sobota, 3 stycznia 2015

I BIŁA GO DALEJ... CD EPIZODU II... ;)


Przyjemnej lektury...

Dalsza częśc EPIZODU II



     Kuli się bojąc się kary, która niewątpliwie zaraz na niego spadnie…
To powoduje rozbawienie u jego Żony… Śmieje się głośno…

Ona: Widzę, że w końcu zaczynasz pojmowac, że to nie żarty… że nie klepię cię już tyle razy ile lubisz i jak lubisz… Będziesz dostawał realne, surowe kary… Wiem, co będzie dla ciebie dotkliwe i co najbardziej jest w stanie cię zdyscyplinowac…
Podstawia mu obie dłonie pod usta i pozwala całowac…

Ona: Podziękuj za lekcję…

On rzuca się jak oszalały, łapczywie całuje centymetr po centymetrze każdej z obu dłoni, każdy paluszek z osobna… Czuje zapach skóry… Czuje jej zimny dotyk na rozpalonej twarzy… w końcu go odpycha…
Łapie w paluszki obu dłoni jego oba sutki i mocno ściska… Przewraca nimi w paluszkach, śmiejąc mu się prosto w oczy… Szczypie, gniecie, rozciąga… Po chwili wykręca i ściska z całej siły… Cały czas patrzy mu głęboko w oczy… Widzi w nich strach i cierpienie… W końcu cierpi dla Niej… dla Jej widzimisie… dla Jej kaprysu… i przez swoją głupotę…
Z torby wyciąga kilkanaście spinaczy do bielizny i rzuca je na podłogę przed klęczącą suką… Kuca przed nim, łapie go mocno za szyję i znowu ten wzrok… Widzi jego sterczącego penisa- suka zaakceptowała sytuację i szuka już własnej przyjemności…

Ona: Jednak pies to tylko pies…

Mówi bardziej sama do siebie i otwartą dłonią wymierza razy w jego przyrodzenie… Podobnie jak w przypadku twarzy, bije z jednej i drugiej strony… Antenka podskakuje pod wpływem siły uderzeń… Pani łapie dwoma palcami za napletek i przyciska fiutka do brzucha psa, tym sposobem eksponuje jądra kochanego mężulka- ma je teraz na talerzu… Oklepuje raz jedno raz drugie… Ciągnąc za napletek wciąż trzymającymi go palcami- mocno ku górze, niweluje próby kulenia się suki… Bije raz z lewej raz z prawej, za chwilę od dołu… Puszcza prącie i znowu mu się dostaje…
Po policzku kundla spływa pierwsza łza… Nie chce się poddac, wytrzyma to…
Pani zostawia na wpół sflaczałego penisa w spokoju i bierze w ręki spinacze… Pierwsze zapina centralnie na sutkach suki, następne pokrywają ich okolice… Początkowo ból jest znośny, nawet przyjemny… Niewielki ucisk…
Kolejne spinacze lądują na skórze penisa oraz moszny, Pani wyciąga jeszcze parę z torby i dopina je jak najściślej… Niewykorzystana skóra na klejnotach staje się napięta do granic możliwości, przez jej warstwę widac powierzchowne naczynia krwionośne…
Ostatni spinacz na napletku, wieńczy dzieło… Pani zadowolona z efektu podziwia swoje pierwsze artystyczne kroki…
Ból sutków oraz wszelkich miejsc gdzie zaciskają się spinacze- staje się co raz bardziej odczuwalny aż w końcu niesamowicie dokuczliwy…
W tym czasie Pani popija wcześniej przygotowane dla siebie winko i wychodzi na chwilę do łazienki… Po powrocie trzyma w ręku kij od mopa, staje naprzeciw niewolnika, stawia mu podeszwę pantofelka na środku klatki piersiowej i energicznie popycha do tyłu…
Suka pada na plecy, rękoma amortyzuje uderzenie…
Pani wyciąga z torby kajdanki i skuwa nimi dłonie podwładnego, karze mu unieśc ręce ponad głowę i za pomocą linki przywiązuje je za kajdanki do nóżki sofy…

Ona: Rozszerz nogi… Szerzej… i tak trzymaj…

Pod nogi leżące szeroko rozwarte na podłodze, podkłada kij od mopa… Z szuflady wyciąga szeroką taśmę samoprzylepna… Jedną nogę na wysokości stawu skokowego owija taśmą, przymocowując ją do końcówki kija, z drugą robi to samo po drugiej stronie kija… W ten sposób jego nogi w raz z kijem tworzą trójkąt, uniemożliwiając mu zaciśnięcie i złączenie nóg razem…
Pani łapie za kij i rozciąga psa by był maksymalnie wyprostowany, sięga po krótki bicz wielorzemienny, staje między nogami suki na kiju, bierze go między podeszwę a obcas i powoli kuca… Jej pomysłowość w dniu dzisiejszym Ją po prostu przeraża… J

