sobota, 12 listopada 2016

Epizod VI, ma ktoś chęć?

Siema, ktoś z Was w ogóle to czyta? Zostawcie po sobie jakiś  ślad ... Jest sens bym pisał dalej? ;)





Dominująca Żona i Jej suka - mąż…


”Sesja fotograficzna z przekazem…”




„Fotografia nie jest związana z patrzeniem, lecz z czuciem… Jeżeli nie czujesz nic w tym, na co patrzysz, nigdy nie uda ci się sprawić, aby ludzie patrząc na twoje zdjęcia, cokolwiek odczuwali… Myślę, że fotografie powinny prowokować i nie pokazywać tego co jest już znane… Nie wymaga ani wielkiej siły ani magii odtworzenie czyjejś twarzy na zdjęciu… Magią jest postrzeganie ludzi w zupełnie nowy sposób…”


EPIZOD VI

Dzieci wyjątkowo grzecznie tego wieczoru poszły spac… Wykąpały się, zjadły kolacyjkę, wymyły ząbki i wykołysane w bujakach przy śpiewie Taty usnęły… Żona w tym czasie zażywała kąpieli… Zanurzona po szyję, otoczona przyjemną pianą z kieliszkiem ulubionego wina w dłoni oddawała się chwili relaksu… Miała na dzisiejszy wieczór pewien pomysł… Wiedziała, że On ostatnimi czasy bardzo się zaangażował w „te” sprawy, nieustannie próbował Jej zaimponowac- pisząc dla Niej opowiadania klimatyczne, tworząc bloga w Jej hołdzie, komponując filmiki z Jej zdjęciami… Czerpała satysfakcję z tego, że ma go owiniętego wokół najmniejszego paluszka… W domu nie było go cały weekend… pracował… Dziś zapracuje na Jej przyjemnośc… Na swoją także, w sumie dostanie dziś nagrodę i materiał do dalszej pracy twórczej… 

On standardowo… Przełożył Małolatów do łóżeczek, wstawił wodę na herbatkę, pościelił Jej posłanie na sofie, zapalił świeczki i zaczął robic Jej kolację… Sam nie jadł, nie chciał się rozleniwiac… W dzień oznajmiła mu, że wieczorem zajmie się Jej stópkami… Będzie MÓGŁ pomalowac Jej paznokietki… Nie tracąc jakże cennego dla Tej pary czasu, przygotował odpowiedni zestaw już wcześniej… z trzema lakierami do wyboru… Liczył na czerwień, ciemna odcień czerwonego wina… Faworyt na jego liście życzeń… Miał szczęście gdyż jego Pani często podzielała jego zdanie… Mieli w tej dziedzinie podobne gusta… Naprawdę lubił zajmowac się Jej paznokciami… Chciał o nie dbac, chciał by były perfekcyjne- by miał w tym swój udział… 

Gdy on niczego nieświadom krzątał się po kuchni, Ona w tym czasie robiła się na bóstwo… Dopieszczała doskonałości Swojej twarzy, podkreślała oczko, malowała usteczka, pudrowała Swe lica, modelowała fryzurę… Chciała wyglądać idealnie, dziś pozwoli mu na zrobienie kilku zdjęc… Może kilka zrobi sama… Chciała zrealizowac parę pomysłów… Uwiecznic je na pamiątkę… Wiedziała, że sprawi mu tym ogromną radosc… niech ma… Zasłużył… Była z niego ostatnio naprawdę zadowolona… Stanowczo się poprawił, w końcu doszli do porozumienia… Spełniał się jako mąż, Ojciec i Jej „zabawka”… Odstawił na boczne tory swoje przyjemności i przez to zaoszczędzili parę groszy, które można było teraz przed Świętami rozsądnie wydac… Postanowiła zrobic im prezent, kupic jakiś dobry aparat z jedną podstawową funkcją- musiał posiadac możliwośc zdalnej obsługi z pilota… Warunek konieczny… Miała dosyc gdy co chwilę biegał i ustawiał samowyzwalacz… Pozwalała mu na to bo lubili później wspólnie podziwiac Ją w akcji… Ale to było takie sztuczne… Potrafiła być doskonałą aktorką, dlatego tak dobrze wchodziła w rolę podczas sesji fotograficznej… O dziwo nawet sama Sobie podobała się później na fotografiach… Jednak możliwośc pstrykania zdjęc bez konieczności przerywania co chwilę tresury wydawała się być o wiele bardziej kusząca… Znalazła taki model w Internecie, jednak zakupu dokonała w sklepie w mieście… Akurat znalazła taki w dobrej cenie… Będzie przeszczęśliwy… Nowe botki, czarne z szarą wstawką na piętce, cieniutki kilkunastocentymetrowy obcasik, dwa zameczki- jeden ozdobny z tyłu, drugi do wkładania stópki na wewnętrznej stronie bucika… Na nóżkach przylegały śliczne pończochy samonośne koloru cielistego, z czarnymi paluszkami, podeszwą i piętą- o czym miał się przekonac w późniejszym czasie, poprzez Achillesa pasek przechodził w czarny szew idący całą długością pończoszki po tylnej części zgrabnej łydki i wieńczący się szeroką koronką… Na pupę naciągnęła spódniczkę- na pozór obciśle przylegającą do ciała ale po bokach wykonaną z rozciągliwego materiału nie krępującego ruchów… Przód i tył materiału uszyte były z eko-skóry, czarnej poziomo „szeroko marszczonej”- tak bym to nazwał… Marszczenia nie odbierały powabu sylwetce, nie pogrubiały, mini kończąca się ciut poniżej koronki pończoch nosiła się naprawdę świetnie… Biała bluzeczka z kołnierzykiem postawionym zaczepnie do góry, krótkimi „na kant podkładanymi” rękawkami nadawała elegancji całemu wizerunkowi… Drobiazgi typu nowa biżuteria, którą znowu niedawno dostała w prezencie tj. czarno- złote wiszące kolczyki w kształcie „dużej łezki” z ozdobnymi świecidełkami i na przegubie dłoni bransoletka z czarnym paseczkiem oraz pozłacanym „znakiem nieskończoności” wysadzanym również świecącymi kamyczkami i mamy modelkę największej światowej klasy… Jeszcze kilka spojrzeń w lustro… Podziwiała Siebie… była zadowolona z efektu tych paru poświęconych minut… Za chwilę wyjdzie a on z wrażenia sam padnie na kolana… Mogła się o to założyc- o każde pieniądze… 
Wzięła do ręki jeszcze drugą parę bucików, czarne pantofelki z równie cienką jak długą szpileczką, metalową, okrągłą oraz czarne pończoszki, zwykłe… W drugą dłoń pochwyciła pejcz, bicz, bat czy jak to tam zwał… długi, metrowy, skórzany, u podstawy szeroki na ok. 2,5 cm, zwężający się ku górze zakończony trzema krótko uciętymi paseczkami… Jeszcze nie używany… Podczas sesji będzie musiała go zwalniac, żeby zdjęcia nie były rozmazane, ale znajdzie też chwilę, żeby go solidnie ochrzcic… 

