czwartek, 15 grudnia 2016

Taki wypad... Kiedyś...





Moja Pani zaprasza mnie dziś na kolację... Wyszykowana wygląda jak milion dolarów. Na stopach seksowne botki na wąskiej, długiej szkółce. Nóżki pokrywają czarne rajstopy. Czarna sukienka do połowy ud z koronkowymi ramionami. Na górze skórzana ramoneska. Ciepły szał i skórzane rękawiczki dopełniają całości. 
Mam ubrać się z klasą. Nakładam eleganckie spodnie, koszule, sweterek, szykowne buty, modną kurtkę. Ciało skrapiam perfumami., zamykam drzwi i gonię za Żoną do windy.
W wnętrzu kabiny dochodzi do konfrontacji Naszych spojrzeń... Gdy jestem gotów paść już na kolana i całować Jej fantastyczne buciki w drodze  na sam dół- słyszę stanowcze NIE!
Moje pragnienie staje się tylko straconą pokusą... 
Otwieram Jej drzwi od auta i uciekam na miejsce pasażera... Odjeżdżamy...
Jedziemy centrum. Mijamy wszystkie fajniejsze knajpy. 
Na dłuższych światłach dostaje rozkaz rozegrania się od pasa w dół- co czynię w mgnieniu oka.
Przez kolejne światła moja Pani masuje moje klejnoty... Wierzgam w fotelu...
Na kolejnym czerwonym słyszę, że mam się przesiąść do tyłu...
Nie wierzę...
Nagle czuję paznokcie wrzynające się w moje jądra... Pani rusza. Ciągnie za moszne  do góry. Rozrywka torbę...
Na kolejnym stopie wyskakuje z auta... Rzucam się na tylne fotele. Nie wiem czy ktoś widział...
Pani uśmiecha się i spogląda w lusterka... 
Jedzie na opuszczone lotnisko...
Na miejscu zatrzymuje się, wysiada i karze położyć mi się na masce...
Jest lodowata, siurak i kuleczki kurczą się... Pani obowiązuje przeguby rąk i dociąga je do lusterek... Staje za mną i zaczyna bicie... Kijek bambusowy... 200? 300? Znowu stan zobojętnienia... Malo już istotne...
Jedyne co dalej pamiętam to, że lizałem podeszwy butów by móc wejść do auta... Klęczałem przed drzwiami kierowcy, moja Właścicielka siedziała w fotelu i łaskawie pozwoliła mi wylizać swoje wilgotne butki...
Następne to światła lokalu i smak posiłku... Chwila... Czy gdy wróciła z WC z moją szklanką- mój napój zmienił kolor? ;)








środa, 14 grudnia 2016

Miałem taki sen...





Ja... Choć najpierw powinno być o Niej... 
Rozciągnięty na podłodze... Brzuchem dociskam do podłogi... Ręce skrępowane taśmą, dowiązane do nogi od sofy... A pro po nóg, między nimi rozpórka na co najmniej metr... Rozciągnięte- sznurkiem  dociągnięte do podstaw kuchennych mebli. Na ciele bodystocking, na dupie ciasne stringi, na szyi obroża a do niej doczepiona smycz... Dzieła wieńczy knebel w pysku. 
Ona... Jak zwykle nieludzko idealna... Piękna... Ubrana w szpileczki,  pończkoszki, skórzane szorty, białą, obcisłą, elegancką koszulę... Włosy upięte w kucyk, makijaż podkreślający władczą naturę...
Aktualnie Jej szpilka wbija się w mój pośladek a Ona z gracją utrzymuje równowagę na jednej nodze... Przechodzi wyżej i naciska mój kark. W dłoni dzierży bat, trzy paski będą katować moją skórę... Chłoście tej towarzyszył nadmiar sadyzmu... Za co? Mało istotne... 
Szybka przewrotka i leżę na plecach... To sen, ale i tak nic nie zależałoby ode mnie!
Tym razem szpilka sprawdza sprężystość moszny... Podeszwa gładzi członka. PANI depcze moje klejnoty... Staram się złączyć kolana ale nogi w kostkach są skutecznie unieruchomione. Szpilka, szpic, podeszwa, kopniak... na przemian. PANI odchodzi, sięga po świece... Łapie członka w garść, kilka ruchów i znowu stoi jak maszt. Obowiązuje go sznurkiem, jądra rozdziela. Podpala świecę. Gorący wosk kapie najpierw na mój brzuch, później na główkę penisa, jego trzon i na wyeksponowane jajka... syczę, dyszę, parskam, wierzgam, rzucam sie... Uśmiech na Jej twarzy wynagradza wszystko...
To o to w tym chodzi...
Jej zabawa... Korek analny wędruje na swoje miejsce...
Porusza nim, napiera, wyciąga...
Odwiązuje ręce od sofy i krępuje je do belki między nogami...
 Mój tyłek jest wyeksponowany niczym rzeźba w muzeum...
Spluwa między pośladki i zagłębia tam obcas...
Gwałci...
ONA: MOŻESZ WZIĄĆ GO W DŁOŃ...



Sen? Czy tak już było? ;)








środa, 30 listopada 2016

UWAGA!!!!!