Ona: Przygotuj się, to będzie naprawdę bolało… To kara za to jak mnie ostatnio traktowałeś… Wiem, jak wiele razy już to przerabialiśmy… Kłótnia, ja się chciałam zemścic, ty grałeś twardziela, nie chciałeś się dac złamac, ja wszelkimi sposobami niszczyłam te opory, później byłeś uległy jak mała piczuszka, robiłeś wszystko co tylko wymyśliłam… A później wszystko wracało do normy… I tak w kółko… Koniec z tym! Od dziś w życie wchodzą Moje zasady, twoje nie mają już znaczenia… Od dziś napiszemy nową historię…
Wzięła szybki zamach i rzemienie pejcza spadły na jego genitalia… Poczuł straszliwy ból gdy częśc spinaczy oderwała się od skóry… Nie czuł bólu uderzenia, czuł ogromne palenie w miejscach gdzie jeszcze przed chwilą klamerki przylegały do skóry… Kolejne uderzenie i dwa następne a kolejne spinacze lądowały na podłodze… Próbował się wic i uciekac, ale był skutecznie unieruchomiony poprzez ciężką sofę oraz kij pod bucikami Właścicielki…
Ból… nic innego tylko ból… wszystko inne zostało wyparte z jego mózgu… tylko ból… ból jąder? Nie to skóra moszny paliła żywym ogniem… A może to już jądra oberwały pejczem? Nie ważne… Ten ból stał się dla niego obsesją… Wrył się w każdy zakątek jego umysłu… Nie widział Jej twarzy… wiedział, że Ona triumfuje…
Czuł w powietrzu Jej satysfakcję… czuł Jej kobiecośc… Wiedział, że Ją to naprawdę podnieca… Niczego tak w życiu nie pragnął jak wiedziec i być pewnym, że się w tym odnalazła… Odnalazła się…
Kolejne uderzenia był kwestią chwili… Po 3-4… Nie czuł już spinaczy… chyba odpadły wszystkie… Nie mógł tego czuc, bo ból pozostały po ich ewakuacji był nieporównywalnie silniejszy niż ból gdy tkwiły przytwierdzone w miejscu przeznaczenia…
Zmieniła cel swoich ataków, teraz biła po udach, po ich wnętrzu… bardzo wrażliwej części ciała, mocno unerwionej, naszpikowanej receptorami czuciowymi…
Biła tworząc w powietrzu ósemki, oba uda na zmianę, ciągiem bez przerwy… Co chwilę końcówki rzemieni zahaczały o podbrzusze, „muskając” penisa…
Jęczał i piszczał nieprzerwanie, z pod knebla wydobywała się piana utworzona z śliny oraz stłumione wiski… Była to melodia dla Jej uszu ale z czasem też źródło rozdrażnienia… Przerwała chłostę i ponownie wyszła do łazienki, przyniosła w dłoni dwie pary swoich używanych majteczek…

Ona: Dała bym Ci te co mam na sobie, ale to stringi więc nie byłyby za bardzo użyteczne…

Podchodzi do jego głowy, pochyla się, odchyla knebel i z obu stron wciska na siłę po parze majteczek, szczelnie wypychając mu jamę ustną… Tworzy w ten sposób doskonałe wytłumienie jego nędznych odgłosów cierpienia… Odgłos pejcza uderzający o jego skórę jest zdecydowanie bardziej w Jej guście...
Spluwa na plastikową kulkę knebla, przez jej otwory do ust psa wlewa się Jej ślina…

Ona: Masz, pewnie jesteś spragniony…

Bierze łyk wina i ponownie spluwa nim w usta Swojej suki, wino po kneblu trafia do jego spragnionych ust…

Ona: Mam jednak plan co do swoich majteczek, które mam na Sobie…

Odstawia wino i w rozkroku staje nad jego twarzą… lekko unosi obcisłą spódniczkę i powoli kuca, wkłada dłoń pod materiał spódnicy i powoli zdejmuje swoje majteczki, tworząc wprost nad jego oczami cudowny striptiz… majteczki powoli opadają na jego twarz… Nosem szybko wciąga ich zapach… Pachną jego Panią… Jej rozkoszą… Ona unosi jedną nogę do góry, wyjmuje z majteczek, stawia bucik na panelach i unosi drugą nóżkę… Po buciku na czubek pantofelka zsuwają się śliczne, delikatne, cieliste stringi… również prezent od niego… Pani stawia podeszwę bucika na jego twarzy, dociskają majteczki do jego nosa… Szpilka wbija się w otwór w kulce od knebla… Czuje zmysłowy zapach swojej Bogini… ta chwila mogłaby trwac…

