozaków… Jego usta szczelnie obejmowały czubki butów, wręcz je zasysały- w momentach gdy biodrami dobijała do jego tyłka… Kilka ruchów Jej czy jego ręki a suka zalała by pół podłogi… Nie… nie dziś… Nie ma takiej opcji… I przyspieszyła… Rżnęła go… Ciągnąc do siebie za smycz, dynamicznie uginała nogi w kolanach i wbijała protezę w jego odbyt… 
Za drzwiami słychac było nadal nerwowe ruchy Sprzątaczki, która niczego nieświadoma właśnie przesuwała Ich wycieraczkę… 
Dwie jakże różne sceny rozgrywały się po obu stronach drzwi zamkniętych na dwa spusty… Dominacja bliska publicznej nakręcała jego Panią do tego stopnia, że galopowała na nim jak oszalała… Złapała go za obrożę i chciała rzucic na drzwi… W ostatniej chwili się powstrzymała… 

Ona: Wstań, delikatnie oprzyj twarz o drzwi, wypnij tyłeczek i milcz…
Jej dłonie spoczęły na jego biodrach i energicznie wtargnęła do jego wnętrza… Szarża jaką przypuściła na jego zad nie mogła pozostac niesłyszana… Po prostu nie mogła… Tym bardziej, że pies stłumił krzyki, piski i wiski, ale dyszał niemiłosiernie… Dyszał wprost w śliską okleinę powierzchni drzwi… 
Nogi ugięły mu się bezwolnie… Opadł na kolana z tyłka wysuwając penisa… Był bliski zasłabnięcia… 

Ona: Ciiiiiiiiiiiiiii… Cichutko suko… Dokończ i za 5 minut w salonie…

Wyszła bez słowa zostawiając go rozbitego na podłodze… Gdy się już ocknął, doczyścił buciki, poukładał je na stojaku, pozamiatał do końca podłogę i zmaltretowany pognał na czterech do nóg swojej Pani… Ta siedziała na fotelu… Przed Nią na podłodze leżał zwój łańcucha o całkiem sporych oczkach… Tak na oko pewnie ze 4-5 metrów… 
Klęknął przed Panią… Odpięła mu smycz i na jej miejsce dopięła łańcuch… Na jego dotyk ciarki przebiegały po jego ciele…

Ona: Nie chce mi się już za Tobą biegac a muszę mieć Cię pod kontrolą… 5 metrów wystarczy… Mop w łapy i zmywasz… Postaraj się, bo jeszcze dziś nie używałam palcata… 

Zmywanie szło mu nienajgorzej, Pani co jakiś czas badała rezultaty… Jednak bardziej interesował Ją film w TV… 

Ona: Wierzę, że dokończysz to tak jak należy… Opadłam z sił… Nie mogę się jednak oprzec, by nie spróbowac z tą zabawką… I mam!
Wyżymaj porządnie szmatę, weź ją w zęby i myj podłogę tu przed fotelem… Tyłkiem do mnie… A ja sobie trochę pomacham… Przyłóż się bo pozmywasz tak całe mieszkanie… Miłej pracy… Hahaha!!!

THE END!!!





czwartek, 24 listopada 2016

Taki poranek... :)

Kto z Was chciałby się tak obudzić?

Humor na cały dzień gwarantowany!




Ranek... Moja Ukochana reaguje na dźwięk budzika... Wstaje i wyciągam z lodówki wcześniej przygotowany posiłek dla Pani do pracy. Stawiam w widocznym miejscu, całuję Żonę i kładę się spowrotem do łóżka.

Ustawiam alarm w telefonie dając sobie jeszcze 45 minut drzemki. Ptotem muszę zbudzić Malców i zaprowadzić Ich do szkoły. Małżonka wychodzi z sypialni... Śpię na brzuchu...

Nagle przez sen czuję zaciśniętą na ustach dłoń w lateksowej czarnej rękawiczcce. Wyrwany z całkiem głębokiego snu rzucam się pod ciężarem mojej Małżonki, która sprawnie ulokowała się na moich plecach, udami dociskając okolicę lędzwiową.
Wciska mi głowę w poduszkę...

Ona: Nie ruszaj się, bądź grzeczny...

Odsuwa swoje biodra i po chwili coś próbuje zagościć między moim pośladkami. Odruchowo odwracam się do tyłu. Musiałem usnąć na moment, bo jeszcze nie zdążyła się wyszykować i nadal jest w koszuli nocnej... Tyle, że ma do bioder przyczepionego sztucznego fiuta i ogromną chęć mnie zerżnąć... 
Była łaskawa i już wcześniej nałożyła prezerwatywe na niej rozsmarowując odrobinę lubrykantu.
Czuję napór... Falus forsuje przeszkodę i wślizguje się do środka. Początkowe kilkanaście sekund jest delikatne. Piekący ból stopniowo rozchodzi się po całym tyłku...
Gwałtowna zmiana rytmu... Pani po obu stronach głowy łapie mnie za twarz, wkłada po dwa palce do ust i galopuje na swoim wierzchowcu. Odciąga mój łeb do tyłu i następne kilka minut jest nieustannym cierpieniem... cierpieniem przesiąkniętym rozkoszą!
Napastliwie dobija swoim kroczem o mą kość ogonową...
by po chwili wyrwać członka z brutalnie zdewastowanego anusa. 
Odwraca mnie na plecy, ściąga kondoma, siłą otwiera wargi i wkłada penisa podbrzuszem zapierając się o mój nos.
Nieprzygotowany na głębokie gardło, nie mogąc uciec gdyż potylica zapiera się o materac... Zaczynam się dusić i charczeć...
Lekkie uniesienie bioder bym mógł nabrać tchu... Dzięki Bogu nie trwało to długo. Parę dopchnięć i po zabawie.

Ona: Na czworaka i do łazienki... 





W łazience dostaję rozkaz wejścia do wanny. Pani zdejmuje majteczki i wchodzi do mnie. Klękam i tuż przed swoim niegodnym ryjem mam Jej różyczkę... Wystawiam język i na moją twarz tryska strumień ciepłego złotego deszczyku...
Spijam co mogę łapczywie chłonąc każdą kroplę... Część ścieka mi po twarzy, szyi i torsie... Pani kieruje swój dar na moje klejnoty. Ugniata je stopą i kończy... Rzucam się by językiem zebrać z płatków ostatnie kropelki...
Odpycha mnie...
Bierze słuchawkę prysznica i sie podmywa... Zmienia wodę na lodowatą, wychodzi na ręcznik i zaczyna moją kąpiel...
Cały się trzęsę a Pani oblewa mnie z każdej strony... Ma niezły ubaw. Łapie mnie za jajka i mocno ściska. Dokładnie płucze strefy intymne. Przerywa.

Ona: Usiądź i ręce do góry...

Zapieram się plecami o brzeg wanny, wznoszę dłonie wysoko nad siebie, Pani przykuwa mnie kajdankami do żeberek grzejnika. Wiele mi nie trzeba by siusiak stanął na baczność... Wystarczy Jej spojrzenie i dotyk stopy...

Siada i bierze to czego chce- co Jej się należy... Gdy kończy- twierdzi, że dziś starczyło czasu tylko dla Jej przyjemności... 
Musi wziąć kąpiel i zadbać o swą urodę...





Miłego dnia... :)