Drodzy Panowie... Musicie mi coś wybaczyć... W swojej ankiecie dotyczącej Was- zauważyłem dublujace się pytanie i postanowiłem je usunąć! Tak się narobiło, że ch...nia straszna! Zostały mi 4 pytania z tamtej przepytanki... 12 pełnych poświęcenia ankiet poszło się je...ć! Jestem strasznie zły! Jeśli ktoś ma ochotę, pod tym samym linkiem kryje się nowy zestaw pytań... Tamtych nie spamiętałem!





Ankieta dla Pań





Witam... tym razem przede wszystkim drogie Panie! 
Z góry przepraszam za nietakt jakim bezwątpienia było stworzenie najpierw ankiety dla samców a dopiero teraz dla Dam... 
Niestety, taka była kolej myśli ;)




Namawiam do porzucenia obowiązków i poświęcenia  kilku chwil mojej naprawdę ciężkiej pracy... Szczególnie Ciebie droga Żono :)






piątek, 25 listopada 2016

VII- część druga...






Odruchowo całym ciałem docisnął do paneli… W tej pozycji „najdzielniej” znosił bicie… Biła z średnią siłą… Średnim tempem… Czuł pojawiające się na plecach i tyłku ślady… Uwielbiał takie pamiątki… Za samą chłostą nie przepadał, za śladami po… Owszem… Dużo pracował… W tęsknocie oglądał sińce i wspominał… Do następnego razu…
Ona lubiła go bic… Podniecało Ją to… Poważnie… Odnajdywała w tym nieskrywaną satysfakcję… Lubiła zmieniac narzędzia tortur… Mieli ich już parę w kolekcji… Bat ujeżdżeniowy i palcat to najnowsze nabytki… Profesjonalne dla koni… To ich dziewiczy rejs… A rozbijac się będą o ciało psa… 
Chłosta była bolesna… Pani świadoma narzędzia zbrodni jakie dzierży w swoich rękach nie wkładała w bicie całej mocy… Ilośc jednak jaką postanowiła go raczyc była pokaźna… Nie był przyzwyczajony do tak długiej bitki… Już dawno przestał liczyc… Wiedział, że gdyby chciał później mógłby policzyc pręgi i pewnie zgadłby przybliżony wymiar kary… A może w przypływie hormonów już fantazjował… Wił się w spazmach bólu… Nie kontrolował swoich emocji… Jak zawsze próbował odnaleźć Jej buciki bu móc je lizac w nadziei na przypływ litości… Gdy się zbliżał do nich ustami, Pani zabierała stópkę i biła dalej… Czołgał się, wił, rzucał po podłodze… 
Kopniak w żebra… 

Ona: Wracaj do roboty… Nie możemy zmarnowac całego dnia… 

Śmiech…

Nie zasłużył nawet na wylizanie Jej szpilek… Szpilek nie… Ale… gdy dotarli do przedpokoju… Gdzie stały Jej trzy pary kozaczków na płaskiej podeszwie w których poruszała się na codzień… Czarne oficerki do kolana z złotymi wykończeniami, brązowe muszkieterki wiązane pod kolanem i czerwone/bordowe oficerki z zamkiem z tyłu cholewki… Spostrzegł wyraźne zabrudzenia na obuwiu Pani… Wiedział, że to duży błąd… Szczególnie rejony obcasów i czubów kozaczków nosiły ślady ubłocenia… 

Ona: Myślisz, że jak wyliżesz moje szpileczki, botki, kozaczki itd. to to jest dbanie o czystośc obuwia Właścicielki? Jeden z punktów regulaminu? A co z tymi bucikami? To w nich wychodzę do ludzi najczęściej durny psie! Liż natychmiast!

Momentalnie złapał buty w dłonie i zaczął polerowac je językiem… Na pierwszy plan poszły główne przybrudzenia… Na języku czuł smak piachu… Lizał pokornie… 
Ona: Zliż błoto i kurz, później wypoleruj czyścikiem… Za chwilę wrócę…

Lizał i lizał, w ustach brakowało mu śliny… Nie przerywał… Bał się… Długo nie czekał na powrót Bogini…
Gdy pojawiła się w korytarzu… Na Jej biodrach spoczywał gumowy członek na szelkach… 

Ona: Ustaw buciki w rządku, obok siebie… Z czyścikiem dokończysz po tresurze…

Ustawił tak jak nakazała… Odruchowo przylgnął z czołem przed bucikami… 

Nagle usłyszeli, jak coś stuka o drzwi… Kilkukrotnie… Zamarli… Z drugiej strony jakby ktoś do nich pukał… Po chwili namysłu uświadomili sobie, że to Sprzątaczka… Zamiata korytarz klatki schodowej… 

Pani kucnęła koło jego głowy, złpała go za obrożę i przyciągnęła do siebie… Wyszeptała mu wprost do ucha…

Ona: Nawet nie piśniesz, będziesz cichutki jak Myszka… Rozumiesz? Nie wydasz z siebie jęku a ja cię zerżnę jak tanią dziwkę… Liż po kolei moje buty i nie przerywaj… Nie możesz, nie pozwalam dopóki z tobą nie skończę… Liż… Głowa przy bucikach a tyłek wysoko do góry…

