niedziela, 13 listopada 2016

Epizod VI- zakończenie...

Ktoś jednak czyta... W takim razie umówmy się, że kolejna część pojawi się po 5 komentarzach pod tym postem, ok? ;) 





W moment wił w wymaganej pozycji czekając na swoją Właścicielkę… W środku płonął z podniecenia… Uwielbiał takie niespodzianki… A Ona czuła szczęście gdy go zaskakiwała… 
Po chwili podeszła do niego pewnym krokiem… Podziwiał jak kołysze biodrami dumnie stawiając obcas za obcasem… I ten dźwięk… Stukot fleków o panele, terakotę…

Podstawiła mu jedną stópkę do ucałowania… Nacisnęła przycisk na pilocie… Flesz… 
Całował zapamiętale… Lizał gorliwie… Starał się by oddac swe emocje… Wiedział, że Jego Bogini na fotografiach wychodzi wyśmienicie, nie chciał Jej spieprzyc sesji… Początkowo pozował, by na zdjęciach jak najlepiej ukazac swoje oddanie i umiłowanie…
Później jednak tak się wczuł, że zapomniał już o błysku fleszy i pucował buty swej Żony ile miał tylko sił w jamie ustnej… 

Ona patrzyła na niego z góry z niedowierzaniem… On to naprawdę kochał… Kochał Jej służyc na każdy możliwy sposób, ale to jak teraz lizał Jej buciki było niesamowite… Nie istniało dla niego nic do o koła… Był jak w hipnozie… Nie chciała mu przerywac… Dumnie spojrzała w obiektyw aparatu i ponownie nacisnęła starter… Odgarnęła ręką włosy i pochyliła twarz do dołu by powoli zacząc upuszczac ślinę z swoich ust na podłogę tuż obok jego zapracowanego pyszczka… Flesz błyskał teraz co chwilę… 
Gdy ślina Bogini opadła na dywan koło pieska, Pani rozdeptała ją podeszwą i oparła bucik na obcasie umożliwiając suce zlizanie śliny wprost z spodu obuwia… 

Pies nie ociągał się ani sekundy… Żarliwie przeciągał całą powierzchnią jęzora wzdłuż podeszwy…

Flesz, flesz, flesz…

Kopnięcie w twarz…

Ona: Na panele… Tutaj…

Wskazała miejsce paluszkiem…
Ponownie odgarnęła włoski by wyeksponowac swój profil… I jeszcze raz strużka śliny rozciągnęła się ku podłożu… Tym razem upadając pomiędzy buciki Pani…

Ona: Wyliż… Powoli…

Nastawił język by zlizac te parę kropel śliny jego Ukochanej…

Ona: Stój… 

Flesz, flesz, flesz… 
Podeszła i zabrała aparat z blatu… Ukucnęła, ustawiła odpowiednie parametry…

Ona: Liż… Powolutku… Końcówką języka…

Jak w transie wykonywał Jej polecenia… Bardziej ganiał językiem ślinę po śliskiej powierzchni niż Ją zlizywał… 
Pani cykała fotki pod różnym kątem… Zmieniała siłę błysku, by nie tracic czasu fotografowała na automacie…

Ona: Liż całym jęzorem… ale nie spiesz się…

Lizał tak jak kazała… Czuł się trochę jak małpa w ZOO… Trzymała go krótko na smyczy i robiła mu zdjęcia jak dla sympatycznego szympansa… 

Ona: Połknij to… Do czysta…

Ochoczo wykonał to polecenie… Momentalnie po Jej ślinie nie było śladu… 
Ona: Wyprostuj się…

Szarpnęła smyczą do góry i wstała… 
Trzask!!! 
Uderzenie końcówki smyczy o podłogę a za moment Jej otwartej dłoni o jego niczego nie spodziewającą się twarz… 

Ona: Ustaw aparat na barze… 10 sekund… Ma mnie być idealnie widac i ciebie w całości… 

Pobiegł błyskawicznie, ustawił aparat mechanicznie gdyż miał już w tym niezłą wprawę… Ustawił jeszcze flesz na ¾ gdyż od aparatu dzieliły ich z 3 metry…
Jak tornado pognał by paśc u Jej stóp…
Klęknął wyprostowany, ręce skrzyżował za plecami…