Pani podnosi stópkę w kierunku dłoni i zdejmuje z niej majteczki… bierze je w obie dłonie i naciąga na głowę swojej suni tak, że materiał, który jeszcze przed chwilą stykał się z Jej boską różyczką teraz dotyka jego nosa…

Ona: Jednak nie umiem być tak do końca bezlitosna, niech to umili ci dalszą mękę… Znaj moją dobroc… Hahaha

Chciałbym móc odpowiedziec, że naprawdę dziękuję, ale z tak załadowaną buzią nie jestem w stanie wydac z siebie innego dźwięku niż popiskiwanie…

Pani bierze w rączki kij przywiązany do moich kostek i ciągnie go w kierunku moich dłoni i kopniakiem w tyłek daje mi znak, żebym Jej tego nie utrudniał… Staram się pomóc… Przytrzymuję nogi dociągnięte z kijem do kajdanek krępujących moje dłonie, Pani w tym czasie sięga ponownie po taśmę i owija kij razem z kajdankami, kilkukrotnie robi pętle sprawdzając skutecznośc mocowania… Jest tak jak powinno być… Tyłek niczym tarcza strzelecka gotowy na salwy, między udami wypiętrzają się jakby jeszcze „niedopieszczone” jąderka z siusiakiem… Jakby mu na złośc…
Pani bierze w dłonie pasek uprzednio wyjęty z jego spodni i ustawiając się w wygodnej pozycji zaczyna chłostę jego pośladków… Pies zaczyna z bólu podskakiwac po parkiecie… Ona uderza dalej… W równym tempie, systematycznie z równą siłą… To wystarczy… Ból nie jest nagły ale jego natężenie nieustannie wzrasta… Pani skupia się na jednym pośladku…

Ona: Ile było???

Unosi mu knebel i z dźwięków wydobywających się spod majteczek, wnioskuje, że tym razem liczył… Trafił 26…

Ona: Matole, nie umiesz nawet liczyc… Było 25… Miałeś dostac 30… ale za swoją głupotę 10 dostaniesz gratis… Śmiech…

Wiedział, że policzył dobrze- drwiła z niego…

Szybkie i gwałtowne pięc, spokojne kolejne i ostatnia piątka wymierzona chyba z największą siłą…

Po jego policzkach popłynęły kolejne łzy…

Pani przeszła na jego drugą stronę i rozpoczęła chłostę drugiego pośladka… Liczył… Odliczył pełną trzydziestkę i chłosta ustała…

Ona: I tak Ci wlepię jeszcze 10… bo wiem, że i tak byś dobrze nie policzył… Hahaha

I z dziką drapieżnością doskoczyła do jego tyłka… Z bólu przewrócił się na bok, ale kij zablokowany o podłogę uniemożliwił mu dalszą ucieczkę… Pani trzymając się kija dokończyła bicie, wiedział, że w swoim szale nie liczyła i dostał więcej niż obiecane…
Bez słowa zaczęła rozwijac taśmę z jego kostek zadając mu kolejną dawkę bolesnego doświadczenia…
Taśmę odrywała szybko, razem z włoskami na jego łydkach… Nienawidził tego a Ona doskonale o tym wiedziała…
Gdy uwolniła mu nogi, kij odrzuciła na bok, odwiązała kajdanki od nóżki sofy, pozostawiła go skutego z rękami z przodu…
Dała mu chwilę wytchnienia, zostawiła go na parę sekund leżącego na zimnej podłodze… Dyszał przez knebel, przegubem dłoni ocierał łzy które wydostały się spod uprzęży i majteczek…
Ona popijała winko i spoglądała na swojego mężulka… skatowanego, zdanego na Jej łaskę, zależnego od Jej humoru… który jeszcze niedawno próbował się wcielic w rolę tyrana i jak debil wrzeszczał biegając po domu…
To tu jest jego miejsce… Jak mogłam być taka głupia i tyle czasu z tym zwlekac… Powinnam już dawno do tego dotrzec, niektórych spraw nie da się rozwiązac inaczej niż bez użycia siły… Agresja rodzi agresję, przemoc rodzi przemoc… Kobieta zraniona jest nieobliczalna…