Jak powiedziała tak i uczynił… Zdarła z niego rajstopy, opuściła springi… Starał się maksymalnie rozluźnic… Nie lubił tego początkowego napierania na zwieracz… Tego gwałtownego przejścia i uczucia rozrywania… Z czasem zmieniającego się w przyjemnośc… Splunęła kilkukrotnie na jego odbyt i dwa razy koło jego głowy…

Ona: Zliż, jakby Ci brakowało śliny… Hahaha…

Penis wtargnął z małymi problemami… ale nie dla Niej… Dziś nie chciała być czuła i dac mu rozkosz… Miało bolec… Chciała go zeszmacic… Porządnie zgwałcic… Widziała grymas bólu na jego twarzy, ale pokornie też lizał skórę Jej kozaków… Jego usta szczelnie obejmowały czubki butów, wręcz je zasysały- w momentach gdy biodrami dobijała do jego tyłka… Kilka ruchów Jej czy jego ręki a suka zalała by pół podłogi… Nie… nie dziś… Nie ma takiej opcji… I przyspieszyła… Rżnęła go… Ciągnąc do siebie za smycz, dynamicznie uginała nogi w kolanach i wbijała protezę w jego odbyt… 
Za drzwiami słychac było nadal nerwowe ruchy Sprzątaczki, która niczego nieświadoma właśnie przesuwała Ich wycieraczkę… 
Dwie jakże różne sceny rozgrywały się po obu stronach drzwi zamkniętych na dwa spusty… Dominacja bliska publicznej nakręcała jego Panią do tego stopnia, że galopowała na nim jak oszalała… Złapała go za obrożę i chciała rzucic na drzwi… W ostatniej chwili się powstrzymała… 

Ona: Wstań, delikatnie oprzyj twarz o drzwi, wypnij tyłeczek i milcz…
Jej dłonie spoczęły na jego biodrach i energicznie wtargnęła do jego wnętrza… Szarża jaką przypuściła na jego zad nie mogła pozostac niesłyszana… Po prostu nie mogła… Tym bardziej, że pies stłumił krzyki, piski i wiski, ale dyszał niemiłosiernie… Dyszał wprost w śliską okleinę powierzchni drzwi… 
Nogi ugięły mu się bezwolnie… Opadł na kolana z tyłka wysuwając penisa… Był bliski zasłabnięcia… 

Ona: Ciiiiiiiiiiiiiii… Cichutko suko… Dokończ i za 5 minut w salonie…

Wyszła bez słowa zostawiając go rozbitego na podłodze… Gdy się już ocknął, doczyścił buciki, poukładał je na stojaku, pozamiatał do końca podłogę i zmaltretowany pognał na czterech do nóg swojej Pani… Ta siedziała na fotelu… Przed Nią na podłodze leżał zwój łańcucha o całkiem sporych oczkach… Tak na oko pewnie ze 4-5 metrów… 
Klęknął przed Panią… Odpięła mu smycz i na jej miejsce dopięła łańcuch… Na jego dotyk ciarki przebiegały po jego ciele…

Ona: Nie chce mi się już za Tobą biegac a muszę mieć Cię pod kontrolą… 5 metrów wystarczy… Mop w łapy i zmywasz… Postaraj się, bo jeszcze dziś nie używałam palcata… 

Zmywanie szło mu nienajgorzej, Pani co jakiś czas badała rezultaty… Jednak bardziej interesował Ją film w TV… 

Ona: Wierzę, że dokończysz to tak jak należy… Opadłam z sił… Nie mogę się jednak oprzec, by nie spróbowac z tą zabawką… I mam!
Wyżymaj porządnie szmatę, weź ją w zęby i myj podłogę tu przed fotelem… Tyłkiem do mnie… A ja sobie trochę pomacham… Przyłóż się bo pozmywasz tak całe mieszkanie… Miłej pracy… Hahaha!!!

THE END!!!





czwartek, 24 listopada 2016

Taki poranek... :)

Kto z Was chciałby się tak obudzić?

Humor na cały dzień gwarantowany!




Ranek... Moja Ukochana reaguje na dźwięk budzika... Wstaje i wyciągam z lodówki wcześniej przygotowany posiłek dla Pani do pracy. Stawiam w widocznym miejscu, całuję Żonę i kładę się spowrotem do łóżka.

Ustawiam alarm w telefonie dając sobie jeszcze 45 minut drzemki. Ptotem muszę zbudzić Malców i zaprowadzić Ich do szkoły. Małżonka wychodzi z sypialni... Śpię na brzuchu...

Nagle przez sen czuję zaciśniętą na ustach dłoń w lateksowej czarnej rękawiczcce. Wyrwany z całkiem głębokiego snu rzucam się pod ciężarem mojej Małżonki, która sprawnie ulokowała się na moich plecach, udami dociskając okolicę lędzwiową.
Wciska mi głowę w poduszkę...

Ona: Nie ruszaj się, bądź grzeczny...

