wtorek, 2 grudnia 2014

CIĄG DALSZY "KLEJNOTÓW"...


CIĄG DALSZY PROLOGU...

Wstaje… Znowu trzy szybkie kopnięcia i puszcza linkę… Ale jądra nie uciekają, zostają w tej samej pozycji… Pies tak mocno zacisnął uda, że nie jest w stanie ich teraz rozłączyc… Drży…
Ona wychodzi… Po chwili wraca z zapaloną świeczką i foliową płachtą, którą rozkłada na podłodze…
Łapie psa za smycz i ustawia w wymaganej przez Siebie pozycji…  znowu na czterech… Związane i wyciągnięte w stronę tyłka jajka, prezentują się przed Nią w pełnej krasie…
Siada mu na plecy, tyłem do jego głowy… znowu króciutko owija linkę wokół lewej dłoni i jak najmocniej upublicznia jego męskośc… Przechyla świeczkę i kropla po kropli, pokrywa woskiem jego dumę… Pies piszczy z bólu… Pani musztruje go krótkimi pociągnięciami sznurka… Jednak to nie przynosi rezultatu… Obficie, już bez skrupułów zalewa skórę jego moszny oraz prącia gorącym woskiem… Czeka parę chwil aż zastygnie… gdy wosk twardnieje, jego Pani sięga po szeroki pasek, który leży wśród przygotowanych wcześniej gadżetów… Składa go na pół, później jeszcze raz, formując poręczną packę… Sprawnie, krótkimi uderzeniami okłada jego jądra, powodując odpryskiwanie zaschniętego wosku… Pies nie liczy uderzeń, nie jest w stanie się skupic ani zachowac ciszy… Pada na brzuch, omal nie zrzucając Władczyni ze swojego grzbietu… Pani się wścieka…

Ona: Co robisz? Mało Mnie nie przewróciłeś! Ty durny psie! Jak śmiesz się wiercic i mi przeszkadzac!

Pani jeszcze raz chwyciła pasek, złożyła go na pół i z całych sił zaczęła okładac jego plecy i pośladki… Biła seriami… po kilka uderzeń, aż się zmęczyła…

Energicznie znów chwyciła za linkę i zaczęła ciągnąc za jaja w stronę fotela… Rozsiadła się wygodnie, psa ustawiła tak, że leżał przed Nią na brzuchu, zadem zwrócony w Jej stronę… Krótkimi kopniakami w wnętrze ud, szeroko rozrzuciła jego nogi… podciągnęła go do siebie tak, że fotel wsunął się pomiędzy jego kończy skutecznie blokując je przed możliwością ich złączenia… Puściła linkę, wstała i wzięła do ręki uzdę z kneblem, sprawnie zapięła ją na głowie niewolnika…

Ona: To żebyś mnie nie wkurwiał, mam dosyc tych żałosnych jęków…

Siadła, z powrotem naciągnęła linkę i postawiła stopę na jego kroczu… Na mocno odkrytych, do granic napiętych jądrach… Zaczęła je ugniatac podeszwą bucika… Kilka delikatnych kopnięc i ruchów jakby gasiła papierosa… Niebawem swój taniec rozpoczął obcas… Wnikliwie zagłębiając się w torbę psa, rozdzielał na boki kuleczki, to szukał jednej i dociskał ją mocno do podbrzusza… Oberwało się także sterczącemu siusiakowi… Pani wbijała bezlitośnie w niego swoje szpile, ściskała go nimi obiema naraz, wwiercała się w niego, próbowała dostac pod napletek… To była istna tortura i zarazem raj na ziemi… Mocno podrażniona skóra moszny stała się strasznie wrażliwa i czuła na wszelkie bodźce… A Pani bawiła się w najlepsze… Najprzyjemniej było gdy masowała kuleczki podeszwą czółenka albo wbijała jego czubek mocno między jądra a penisa… To takie czułe miejsce mężczyzny… Czuł jak dwie małe piłeczki turlają się pod podeszwą Pani i rozpłaszczają, ugniatają, sprężynują pod Jej naciskiem… Pani znudziła się tą zabawą i postanowiła ją trochę urozmaicic… Wstała z fotela i znów przeciągnęła kundla w inne miejsce…
Tym razem rozsiadła się wygodnie przy barze na barowym stołku… Pies ponownie dostał rozkaz położenia się na plecach przed Panią, klejnotami w stronę Pani… Pani mocno podciągnęła linkę ku górze, zmuszając psa do zrobienia mostku… Pies zaparł się na plecach i piętach… Pani kierowała kundlem tak, by cały swój sprzęcik położył na podpórce na nogi przymocowanej w dolnej partii krzesełka… Była to strasznie niewygodna pozycja dla dziwki Pani… ale Pani miała to głęboko w nosie… żeby ułatwic zadanie dla nieszczęsnego psiaka, naciągniętą linkę przywiązała do oparcia krzesła pozostawiając psa z tyłkiem uniesionym ku górze i z tak jak chciała wyodrębnionymi genitaliami…
Postawiła jedną stopę na przyrodzeniu psiaka i docisnęła go do podpórki… Mogła teraz łatwiej manipulowac docisk swoim ciężarem… Jądra i penis wędrowały pod podeszwą Pani… a Pani zaangażowała do zabawy już drugą stópkę… Oba obcasy na przemian  z podeszwami tańcowały po obiekcie tortur… Równo dostało się i jajkom i siuraczkowi… Pies wiedział, że Pani to zaplanowała… wiedział, że czymś Ją musiał nieźle rozłościc… Bo jeszcze nigdy nie katowała tak jego skarbów… Jej skarbów… Wiedziała, że on to lubi, ale gdy ból jest umiarkowany… Dziś nie robiła tego dla jego przyjemności… Dziś zaznaczała gdzie jest jego miejsce… Mogła go rozgnieść jak robaka… A on był taki bezbronny i zdany na Jej łaskę i niełaskę…
Momentami próbowała stawac na swojej zabawce prawie całym ciężarem… Widziała łzy w jego oczach… Mało istotne… Jakże mało istotne to było dla Niej…