Podeszła do niego, kopiąc go w bok czubkiem pantofla, poprawiła wbijając obcas w prawą pierś… i kolejny kopniak w plecy…

Ona: Na kolana z ryjem przy podłodze… Ręce pod siebie i złap się za kostki, dupa do góry…

Instruowała go…

Gdy wykonał polecenie, linką obwiązała mu nogi i oba jej końce przywiązała do kajdanek niewolących ręce…
Ponownie miała go takiego jak chciała zdanego na zwinnośc jej bata… Wzięła z torby długi bat wielorzemienny, który sam wykonał… Lubiła jego kreatywnośc w takich sprawach… ze skórzanego paska zrobił prawdziwe narzędzie zbrodni… To nie była zabawka… Po każdym uderzeniu zostawiał głębokie szybko obrzękające pręgi… Wiedziała, że na koniec musi zaakcentowac tą pierwszą lekcję, by utrwalic mu to w tym małopojętnym łbie…

Jeszcze raz ustawiła się za jego zadem, na bok od niego… Dogodna pozycja i katowanie rozpoczęte… Rzemienie skutecznie owijały się na jego pośladkach, lędźwiach i plecach… Wcześnie tylko zaczerwienione, teraz tworzyły przypadkowe wzory… Starał się liczyc, chciał Ją zadowolic- mimo wszystko wiedząc, że i tak temu nie sprosta… Nawet jak odpowie dobrze, Ona i tak zrobi co zechce…

Nieuniknienie zbliżała się magiczna trzydziestka, która po paru chwilach została przekroczona… Pies wychodził z siebie… Bał się przewrócic na bok, wiedział, że wtedy mogłoby być dużo gorzej… Ona, jego Pani- nie miała dziś nastroju do żartów… Licznik dobijał do pięćdziesięciu… Przy 49 przestała…

Ona: Ile zostało do końca kary???

Słyszał, że się śmieje, słyszał obcasy uderzające o parkiet, zbliżające się w kierunku jego głowy…
Ile zostało do końca kary??? Było 49, ale skąd miał wiedziec ile jeszcze Sobie wymyśliła???

Suka: 51 wyjęczął…

Ona: Odważny jesteś kundlu… Miał być ostatni… Ale skoro tak ładnie prosisz… Hahaha

Gdy docierały do niego ostatnie słowa, płakał już jak dziecko… Spod zamkniętych oczu na podłogę kapały łzy… Ona zamachnęła się kilka razy i przerwała chłostę… Bolały już ją ręce…
Odpięła mu uprząż z głowy… Wyjęła knebel i pozwoliła wyjąc majteczki… Uwolniła mu nogi i ręce… Mimo to dalej, klęczał oparty na czole o podłogę…

Stanęła przed nim, wepchała mu bucik pod twarz…

Ona: Liż i dziękuj... Masz za co… Zmęczyłam się…

Pochyliła się nad nim, oparła dłoń o jego pośladek i drugą wydobyła jego klejnoty spomiędzy ud… ujęła je w dłonie i zaczęła kciukiem masowac jego żołądź, trzymała penisa mocno w dłoni i kciukiem wykonywała intensywne ruchy w końcu obciągając skórę do końca, ugniatała wrażliwe miejsce pod główką prącia…

Ona: Mimo tego jakim chamem byłeś, dziś zasłużyłeś na nagrodę…

Jego penis gwałtownie rósł w Jej dłoni… prężył się i podrygiwał w spazmie rozkoszy…

Przerwała… drugą dłonią trzykrotnie uderzyła w żołądź po czym wypuściła go z dłoni…

Ona: Zasłużyłeś na nagrodę, pomalujesz mi dziś paznokietki u stópek, przygotuj wszystko…

I ten szyderczy uśmiech na tej boskiej buzi…


THE END


 
DEDYKOWANE… Mojej Bogini, Pani Emilii i Jej odwadze… Kocham Cię

EPIZOD II - DAWNO DAWNO DAWNO TEMU...