Odsuwa swoje biodra i po chwili coś próbuje zagościć między moim pośladkami. Odruchowo odwracam się do tyłu. Musiałem usnąć na moment, bo jeszcze nie zdążyła się wyszykować i nadal jest w koszuli nocnej... Tyle, że ma do bioder przyczepionego sztucznego fiuta i ogromną chęć mnie zerżnąć... 
Była łaskawa i już wcześniej nałożyła prezerwatywe na niej rozsmarowując odrobinę lubrykantu.
Czuję napór... Falus forsuje przeszkodę i wślizguje się do środka. Początkowe kilkanaście sekund jest delikatne. Piekący ból stopniowo rozchodzi się po całym tyłku...
Gwałtowna zmiana rytmu... Pani po obu stronach głowy łapie mnie za twarz, wkłada po dwa palce do ust i galopuje na swoim wierzchowcu. Odciąga mój łeb do tyłu i następne kilka minut jest nieustannym cierpieniem... cierpieniem przesiąkniętym rozkoszą!
Napastliwie dobija swoim kroczem o mą kość ogonową...
by po chwili wyrwać członka z brutalnie zdewastowanego anusa. 
Odwraca mnie na plecy, ściąga kondoma, siłą otwiera wargi i wkłada penisa podbrzuszem zapierając się o mój nos.
Nieprzygotowany na głębokie gardło, nie mogąc uciec gdyż potylica zapiera się o materac... Zaczynam się dusić i charczeć...
Lekkie uniesienie bioder bym mógł nabrać tchu... Dzięki Bogu nie trwało to długo. Parę dopchnięć i po zabawie.

Ona: Na czworaka i do łazienki... 





W łazience dostaję rozkaz wejścia do wanny. Pani zdejmuje majteczki i wchodzi do mnie. Klękam i tuż przed swoim niegodnym ryjem mam Jej różyczkę... Wystawiam język i na moją twarz tryska strumień ciepłego złotego deszczyku...
Spijam co mogę łapczywie chłonąc każdą kroplę... Część ścieka mi po twarzy, szyi i torsie... Pani kieruje swój dar na moje klejnoty. Ugniata je stopą i kończy... Rzucam się by językiem zebrać z płatków ostatnie kropelki...
Odpycha mnie...
Bierze słuchawkę prysznica i sie podmywa... Zmienia wodę na lodowatą, wychodzi na ręcznik i zaczyna moją kąpiel...
Cały się trzęsę a Pani oblewa mnie z każdej strony... Ma niezły ubaw. Łapie mnie za jajka i mocno ściska. Dokładnie płucze strefy intymne. Przerywa.

Ona: Usiądź i ręce do góry...

Zapieram się plecami o brzeg wanny, wznoszę dłonie wysoko nad siebie, Pani przykuwa mnie kajdankami do żeberek grzejnika. Wiele mi nie trzeba by siusiak stanął na baczność... Wystarczy Jej spojrzenie i dotyk stopy...

Siada i bierze to czego chce- co Jej się należy... Gdy kończy- twierdzi, że dziś starczyło czasu tylko dla Jej przyjemności... 
Musi wziąć kąpiel i zadbać o swą urodę...





Miłego dnia... :)

Publicznie?



Moje marzenie... nie do zrealizowania tu... nawet w Polsce... Zabiorę kiedyś moją Księżniczkę w podróż, gdzie nikt nie będzie Nam znajomy... Moja Pani Sama kiedyś wyraziła  wielkie zainteresowanie jakąś np. imprezą BDSM, gdzie w masce, obroży z kneblem i na smyczy biegałbym za Jej nogą!





środa, 23 listopada 2016

Makabra...






Kto odważny? Do pewnej minuty za przeproszeniem- stał  mi jak drąg! Później nie dowierzałem, że  on nie mdleje... Różne rzeczy mi Żona w życiu z kroczem robiła ale dzięki Bogu ma rozum... ;)




Epizod VII... ;)

Kochani... na blogu coś się rusza więc nie będę czekał i idę za ciosem! Specjalnie dla kolegi Mirka! Pozdrowienia od mojej Pani!




Dominująca Żona i Jej suka - mąż…


”Sprzątaczka…„




„Czołgaj się przede Mną na czworakach przez błoto pod razami mego bata, a potem uklęknij, pocałuj mnie i podziękuj za to, że kazałam ci się ubrudzić!”




EPIZOD VII


Wiadro napełnione wodą, w wodzie dwie szmaty… Jego byłe bluzki z długim rękawem… Zmiotka, szufelka, mop… on… Niby ubrany, przynajmniej od pasa w dół… A jednak nagi… Odarty… Z męskości? Tak by to nazwał… 
Na tyłku ciasne, koronkowe, mocno wrzynające się w krocze- damskie stringi… Na nogach damskie rajstopy koloru czarnego… 40 DEN… Wokół pasa przewiązany fartuszek z napisem „Kawa, herbata czy ja?”… Na szyi starannie zapięta obroża z kolcami do niej podpięta solidna łańcuchowa smycz… Na klatce piersiowej wymalowane czerwoną szminką słowo „SUKA”… 
Jej Suka… Kawał chłopa upodlony na kolanach przed Nią… Przed swoją ukochaną Panią… Żoną… Stoi nad nim w lekkim  rozkroku… Przygląda się swojej ofierze… Ma ochotę zrobic z nim dziś wszystko… dosłownie WSZYSTKO… Stęskniła się za nim a w dodatku zasłużył na porządny wpier… Dba o dom, sprząta, poleruje podłogi… Ale przy tym zaniedbuje inne obowiązki… Gdyby zrobił to raz na jakiś czas ale dokładniej… Nie musiałby co wieczór biegac z mopem, a mógłby np. lepiej zadbac o Jej buciki… Nauczy go jak się przykładac do zleconych prac… Musi podnosic swoje kwalifikacje- nieustannie… Rozwój to podstawowy Jej wymóg… Ma być co raz doskonalszy by lepiej móc Jej dogadzac… Nie może się zaniedbywac… Na to nigdy by nie pozwoliła…