Stanowczym krokiem weszła na środek salonu, odwróciła się do niego twarzą w twarz… Stanęła wyprostowana, buciki i pończochy rzuciła na fotel… Lekki rozkrok, lewa ręka na bioderku a prawa wyciągnięta z pejczem w dłoni wskazująca miejsca przed Jej Wysokością… on stał za barem w kuchni, ściereczką polerując kieliszek na kolejną porcję winka… tamten został w łazience- pusty… Powoli, nie mogąc się napawac tym oszałamiającym widokiem- odłożył to co trzymał w łapkach i padł na kolana… Przez chwilę straciła go z oczu… Za moment jednak wypełzł zza baru idąc na czterech jak grzeczny piesek…

Szybko podbiegł do obuwia swojej Małżonki i zaczął obsypywac je delikatnymi pocałunkami… Witał się z Nią jak najbardziej oddany kundel… spragniony Jej władzy łasił się do Jej nóg… Początkowo niewzruszona na te mizdrzenia, przewracała w dłoniach bat i oglądała go uważnie… 

Wystrzeliła próbnie z góry w jego wypięty tyłek, trafiając w materiał spodenek… 
Pies podskoczył wyrwany z powitania i spojrzał zdezorientowanym wzrokiem w oczy Swej Żony… 

Ona: Rozbierz się do naga i zrób się na kelnera… 

Szybko zrzucił z siebie odzież i bieliznę… Pani rzuciła mu pod nogi stringi z muchą na penisie, mankiety jakby odcięte od koszulki i muchę na gumce zakładaną na szyję… Gdy przyodział swe dekoracje, uniósł łeb do góry, nadstawił karku by Pani mogła zacisnąc na jego szyi obrożę… Gdy już misterium stało się zadość…

Ona: Nalej mi wina… a potem lec do sypialni… Na łóżku leży niespodzianka… Prezent dla Nas od Mikołaja… dostaniemy go już dziś… i zrobimy z niego użytek… Raz!

Złapał z butelkę wina, nalał ostrożnie kieliszek do pełna, runął na kolana, spoczął naprzeciw Pani, pokłonił nisko głowę i wyciągnął rękę z kieliszkiem w stronę Księżniczki… 
Ta nieśpiesznie odebrała kieliszek i wyciągnęła przed Siebie prawą stopę…

Ona: Możesz pocałowac i won do sypialni…

Rzucił się na botki Pani, tym razem śliniąc ich skórę, lizał nieokiełznanie, ssał czubki bucików, cmokał piętkę, przedłużał ten „pocałunek” w czasie… Odepchnęła go brutalnie obcasem i pokazała palcem w kierunku wyjścia… Nie musiała nic mówic… Zachęcony kopniakiem w startujący tyłek pognał galopem do pokoju…
Na łóżku leżał nowiuśki aparat… a obok mały delikatny pilocik… Spełnienie jego snów!!! Dorwał go w swe dłonie i włączył… Cudo… 

Gwizdek! Jeden, drugi, trzeci… Zniecierpliwiona Pani pogwizdywała na niego przywołując go natychmiastowo do Siebie…
Pognał ile sił w czterech łapach w zębach ściskając pasek aparatu a w dłoni uważnie pilota… 
Zdyszany uklęknął przed Nią i przekazał prezent…
Ona: Podoba ci się? Nie zasłużyłeś na taką drogą zabawkę… Ale to dla Nas… Ułatwi Nam to pstrykanie pamiątkowych fotek podczas Naszych chwil zapomnienia… 

Ustawiła aparat na barze, popatrzyła w ekran ogarniając jaką przestrzeń obejmuje obiektyw…

Ona: Ustaw się na środku dywanu z ryjem przy glebie…




2 komentarze:

  1. Witam, ktoś tam czyta. Interesuje mnie kwestia czy opisy są z życia wzięte, czy to tylko fantazja? Piszesz o sobie czy o kimś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Życie... Nie zawsze do końca w 100% jak w opowiadaniu ale 95% to Nasze przeżycia...

    OdpowiedzUsuń