Seria fleszy i trzy uderzenia w twarz… Uderzenia następowały co 2-3 sekundy… 
Przystawiła mu dłoń do twarzy i but do krocza…

I jakżeby inaczej… Dłoń została na twarzy, paznokcie zatopiły się w skórze jego policzków… Ugięta noga w kolanie, łydka odchylona do tyłu… I celny strzał w same jądra… 

Flesz, flesz, flesz…

Odruchowo zgiął się w pół, twarzą opierając się o Jej uda… 

Flesz, flesz, flesz…

Złapała jego krótko ostrzyżoną głowę za potylicę i wcisnęła ją w swoje łono… Mocno dociskała tak by przez materiał spódniczki czuc jego nos i usta na Swojej Małej…

Seria fleszy poganiała kolejną…

Jak baletnica odwróciła się do niego dając mu szansę przywitania się z Jej fantastyczną pupą… tkanina spódniczki doskonale opinała się na tych arcymistrzowskich kształtnych pośladeczkach… Sięgnęła jego głowy i wtuliła jego twarz w sam środek pupy… Wypięła się zachęcająco i zrobiła prowokacyjną minę i kilkukrotnie nacisnęła guzik uwalniający błysk po błysku… W między czasię puściła do obiektywu buziaka i oczko… 
Zrobiła krok do przodu, rzuciła smycz na podłogę…

Ona: Buzia do gleby!

Gdy przywarł czołem do podłogi, przydepnęła lewą stopą smycz, mniej więcej w połowie jej długości… Prawą nogę ugięła w kolanie tak, że czubek Jej bucika był kilkanaście centymetrów nad parkietem… 

Ona: Weź obcas do buzi, ssij go, liż, obciągaj… Zrób to tak, żebyś ładnie wyszedł na zdjątkach… 

Uniósł głowę, objął ustami czubek Jej szpilki i zaczął delikatnie go ssac… 

Fleszom nie było końca…

Przejechał językiem po całej tylnej powierzchni szpikulca… Oparł twarz o parkiet i obrócił usta tak by móc jak najdalej włożyc szpilkę do gardła… Zaczął ją obciągac… Im głębiej wkładał obcas, tym mocniej musiał unosic łeb… Pani nie ułatwiała mu zadania… Pozycja była niewygodna, błyskawice z aparatu nieustannie go oślepiały… 

Ona: Połóż się na plecach…

Gdy się kładł Ona obracała się twarzą w kierunku jego nóg… Kiedy leżał już plackiem na zimnych panelach, Pani stała nad jego pyszczkiem w lekkim rozkroku… Mógł podziwiac zarys Jej ud, koronkę pończoch i trójkącik majteczek… Po chwili przed jego oczami pojawiła się podeszwa botka i długi szpikulec, który bezkompromisowo zmierzał między jego rozdziawione wargi… 

Ona: Pokaż na co Cię stac Moja suko… 

Flesz za fleszem…
Nie mógł Jej zdenerwowac… Otworzył szeroko usta i po język wprowadził obcas w gościnę swojego gardła… Lizał go, podgryzał, ssał i obciągał… Językiem figlował, kręcił kółka, wręcz sam molestował napastnika…

Ona: Starczy… Na cztery!

Z fotela wzięła jednego pantofelka i dwie pończoszki… 
Podeszła do niego usiadła mu na plecach… Do Twarzy przystawił mu szpileczkę… Tak, że jego nos i usta zatopiły się w jej wnętrzu… 

Flesz, flesz, flesz…

Ona: Przytrzymaj…

Wzięła do ręki jedną pończochę, rozciągnęła ją na całej długości… Odłożyła pilota na jego plecy, złapała oba końce w obie dłonie i przełożyła je nad jego głową nylonem łapiąc jego twarz i czółenko… Mocno pociągnęła za oba lejce stworzone jakże delikatnej pończoszki… Jego łeb mocno odgiął się do tyłu, Pani powoli zaczęła wiązac supeł na jego potylicy… Poprawiła drugim… Podobnie zrobiła z drugą pończochą…
Gdy bucik był już starannie przywiązany do jego pyska, wyglądał jak kaganiec z szpiczastym rogiem… Pani ujęła w dłoń pilota a w drugą obrożę, rozsiadła się wygodnie na jego plecach i zaczęła pstrykac pilotem… Zalotnie odrzuciła włosy, wyprostował plecy, podgięła nogi w kolanach… Pozowała jak amazonka w siodle… 
Po paru ujęciach znudziła Jej się już ta zabawa… Zostawiła psa w pozycji na czterech łapach i wyszła do sypialni… Tam spódnice zamieniła na lateksowe szorty… Na biodra przywdziała sztucznego penisa, z szuflady wyjęła krem i poprawiła uprząż… 
Przejrzała się w lustrze w drzwiach szafy i podążyła zgwałcic swego męża…
Idąc w jego kierunku, upewniła się jeszcze, że obiektyw aparatu dobrze łapie kadr, ile zostało jeszcze baterii i miejsca na karcie… Wystarczająco…