Ona: Cierp Szmato… przyzwyczajaj się… bo za Twoją głupotę czeka Cię to zdecydowanie częściej…

Kazała mu wstac i przenieśc folię pod ścianę… ponownie położyc się na brzuchu i grzecznie czekac…
Wyszła… wróciła z torebką prezentową i oliwką… Coś szykowała… Leżał cierpliwie…

Odłożyła rzeczy na fotel i zgrabnie wskoczyła na jego plecy… całym ciężarem wbijając szpile w jego skórę… Zaczęła swój spacer, od pośladków po głowę… Wiedziała, że takie masaże najbardziej go relaksują… To sposób na uwolnienie jego złej energii… Postanowiła uwolnic jej z niego jak najwięcej… słyszała wydobywające się spod knebla stłumione jęki… Obiema nogami stanęła na jego głowie, stabilnie podpierając się o ścianę… Przeniosła ciężar stając raz na jednej, raz na drugiej stopie… Przeskoczyła na pośladki, głęboko topiąc w nich sztylety Swojego obuwia… Zeskoczyła z niego…

Rzuciła mu przed twarz oliwkę…

Ona: Wetrzyj sobie, porządnie, dobrze Ci radzę…

Gdy to uczynił… wyjęła z torebki nowy korek analny… pozornie niewielkich rozmiarów… profesjonalny, kształt uniemożliwiający samoistną ewakuację z dupki… Od korka odchodziły dwa przewody… jeden do niewielkiej pompki w kształcie gruszki a drugi do małego pilota… Był to korek z możliwością pompowania i zwiększania jego rozmiarów oraz wibracjami…

I znów ten błysk oka…

Ona: To prezent od Pani dla suki… na 30ste urodziny…

Postawiła mi czółenko pod usta…

Ona: Podziękuj Pani… prawda, że lepszego prezentu nie mogłeś się spodziewac??? J

Suka: Tak najłaskawsza Pani, dziękuję… I zaczął lizac Jej bucik… Po chwili dostał kopa w pysk, na znak, że ma przestac… Pani podniosła jego głowę i splunęła mu w twarz…

Ona: Nędzna suka… rozluźnij pośladki…

Pani podstawiła sobie między nogami niewolnika krzesełko… Ukucnęła i sprawnie umieściła zatyczkę w pupie psa… Kilka razy poruszała nią by sprawdzic czy dobrze siedzi…

Ona: Jak dla ciebie stworzona… Hahahaha

Wzięła pompkę do ręki i dwa razy nacisnęła…
Pies poczuł jak korek nieznacznie powiększył swoje rozmiary i zaczął mocniej napierac na wciąż obolałe po brutalnym wtargnięciu ścianki odbytu…
Pani włączyła wibracje…

Ona: Rozciągniemy trochę dupkę mojej suni… By Pani mogła bez problemów gwałcic ją kiedy tylko będzie miała na to ochotę… Z czasem coraz to większymi kutasami, jak na prawdziwą sukę przystało…

I znowu dwa naciśnięcia pompki…
Stłumiony jęk z zakneblowanych ust niewolnika przeciął chwilową ciszę, która nastała w pokoju…