Włosy rozpuszczone, delikatnie opadają na ramiona… Nie starała się dziś wyglądac zbyt władczo… Nie chciało Jej się… Zresztą musi być Jej wygodnie… Delikatny makijaż, delikatna bluzeczka czy tunika a na nogach obcisłe legginsy… Nagie stópki obute w czerwone czółenka z odkrytymi paluszkami na kilkunastocentymetrowej szpilce dopełniają tego słodkiego obrazu… Tak, dziś wygląda po prostu uroczo… Niczemu niewinna delikatna blondyneczka… Zresztą za taką ma Ją świat… Tak mniej więcej jest postrzegana… Gdyby tylko wiedzieli jaką w domu posiada władzę… I co robi z tym swoim „kawałem chłopa”… Czas na małą próbkę możliwości…

Ona: Jak ci się podoba twoje nowe ubranie? Wyglądasz komicznie…  Podoba mi się ten tyłeczek, nóżki masz nawet zgrabne… Ale musielibyśmy je ogolic… Hehehe… No jak wyglądają te kłaki pod rajstopkami? Nie sądzisz? 

Klęczał, wzrok wbijał w Jej buciki… Czuł jak na czole pojawiają mu się krople potu… Nie… Co za pomysł…

Ona: Nie bój się… Wiem, że ugryzł byś Panią za rozkaz zgolenia tych włochów… Hehehehe… Jakoś to przetrawimy… Dziś dostaniesz lekcję poprawnego sprzątania… Nie będziemy robic tego na akord tylko powoli i rzetelnie… Najpierw pozamiatasz podłogi… Mógłbyś poodkurzac ale zrobisz to zmiotką na kolanach, żebyś się lepiej wczuł… A ja będę nadzorowała twoją pracę… Do dzieła SUKO!

Wziął w łapy zmiotkę i szufelkę… Jako, że przemowa Pani odbyła się w kuchni, sprzątanie również zaczął od tego pomieszczenia…

Ona: Połóż się i wygarnij śmieci spod mebli…

Gdy rozpłaszczył się na podłodze i zajrzał pod kuchenny segment, miał już rozpocząc wykonywanie rozkazu… Nagle…

W skórę jego pleców najpierw wbił się jeden sztylet by po chwili w jego ślady poszedł drugi… Jego Pani opierając się o kuchenny blat postanowiła umilic mu pracę… Stanęła na nim cały ciężarem, opierała o jego ciało zarówno podeszwy jak i szpilki swoich czółenek… Lubił być deptanym, jednak zazwyczaj była delikatniejsza… Tym razem z gracją przeskakiwała z nóżki na nóżkę… 

Ona: W czymś ci przeszkadzam? Nie widzę żebyś sprzątał?

Bez chwili namysłu wrócił do swoich obowiązków… Taniec na jego plecach był dokuczliwy ale do przeżycia… Znudzona Pani po paru chwilach zeszła z jego pleców… Jako cel obrała sobie jego kark… Podeszwą mocno dociskała go do podłogi dając mu do zrozumienia do czego został stworzony… 
Pełzał po podłodze wygarniając brudy spod szafek… Następnie na czworakach zamiatał podłogę… Pani w tym czasie odpuściła mu i włączyła TV… Oparta o bar przeglądała kanały… 
Gdy skończył zamiatanie w kuchni, wyczołgał się do salonu i kontynuował zadanie…

Na plecach poczuł piekące uderzenia… I kolejne… Razy na jego ciało spadały szybko… Odruchowo obrócił się na tyłek i spojrzał na Panią…

W dłoni trzymała bat ujeżdżeniowy ze sklepu z akcesoriami dla koni… Długości ponad metr, prosty, giętki z luźno zwisającą końcówką… 

Usłyszał świst w powietrzy i poczuł uderzenie o swoje ramię… Na jego skórze szybko powstawała czerwona pręga…

Ona: Nie przerywaj… Mówią, że z niewolnika nie ma pracownika… Ale my udowodnimy, że tak nie jest, prawda? Ty nie umiesz funkcjonowac nie będąc bitym… Na glebę… Raz!




czwartek, 17 listopada 2016

Cokolwiek...






Normalnie oszaleje! (ę)! Żona daleko a ja mam w głowie miliony wizji! Wiem, że to zdjęcie już było, ale jest czarujące, nieprawdaż? Oddalbym wszystko za gwalt Kochanie! Tylko Ty- mnie...

Cokolwiek, byleby było...

Zapach Twoich stóp, Twój widok...




Kolejne marzymisie!