Postaram się teraz nadrobic troszkę zaległości, zatem umieszczam kolejny epizod... To wszystko Nasze przeżyte chwile, spisane przeze mnie na pamiątkę... Wiadomo... To nie scenariusze... Nie wszystko było tak samo, tego samego dnia, może padały inne słowa... ale „i ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem, A com widział i słyszał, w księgach umieściłem.” ;)))

EPIZOD II


”Chłosta na początek nowej historii…”



Humor miał dobry, mimo wszystko… Ostatnio często się kłócili… Za często… O wszystko… Zaczął przynosic pracę do domu… Stał się wybuchowy… Krzyczał… Na wszystkich, za wszystko…
Ona nie potrafiła sobie z tym poradzic… Stała się drażliwa, nieufna i miała powoli tego dosyc… Momentami nie wytrzymywała i zanosiła się łzami… Płakała- przez niego… A przecież taki nie był… Nie takiego go poślubiłam- myślała… A cały ten stek bzdur, o które tak bardzo błagał? Wątpiła…
On wiedział, że robi źle… Miał świadomośc tego jak wiele traci… Jak bardzo Ona oddala się od niego, jak bardzo tracą na relacjach jego z Maluchami… Bił się z myślami, okłamywał z postanowieniami… Miał w sobie mnóstwo złej energii i nie miał gdzie jej rozładowac… Jak blisko było do wielkiego boom i katastrofy? Działa się akcja- potrzebna była reakcja…
Ona postanowiła zareagowac zdecydowanie… Koniec pobłażania… Dostanie to czego chce, ale nie w taki sposób jak sobie to wyobraża… Naoglądał się jakiś gówien w internecie, naczytał fantazji jakiś koniobijców, naściągał zdjęc jakiś ku*ew i Bóg wie czego żąda… Ja go nauczę… Nauczę kundla pokory… Będę twarda, bezlitosna i konsekwentna ale wyegzekwuję to czego JA chcę…
On zaplanował sobie samotny wieczór przy meczu, piwie i przemyśleniach… Taki ostatni przed zmianami, które sobie obiecał… Tak, obiecywał już wielokrotnie, ale kto ma dac mu jeszcze jedną szansę, jak nie on sobie sam… W pracy napięcie opadło…
Jakoś się pozbierał i ogarnął sytuację… W domu też było jakby spokojniej, owszem zdarzały się sprzeczki i burze- nawet o pierdoły, ale nie były już tak intensywne… Powoli wychodził z roli rosyjskiego Niszczyciela na Pacyfiku… wracał na spokojne wody… Pragnął odnaleźć znów swoją przystań… Jednak jego ukochana „Przystań” nie podzielała jego optymizmu… Przez tą sytuację stała się mu wroga, agresywna i wyzbyta zaufania… Zapracował sobie na to… Liczył, że jak zawsze- Ona przymknie oko i jakoś to będzie… Dziś chciał się wyluzowac i pobyc sam… Czasami tak potrzebował… Myślał, że jest niezniszczalny ale życie pokazało, jak potrafi dac w dupę… Wiedział, że warto czasem załapac bliznę od życia- by unieśc ręce w raz z ostatnim gwizdkiem…
Ona znała swój charakter, jak sobie coś przyrzeknie- to słowa dotrzyma… I tak będzie i tym razem… Miała nad nim ogromną przewagę- gdy tylko chciała, wiedziała co zrobic by latał za nią jak pies… I nie chodziło tu nawet o „te” Ich relacje… Zabawy- do tej pory zabawy… Ona Pani, on pies… Odkąd się poznali zmieniła się, nabrała pewności siebie, stała się Kobietą z krwi i kości… I jako Kobieta jego marzeń- czego była już pewna, wiedziała jak na niego działa… Pewnym rzeczom NIGDY nie mógł się oprzec… Wykorzysta to a do tego ma motyw… Zemsta… Za wszystkie upokorzenia w ostatnim czasie… To on błagał by być upokarzanym… Ona nigdy! Lubiła te zabawy… Sprawiały Jej frajdę… Jednak te jego afery niszczyły atmosferę… Podcinały skrzydła… Gdy już wznosiła się na fali… Od niego załapała nie jedną bliznę, ale wiedziała, że warto- by unieśc ręce w raz z ostatnim gwizdkiem…











    Wchodzi do domu, zrzuca plecak, wstawia browarki do lodówki i udaję się do łazienki… Mieszkanko czyste, takie jak lubi, takie jak je ostatnio posprzątał… Właśnie… Co ostatnio u niego pozytywne? Odreagowuje sprzątając… W poniedziałki znów chodzi na piłkę, ale poza tym, codziennie wieczorami sprząta… Zmywanie podłogi to najlepszy środek antystresowy… J
Co prawda prosił, by chociaż takim czynnościom nadała jakiś smaczek zdominowania go, ale przez te wojny domowe- Jej naprawdę się odechciało… W końcu za co miała go nagradzac? To było realizowanie jego fantazji a miało być JEJ!!!