Podeszła psa od tyłu… Rzuciła przed jego twarz krem… Instynktownie nasmarował swój odbyt i swego oprawcę…
Jego tyłek w ostatnim czasie co raz częściej ćwiczony, gotów był na przyjęcie swego losu…

Ona: Rozluźnij się, nie rób głupich min i nie jęcz bo Dzieci obudzisz… 

Ujęła jego zad między swe ponętne uda… Dłonią nacelowała w jego dziurkę… Nie poczuła zbyt wielkiego oporu… Gładko weszła czubkiem penisa… Spojrzała w obiektyw aparatu i kontynuowała sesję… 
Delikatnie by nie rozmazac ujec, by były perfekcyjne i wyraziste posuwała jego anus… Dłonią pchnęła jego głowę by skłonił ją do ziemi… Tym samym wyeksponował swej Bogini idealnie swoje wdzięki… Bzykała go co raz śmielej… Flesz błyskał seriami… 

Ona: Możesz wziąć go do ręki… Pozwalam Ci się onanizowac…

Mimo, że pozycja nie była sprzyjająca swobodnej masturbacje nie mógł sobie odmówic takiej łaski ze strony jego Najwspanialszej… Złapał mocno prącie w dłoń i zaczął nim energicznie poruszac…   

Ona: Stop! Za szybko…

Kilka pstryknięc…

Ona: Wolniej… jeszcze chwila… dziś pozwolę…

Flesz, flesz, flesz…

Powoli masował siusiaka i jądra… Kazała mu patrzyc w aparat… 

Ona: Możesz… Kończ…

I zaczęła go rżnąc ile miała siły w biodrach… Jej palec tak dziko wciskał starter jak Jej biodra uderzały o jego tyłek…

Dla niego nie było trzeba wiele… Nie myślał o poniżających go fotografiach… Skupił się na zaangażowaniu jego Małżonki… Czuł ją całym sobą… Wiedział, że lubi go gwałcic… Dziś nie miała ochoty na seks… Bo pozwoliła mu dojśc pierwszemu… Był Jej wdzięczny… Zrobiłby dla Niej wszystko…
Strumień nasienia zalał podłogę… Ostatnie uderzenia Jej bioder i totalny mętlik w głowie… I te błyski… Poczuł, że wstała, ale penisa miał dalej w sobie… Kątem oka spostrzegł, że idzie po aparat… 

Ekran aparatu wskazywał, że bateria niedługo ulegnie wyczerpaniu… Ale ostatnie migawki jego zgwałconego, dyszącego, spoconego, upodlonego… Nie mogła sobie tego darowac… Pstryk, pstryk, pstryk… Będzie je wielokrotnie podziwiac… To Jej dzieło… Jej mężuś na Jej łasce… Odłożyła aparat na fotel i namierzyła swój nowy przyrząd do wymierzania kary…

Ona: Pamiętasz o Naszych ostatnich ustaleniach… 100 codziennie gdy jesteś w domu… Głowa w dół, ręce splecione na karku i nie waż mi się ruszac… Woń mojego bucika na pewno łagodzi twoje cierpienie, prawda Misiu?  Dziś masz być po prostu cicho, następnym razem będziesz po każdym uderzeniu dziękował… 


THE END




DEDYKOWANE: Mojej najwspanialszej Modelce… Imponującej mi w każdym kadrze życia… Wiesz, że na myśl o Twoim wdzięku zawsze się rozpływam…



1 komentarz:

  1. Cudowne... takie realne i uczuciowe... podsyłam swojej żonie... mam nadzieję że kiedyś również uda nam się spełnić taki sen...

    OdpowiedzUsuń