Coś co dawno się nie zdarzyło... Pissing, golden shower, obsikanie... Pojeb... mi się? ;) Dawno temu moja Pani obdarzyła mnie swoim darem... Czy to do buzi czy na ptaszka... Uwielbiam to! Np. W kolejności do ust... Pozwolenie na zawalenie... I nektar na małego!

Imagination... :)




Wiesz co będzie tego konsekwencją? 

wtorek, 15 listopada 2016

Coś na zachętę...

Na zachętę... Epizod będzie, pod jednym spełnionym warunkiem! Wy wiecie jakim... Mam 9 epizodów, więc zostały mi 3... Zmotywujcie mnie do pisania... 

Dla Was moja twórczość rymowana ;)

Na poprawę humoru!




PRZYSIĘGA

Nie jestem godzien nazywania się Bogini niewolnikiem
Być pod Twymi Stopami śmieciem, wycieraczką czy chodnikiem
Więc jako kundel uległy dyszę
Kiedy na krótkiej smyczy Twej o Pani wiszę



Doskonale pokazałaś mi miejsce moje
I służę Tobie dzięki łasce Twojej
Bo choc wiem, że praw żadnych nie posiadam
Obiecuję Pani, że wiernością i posłuszeństwem będę Ci dogadzał 


Nawet najsroższa kara będzie dla mnie zaszczytem
I tak korzę się i klękam przed Twoim boskim obliczem
Tresura mimo cierpienia będzie rajem i niebem
Wyzwiska, gwałt, bicie, poniżanie powszednim chlebem


Wolą moją jest wola Bogini
Rozkoszą dla mnie są baty za popełnione winy
Dziś zapominam o swych pragnieniach
Gdyż każdy Twój rozkaz przybliża mnie do zbawienia


I choc jako nędzy burek się tutaj kajam
 Weź pod swój obcas kundla i jego jaja
A przysięgam stac się Księżniczki suczką rasową
Dla Twego szczęścia, kaprysu i wygody życ gotową…




Czasem tak jest...



Czasem tak jest, że zdarzają się takie 
wieczory...
Takie jak dziś doskwieraja szczególnie... Człowiek nabzdyczony jak szerszeń, miota się niczym grzechotnik w wiklinowym koszu... Ma świadomość, że  Małżonka jest chora i nie ma na co liczyć... Jednak tak rozkosznie sprawdzała stan twardości przyrodzenia, czy aby na pewno nie reaguje na fotki przeglądane do bloga... A tylko i wyłącznie na Jej uroki i wdzięki... Nie zawiodła się! A mimo wszystko śpi teraz słodko chrapiac... Tyleczek wypiety w jego stronę, ale nie dla psa kiełbasa... W głowie milion różnych wizji i żadna nie do spełnienia! Marzy mi się porządny gwałt, dildem czy szpileczka... Chlosta, deptanie ciała i jąder... Wosk, plucie, policzkowanie i złoty deszcz... I chociaż nie mam aktualnie oficjalnego zakazu, pozostanę dziś czysty... Dobrej nocy :)



niedziela, 13 listopada 2016

Epizod VI- zakończenie...

Ktoś jednak czyta... W takim razie umówmy się, że kolejna część pojawi się po 5 komentarzach pod tym postem, ok? ;) 





W moment wił w wymaganej pozycji czekając na swoją Właścicielkę… W środku płonął z podniecenia… Uwielbiał takie niespodzianki… A Ona czuła szczęście gdy go zaskakiwała… 
Po chwili podeszła do niego pewnym krokiem… Podziwiał jak kołysze biodrami dumnie stawiając obcas za obcasem… I ten dźwięk… Stukot fleków o panele, terakotę…

Podstawiła mu jedną stópkę do ucałowania… Nacisnęła przycisk na pilocie… Flesz… 
Całował zapamiętale… Lizał gorliwie… Starał się by oddac swe emocje… Wiedział, że Jego Bogini na fotografiach wychodzi wyśmienicie, nie chciał Jej spieprzyc sesji… Początkowo pozował, by na zdjęciach jak najlepiej ukazac swoje oddanie i umiłowanie…
Później jednak tak się wczuł, że zapomniał już o błysku fleszy i pucował buty swej Żony ile miał tylko sił w jamie ustnej… 

Ona patrzyła na niego z góry z niedowierzaniem… On to naprawdę kochał… Kochał Jej służyc na każdy możliwy sposób, ale to jak teraz lizał Jej buciki było niesamowite… Nie istniało dla niego nic do o koła… Był jak w hipnozie… Nie chciała mu przerywac… Dumnie spojrzała w obiektyw aparatu i ponownie nacisnęła starter… Odgarnęła ręką włosy i pochyliła twarz do dołu by powoli zacząc upuszczac ślinę z swoich ust na podłogę tuż obok jego zapracowanego pyszczka… Flesz błyskał teraz co chwilę… 
Gdy ślina Bogini opadła na dywan koło pieska, Pani rozdeptała ją podeszwą i oparła bucik na obcasie umożliwiając suce zlizanie śliny wprost z spodu obuwia… 

Pies nie ociągał się ani sekundy… Żarliwie przeciągał całą powierzchnią jęzora wzdłuż podeszwy…