W łazience zrzuca „brudne” ciuchy i wrzuca je do pralki, staje pod prysznicem i oblewa się ciepłą wodą… Szybki prysznic, wychodzi, wyciera się i…

Coś słyszy… coś w mieszkaniu…

Co to? Szybko owija się ręcznikiem

Jeszcze raz… Słyszy…

Słyszy gwizdek…

Cooo???

Wybiega z łazienki i staje jak wryty…

W salonie na fotelu siedzi jego Żona…

Nie wierzy własnym oczom, ale jak to??? To niemożliwe, przecież jest z Skarbami u Teściów…

I ma prawo jazdy, samochód i z kim zostawic Dzieci a jak wszedł do domu to drzwi od sypialni były zamknięte a on tam nie zaglądał… Szlag!

    Siedzi na fotelu… Wstaje… Blond wyprostowane długie za ramiona włosy, makijaż doskonale podkreślający nieziemską urodę, wiszące kolczyki, które niedawno dostała od niego w prezencie wraz z bransoletką, właśnie widoczną na lewym nadgarstku dłoni do łokcia pokrytej skórzaną, obcisłą rękawiczką… Na stópkach nowe, eleganckie, czarne, klasyczne czółenka z zakrytymi palcami z szpileczką- cieniutką, okrągłą, dwunastocentymetrową, zakończoną metalowym flekiem… Czarne, delikatne, nylonowe pończoszki, których koronkowe wykończenie zgrabnie chowa się pod materiałem obcisłej spódnicy z wysokim stanem, udekorowanej delikatnym, cienkim paseczkiem… U góry elegancka, biała bluzeczka z krótkimi rękawkami i kołnierzykiem, wpadająca w spódnicę. Całokształt nazwałby arcydziełem… Stoi i patrzy na niego lodowatym spojrzeniem… W jednej dłoni bambusowa trzcinka, długa na ponad metr, sękata i wytrzymała, druga dłoń spoczywa na biodrze w pozie dodającej wyniosłości i tak już napiętej sytuacji…
Końcówka trzcinki uderza o cholewkę bucika w rytm uderzeń jego serca…

Nagle Żona unosi dłoń z biodra w kierunku twarzy i w Jej ustach pojawia się gwizdek… Cichy gwizd… I końcówka trzcinki wskazuje miejsce przed obliczem jego Małżonki…

Ona: Podejdź tu i klęknij

Z wrażenia ręcznik osuwa mu się na podłogę i stoi całkiem nagi… Stoi… jak wryty… Tysiące myśli atakują jego głowę… Jedna napiera najbardziej… Przyjechała się zabawic, zatęskniła za tym… Robi mi niespodziankę… Z zamyślenia wyrywa go kolejny gwizdek…

Ona: Nie lubię się powtarzac… Popracujemy nad Twoim czasem reakcji…

Podchodzi i klęka na kolana… A raczej pada na brzuch i twarz… W momencie próby klęknięcia Żona wymierza mu siarczystego kopa w krocze…
Jęczy i zwija się na podłodze…

Ona: Za wolno… to po pierwsze… a po drugie?

To mówiąc zachodzi go od tyłu, unosi jedną nogę do góry i wbija obcas w jego pośladek… Dociska… a on jęczy i próbuje się wyrwac… Dociska go do podłogi, czeka, aż uświadomi sobie, że wijąc się- robi sobie tylko krzywdę… Trwa to dłuższą chwilę, na jego pośladku pojawia się wyraźna czerwona rysa, podbiegająca krwią… Dociska mocniej…

Ona: Robisz sobie krzywdę idioto… Spokój suko!

Na jego plecy spada grad razów kijkiem bambusowym… Razy są mocne i szybkie, przez wbijający się obcas w tyłek, nie był w stanie skupic się na liczeniu uderzeń…

Ona: Po drugie… Ile było???

Suka: Czego? Nie wiem… Auaaaaaaaaaaaaaaaaa

Kolejna seria…

Ona: To za to jak się do Mnie zwracasz… Uczyłam cię już tego, co prawda to była zabawa… Dziś uświadomisz sobie jaki błąd popełniłeś wspominając mi kiedykolwiek o dominacji nad tobą… To co było do teraz, to był… Hmmm… Nazwijmy to treningiem… Grą wstępną… Metody prób i błędów… Pokazałeś mi co lubisz… Realizowałam Twoje fantazje, spełniałam pragnienia- nie doceniałeś tego… Ba… Doszło już nawet do tego, że swoje występki usprawiedliwiałeś zwalając winę, że ja się za mało staram… Ja za mało staram? Gwałcę cię w dupę, szczam do ryja, depczę, przypalam świecą, palę papierosa i robię z ciebie popielniczkę, poniżam, torturuję… Ja się za mało staram? No ku*wa mac… Dwójka Dzieci na wychowaniu, dom do ogarnięcia, żarcie do ugotowania, opłaty do zrobienia, pranie do prasowania i wyprania, Maluchy do nakarmienia, wyjścia na spacer, na każdym kroku uwieszone do nogi… Ja się za mało staram???