Korek mocno wypełniał pupę psa, wibracje spowodowały, że jego penis zaczął się ślinic… Pani wydobyła go spod brzucha psa, rozkładając go na podłodze razem z wyeksponowanymi jądrami między rozłożonymi nogami suni…
Pani wygodnie rozsiadła się na krzesełku… Jedną nogą docisnęła korek umieszczony w odbycie suki a drugą postawiła na penisie i jądrach, podeszwą dociskając je do paneli… I zaczęła powoli nią poruszac… Do przodu i do tyłu, naciągając skórę na prąciu kundla… Masturbowała go własnym bucikiem… Ruchy były nadawane  różnym tempie ale szybko spowodowały ogromne podniecenie u suki… Zaczął się wiercic, dociskac podbrzusze do podłogi… Korek nieustannie wibrował w pupie, dopychany przez drugą stopę… Podniecenie suki sięgało zenitu… Pani wyczuła to, zrzuciła buciki i ujęła penisa między stopy… Jedną położyła na podłodze umieszczając ją pod penisem, a drugą nakryła go dociskając do stopy ułożonej pod nim… Stopą na górze zaczęła wykonywac stanowcze, rytmiczne, zdecydowane ale zarazem delikatne ruchy… Przyjemnośc jaką dawała dla kundla była niedopisania… Szybko zaczął błagac Ją czy może się spuścic…

Ona: Jeżeli Ci pozwolę, zgodzisz się na pas cnoty i będziesz nosił go zawsze kiedy będę tego wymagała… To będzie moja nieograniczona smycz… Zgadasz się…

W tym momencie Jej ruchy stały się bardziej intensywne nie pozostawiając mi wyboru…

Suka: Tak, tak, tak, taaaaaaaaaaakkk Pani, błagam... Błagaaaaaaaaaam!!!

Ona: Możesz śmieciu…

I fala nasienia zalała Jej paluszki… Sperma wypływała z penisa jak lawa z wulkanu i nie było jej końca…

Kątem oka widziałem triumfalny wyraz twarzy mojej Bogini… wiedziała, że kolejne bariery zostały dziś obalone…

Drżałem, dyszałem, wiłem się na podłodze a Pani już obcasem, mocno dociskała moje jądra do podłogi… Dając mi znak, że mam się uspokoic…
Ona: Posprzątaj to… bo każę Ci to zlizac… Migiem Suko!!!

Szybko pobiegłem po ręcznik i zręcznie usunąłem to co napaskudziłem…
Pani kopniakami zagoniła mnie pod sofę, kazała mi przed Nią klęknąc z czołem przy ziemi… Skuła mi kajdankami ręce za plecami, stopą docisnęła twarz do podłoża… Szeroko rozłożyła swoje nóżki i wyciągnęła spod poduszki dwie nowe zabawki- tylko dla Niej… nowy wibrator i nowy masażer łechtaczki… Wibrator umieściła w swojej boskiej muszelce a masażer przyłożyła tuż nad nim… zabawiała się obiema rączkami… Wraz z narastającym podnieceniem mocno dociskała moją twarz, wgniatając ją w parkiet… Jęczała, wiła się, ciężko dyszała… Gdy zbliżał się nieubłagany orgazm, przywołała mnie do swojego krocza…

Ona: Liż mój tyłek, liż mój boski tyłek Suko!!!

Sama energicznie poruszała wibratorem i mocno dociskała masażer do łechtaczki… Ja najnamiętniej jak tylko potrafię, lizałem Jej słodką pupę… Starałem się wświdrowac językiem w Jej kakaowe oczko…
Po paru chwilach Jej ciałem wstrząsnął potężny orgazm… a Księżniczka bez sił opadła na posłanie… wykopując mnie z okolic swojej pupki wprost na zimne panele…

Ona: Leżec Suko… Aha… wiesz za co dzisiaj cierpiałeś? Za to, że nienależycie przywitałeś się ze swoją Panią po powrocie z pracy! Hahaha
   
Ona: No co się tak patrzysz jak cielę w malowane wrota… Masz chłonąc to czego Cię uczę i się rozwijac jako mój sługus… Może taka kara poskutkuje… Takie cierpienie za rzecz, którą powinieneś mieć już we krwi…

THE END…

DEDYKOWANE… JEJ BOŚKOŚCI… MOJEJ WSPANIAŁEJ ŻONIE… MOJEJ PANI… PANI EMILII…

KOCHAM CIĘ I NA KOLANACH PRZED TWYM OBLICZEM ,PRAGNĘ SPĘDZIC SWE ŻYCIE…

KOCHAJ, PONIŻAJ , WYKORZYSTUJ I BAW SIĘ JAK CHCESZ… WSZYSTKO NA CO MASZ OCHOTĘ, WSZYSTKO JESTEM GOTÓW ZNIEŚC DLA TWOJEJ PRZYJEMNOŚCI…

JESTEŚ SENSEM MOJEJ EGZYSTENCJI… DLA CIEBIE BIJE MOJE SERCE O TOBIE NIEUSTANNIE MARZY MÓJ MÓZG… TO TY SPEŁNIASZ MOJE SNY… SNY O KOBIECIE IDEALNEJ…