Flesz, flesz, flesz…

Kopnięcie w twarz…

Ona: Na panele… Tutaj…

Wskazała miejsce paluszkiem…
Ponownie odgarnęła włoski by wyeksponowac swój profil… I jeszcze raz strużka śliny rozciągnęła się ku podłożu… Tym razem upadając pomiędzy buciki Pani…

Ona: Wyliż… Powoli…

Nastawił język by zlizac te parę kropel śliny jego Ukochanej…

Ona: Stój… 

Flesz, flesz, flesz… 
Podeszła i zabrała aparat z blatu… Ukucnęła, ustawiła odpowiednie parametry…

Ona: Liż… Powolutku… Końcówką języka…

Jak w transie wykonywał Jej polecenia… Bardziej ganiał językiem ślinę po śliskiej powierzchni niż Ją zlizywał… 
Pani cykała fotki pod różnym kątem… Zmieniała siłę błysku, by nie tracic czasu fotografowała na automacie…

Ona: Liż całym jęzorem… ale nie spiesz się…

Lizał tak jak kazała… Czuł się trochę jak małpa w ZOO… Trzymała go krótko na smyczy i robiła mu zdjęcia jak dla sympatycznego szympansa… 

Ona: Połknij to… Do czysta…

Ochoczo wykonał to polecenie… Momentalnie po Jej ślinie nie było śladu… 
Ona: Wyprostuj się…

Szarpnęła smyczą do góry i wstała… 
Trzask!!! 
Uderzenie końcówki smyczy o podłogę a za moment Jej otwartej dłoni o jego niczego nie spodziewającą się twarz… 

Ona: Ustaw aparat na barze… 10 sekund… Ma mnie być idealnie widac i ciebie w całości… 

Pobiegł błyskawicznie, ustawił aparat mechanicznie gdyż miał już w tym niezłą wprawę… Ustawił jeszcze flesz na ¾ gdyż od aparatu dzieliły ich z 3 metry…
Jak tornado pognał by paśc u Jej stóp…
Klęknął wyprostowany, ręce skrzyżował za plecami…

Seria fleszy i trzy uderzenia w twarz… Uderzenia następowały co 2-3 sekundy… 
Przystawiła mu dłoń do twarzy i but do krocza…

I jakżeby inaczej… Dłoń została na twarzy, paznokcie zatopiły się w skórze jego policzków… Ugięta noga w kolanie, łydka odchylona do tyłu… I celny strzał w same jądra… 

Flesz, flesz, flesz…

Odruchowo zgiął się w pół, twarzą opierając się o Jej uda… 

Flesz, flesz, flesz…

Złapała jego krótko ostrzyżoną głowę za potylicę i wcisnęła ją w swoje łono… Mocno dociskała tak by przez materiał spódniczki czuc jego nos i usta na Swojej Małej…

Seria fleszy poganiała kolejną…

Jak baletnica odwróciła się do niego dając mu szansę przywitania się z Jej fantastyczną pupą… tkanina spódniczki doskonale opinała się na tych arcymistrzowskich kształtnych pośladeczkach… Sięgnęła jego głowy i wtuliła jego twarz w sam środek pupy… Wypięła się zachęcająco i zrobiła prowokacyjną minę i kilkukrotnie nacisnęła guzik uwalniający błysk po błysku… W między czasię puściła do obiektywu buziaka i oczko… 
Zrobiła krok do przodu, rzuciła smycz na podłogę…

Ona: Buzia do gleby!

Gdy przywarł czołem do podłogi, przydepnęła lewą stopą smycz, mniej więcej w połowie jej długości… Prawą nogę ugięła w kolanie tak, że czubek Jej bucika był kilkanaście centymetrów nad parkietem… 

Ona: Weź obcas do buzi, ssij go, liż, obciągaj… Zrób to tak, żebyś ładnie wyszedł na zdjątkach… 

Uniósł głowę, objął ustami czubek Jej szpilki i zaczął delikatnie go ssac… 

Fleszom nie było końca…

Przejechał językiem po całej tylnej powierzchni szpikulca… Oparł twarz o parkiet i obrócił usta tak by móc jak najdalej włożyc szpilkę do gardła… Zaczął ją obciągac… Im głębiej wkładał obcas, tym mocniej musiał unosic łeb… Pani nie ułatwiała mu zadania… Pozycja była niewygodna, błyskawice z aparatu nieustannie go oślepiały… 

Ona: Połóż się na plecach…

Gdy się kładł Ona obracała się twarzą w kierunku jego nóg… Kiedy leżał już plackiem na zimnych panelach, Pani stała nad jego pyszczkiem w lekkim rozkroku… Mógł podziwiac zarys Jej ud, koronkę pończoch i trójkącik majteczek… Po chwili przed jego oczami pojawiła się podeszwa botka i długi szpikulec, który bezkompromisowo zmierzał między jego rozdziawione wargi… 

Ona: Pokaż na co Cię stac Moja suko… 

Flesz za fleszem…
Nie mógł Jej zdenerwowac… Otworzył szeroko usta i po język wprowadził obcas w gościnę swojego gardła… Lizał go, podgryzał, ssał i obciągał… Językiem figlował, kręcił kółka, wręcz sam molestował napastnika…

Ona: Starczy… Na cztery!