Kolejna, tym razem bardzo gwałtowna seria…

Ona: Twoja Pani… zwracasz się do mnie na Pani… Bogini lub Księżniczko… inne pierdoły sobie darujemy… w końcu oboje nie chcemy teatru…

I następna seria… Plecy, pośladki, uda… Kilkanaście uderzeń… pies wyje z bólu…

Ona: I jak się o coś pytam to masz mi poprawnie odpowiadac, nie uznaję odpowiedzi NIE WIEM…


Z torby z gadżetami wyciąga knebel… W zasadzie uzdę z kneblem i bez żadnego ostrzeżenia… Kuca koło zmaltretowanego psa i zapina mu uprząż na głowie, plastikową kulkę sprawnie umieszczając mu w dyszących ustach… Podnosi go za uprząż do góry, kopiąc go w tyłek, ustawia go na kolanach… Staje naprzeciwko niego w lekkim rozkroku, ponownie jedna dłoń wędruje na biodro a drugą wymierza mu serię wylewnych policzków… Bije go raz z jednej raz z drugiej stronie, jego twarz przybiera czerwonych barw a Ona nie przestaje… On odruchowo schyla głowę, Ona łapie palcami jego podbródek i skierowuje jego wzrok na siebie…

Ona: Patrz mi w oczy…

Zmienia dłoń i kontynuuje bicie po twarzy…

Ona: Ile było???

Odchyla mu knebel…

Znowu nie liczył, jest w szoku… Nie jest w stanie się skupic, popełnia błąd za błędem…

Ona: Nie wiem… nie wiem moja Pani…


JUŻ DAWNO MNIE TU NIE BYŁO...



Szczęśliwego Nowego Roku... :) Jak dawno mnie tu nie było... Jak wiele działo się w Naszym życiu... Wybaczcie... ale nie miałem kompletnie czasu dla bloga... Zawirowania osobiste, nadmiar pracy i totalne ożywienie w "pożyciu małżeńskim" a raczej relacjach Pani-pies ;) sprawiły, że świat wirtualny odsunąłem na bok... ale było warto... przez ten miesiąc doświadczyłem więcej, intensywniej i boleśniej niż kiedykolwiek do tej pory... 

Stworzyliśmy listę zasad, które mnie obowiązują... Myślę, że był to świetny pomysł, który uregulował wiele niejasności... 

 


1. Pies jest zawsze czujny i oddany gotów spełniac rozkazy Pani o każdej porze dnia i nocy bez względu na stopień ich trudności.

2. Psa obowiązuje całkowite posłuszeństwo wobec jego Właścicielki- liczy się wyłącznie Jej zdanie i potrzeby.

3. Gdy Pani zabiera głos- pies milczy, słucha pokornie i cierpliwie, nie ma prawa się wtrącac i przerywac. Przebywa wtedy przed obliczem Bogini na kolanach, w zależności od kaprysu Pani- z głową nisko przy ziemi lub na życzenie- patrząc Jej prosto w oczy.

4. Podczas służby Pani, pies przebywa ZAWSZE na kolanach lub czterech łapach, chyba, żę wykonywane na rozkaz Księżniczki zadanie, wymaga lub zmusza go do przyjęcia innej pozycji.

5. Pozycja, zachowanie psa, jego istnienie- zawsze musi okazywac szacunek, miłośc, uległośc wobec Pani oraz Jej wyższość nad kundlem, który dzięki Jej łasce może dla Niej egzystowac.


6. Na powitanie pies zawsze całuje stópki lub buciki swojej Właścicielki. Gdy Pani wraca do domu, pies czule Ją wita, adoruje i podkreśla natychmiastową gotowośc do służby pomagając Jej się rozebrac.

7. Pies ma zakaz dotykania Pani bez Jej zgody i wyraźnego przyzwolenia, wyjątkiem są stópki i dłonie o ile swoją postawą pies na to zapracował.

8. Psu kategorycznie zabrania się dotykania i zabawiania bez pozwolenia jego Żony. Gdy złamie zakaz ma obowiązek przyznania się i błagania o sprawiedliwą i dotkliwą karę z pasem w zębach.

9. Gdy Pani przyzwoli by pies mógł obcowac z Jej boskim ciałem, pies robi to z maksymalnym namaszczeniem, delikatnością i czcią, każda zachłannośc będzie surowo karana.

10.                   Bogini decyduje jak w Jej obecności pies ma być odziany… Ona zakłada mu obrożę  i TYLKO Ona może Ją zdjąc.

11.                   Gdy pies ma jakąś potrzebę, zachciankę czy np. gdzieś chce wyjśc… pokornie błaga Panią a Jej decyzja jest nieodwołalna, niepodważalna i ostateczna !!!!!

12.                   Na wyraźny rozkaz Pani, pies zobowiązany jest do dbania o Jej wizerunek. Maluje paznokietki, masuje, pilinguje itp. Dba o garderobę i obuwie Właścicielki a każda niedoskonałośc jest surowo karana.

13.                   Obowiązkiem psa jest utrzymanie porządku w szafkach z garderobą, bielizną i bucikami Pani, tak by zawsze miała wszystko pod ręką.

14.                   Pies jest zawsze szczery, wierny i usłużny… Nie ma prawa działac na szkodę swojej Pani, przyprawiac Jej trosk i zmartwień ani w żadnym stopniu utrudniac Jej życia.

15.                   Wszelkie decyzje dotyczące wspólnego gospodarstwa, Pani może konsultowac z psem, jeżeli uzna to za słuszne i nie będzie uważała tego za stratę czasu, jednak ostateczna decyzja zawsze należy do Niej!!!!!

16.                   Liczne kary, tortury czy kaprysy Pani, pies znosi z pokorą i należytym oddaniem. Po skończonej karze zawsze grzecznie dziękuje za trud włożony w jego wychowanie a z każdej lekcji stara się wyciągnąć jak najwięcej nauki i doświadczenia by móc godnie umilac  życie swojej Żonie.

17.                   Na wszelkie nagrody pies musi zasłużyc swoją nienaganną służbą a i tak nie oznacza to, że taką nagrodę otrzyma. WSZYSTKO zależy od widzimisie Pani a jego największą gratyfikacją i tak jest możliwośc usługiwania Bogini. Gwałt oraz służenie Pani jako Jej toaleta- nie są karą a przyjemnością psa, dlatego jak na każdą inną przyjemnośc- musi sumiennie zapracowac.

18.                   Pies jest własnością Pani i Ona decyduje o każdym aspekcie jego „niewolniczego bytu”. W pełni włada jego ciałem i duszą oraz posiadanymi dobrami. Nie ponosi odpowiedzialności za krzywdy mu wyrządzone jednak ZOBOWIĄZUJE się do dbania o swoją własnośc.

19.                   Podczas zbliżenia, gdy pies dostąpi już takiego zaszczytu i niewyobrażalnej łaski ze strony swojej Księżniczki- myśli o tym i robi wszystko by jak najbardziej zadowolic swoją Panią- liczy się tylko i wyłącznie Jej satysfakcja.

20.                   Pies jest zobowiązany do zaskakiwania Pani drobnymi podarunkami, adorowania Jej i rozpieszczania… Wszelkie ‘swoje’ oszczędności przeznacza na prezenty dla Pani lub ‘środki wychowawcze’, które po wykorzystaniu przez Panią umożliwią mu nieustanne podnoszenie jakości swojej służby wobec Niej.





21.                   Bezdyskusyjnym wymogiem psa jest okazywanie szacunku i oddawanie hołdu swojej Pani w miejscach publicznych… tj. otwieranie drzwi przed Panią, bieganie za Nią z koszykiem na zakupach, pomaganie Jej przy wsiadaniu i wysiadaniu z auta itp.

22.                   Pies w maksymalnie możliwym wymiarze czasu ma obowiązek dbania o domostwo… Sprzątanie, odkurzanie, pranie, zmywanie naczyń i podłóg oraz co tylko sobie jego Bogini zażyczy.

23.                   Pies ma obowiązek dbania o swoje ciało, jest własnością Pani i tym samym Jej wizytówką. Pani ma prawo kontroli i ustalania jak pies ma wyglądac.


24.                   Pies ufa swojej Pani bezgranicznie, w pełni oddaje się Jej woli i ma świadomośc, że tylko Ona wie co dla niego najlepsze i słuszne.

25.                   Jeżeli pies ma problem z zapanowaniem nad swoimi emocjami, nerwami i frustracjami, bierze bat w zęby i najpokorniej błaga Panią by wybiła mu jego problemy dupą.