Z fotela wzięła jednego pantofelka i dwie pończoszki… 
Podeszła do niego usiadła mu na plecach… Do Twarzy przystawił mu szpileczkę… Tak, że jego nos i usta zatopiły się w jej wnętrzu… 

Flesz, flesz, flesz…

Ona: Przytrzymaj…

Wzięła do ręki jedną pończochę, rozciągnęła ją na całej długości… Odłożyła pilota na jego plecy, złapała oba końce w obie dłonie i przełożyła je nad jego głową nylonem łapiąc jego twarz i czółenko… Mocno pociągnęła za oba lejce stworzone jakże delikatnej pończoszki… Jego łeb mocno odgiął się do tyłu, Pani powoli zaczęła wiązac supeł na jego potylicy… Poprawiła drugim… Podobnie zrobiła z drugą pończochą…
Gdy bucik był już starannie przywiązany do jego pyska, wyglądał jak kaganiec z szpiczastym rogiem… Pani ujęła w dłoń pilota a w drugą obrożę, rozsiadła się wygodnie na jego plecach i zaczęła pstrykac pilotem… Zalotnie odrzuciła włosy, wyprostował plecy, podgięła nogi w kolanach… Pozowała jak amazonka w siodle… 
Po paru ujęciach znudziła Jej się już ta zabawa… Zostawiła psa w pozycji na czterech łapach i wyszła do sypialni… Tam spódnice zamieniła na lateksowe szorty… Na biodra przywdziała sztucznego penisa, z szuflady wyjęła krem i poprawiła uprząż… 
Przejrzała się w lustrze w drzwiach szafy i podążyła zgwałcic swego męża…
Idąc w jego kierunku, upewniła się jeszcze, że obiektyw aparatu dobrze łapie kadr, ile zostało jeszcze baterii i miejsca na karcie… Wystarczająco…

Podeszła psa od tyłu… Rzuciła przed jego twarz krem… Instynktownie nasmarował swój odbyt i swego oprawcę…
Jego tyłek w ostatnim czasie co raz częściej ćwiczony, gotów był na przyjęcie swego losu…

Ona: Rozluźnij się, nie rób głupich min i nie jęcz bo Dzieci obudzisz… 

Ujęła jego zad między swe ponętne uda… Dłonią nacelowała w jego dziurkę… Nie poczuła zbyt wielkiego oporu… Gładko weszła czubkiem penisa… Spojrzała w obiektyw aparatu i kontynuowała sesję… 
Delikatnie by nie rozmazac ujec, by były perfekcyjne i wyraziste posuwała jego anus… Dłonią pchnęła jego głowę by skłonił ją do ziemi… Tym samym wyeksponował swej Bogini idealnie swoje wdzięki… Bzykała go co raz śmielej… Flesz błyskał seriami… 

Ona: Możesz wziąć go do ręki… Pozwalam Ci się onanizowac…

Mimo, że pozycja nie była sprzyjająca swobodnej masturbacje nie mógł sobie odmówic takiej łaski ze strony jego Najwspanialszej… Złapał mocno prącie w dłoń i zaczął nim energicznie poruszac…   

Ona: Stop! Za szybko…

Kilka pstryknięc…

Ona: Wolniej… jeszcze chwila… dziś pozwolę…

Flesz, flesz, flesz…

Powoli masował siusiaka i jądra… Kazała mu patrzyc w aparat… 

Ona: Możesz… Kończ…

I zaczęła go rżnąc ile miała siły w biodrach… Jej palec tak dziko wciskał starter jak Jej biodra uderzały o jego tyłek…

Dla niego nie było trzeba wiele… Nie myślał o poniżających go fotografiach… Skupił się na zaangażowaniu jego Małżonki… Czuł ją całym sobą… Wiedział, że lubi go gwałcic… Dziś nie miała ochoty na seks… Bo pozwoliła mu dojśc pierwszemu… Był Jej wdzięczny… Zrobiłby dla Niej wszystko…
Strumień nasienia zalał podłogę… Ostatnie uderzenia Jej bioder i totalny mętlik w głowie… I te błyski… Poczuł, że wstała, ale penisa miał dalej w sobie… Kątem oka spostrzegł, że idzie po aparat… 

Ekran aparatu wskazywał, że bateria niedługo ulegnie wyczerpaniu… Ale ostatnie migawki jego zgwałconego, dyszącego, spoconego, upodlonego… Nie mogła sobie tego darowac… Pstryk, pstryk, pstryk… Będzie je wielokrotnie podziwiac… To Jej dzieło… Jej mężuś na Jej łasce… Odłożyła aparat na fotel i namierzyła swój nowy przyrząd do wymierzania kary…

Ona: Pamiętasz o Naszych ostatnich ustaleniach… 100 codziennie gdy jesteś w domu… Głowa w dół, ręce splecione na karku i nie waż mi się ruszac… Woń mojego bucika na pewno łagodzi twoje cierpienie, prawda Misiu?  Dziś masz być po prostu cicho, następnym razem będziesz po każdym uderzeniu dziękował… 


THE END




DEDYKOWANE: Mojej najwspanialszej Modelce… Imponującej mi w każdym kadrze życia… Wiesz, że na myśl o Twoim wdzięku zawsze się rozpływam…