sobota, 29 listopada 2014

”Klejnoty… na użytek własny… Bogini…” Cz. 1




Nie będziemy czekac... życzę miłej lektury... :)



„Dla wielu ludzi opo­wieści o sek­re­tach są,od­biciem ich włas­nych skry­wanych his­to­rii,które tkwią w nich głębo­ko, nie jak klej­not w ko­ronie,ale raczej jak czar­ny żużel pod podeszwą obuwia…”
 
PROLOG
EPIZOD I

    Wrócił z pracy… wieczór jak wieczór, środek tygodnia, jesień, za oknami ciemno… W domu Ona… jego wspaniała Żona… jego Pani… jego Władczyni… jego Wyrocznia… jego Sens istnienia… jego Bogini… Kobieta która dostała we władanie jego duszę i ciało… Ma prawo korzystania z nich, wedle własnego uznania… Praktycznie bez ograniczeń... Trzyma w dłoniach lejce jego wolności, wyznacza drogę, którą powinien podąrzac, steruje jego potrzebami, pragnieniami, pożądaniami… Karze i nagradza… Jedyne hamulce, jeśli istnieją… to Jej własna wyobraźnia… Fantazja… A fantazja jest od tego, żeby bawic się na całego… A jego Księżniczka potrafi zaskakiwac… Potrafi łamac opory, przekraczac granice, być bezlitosna…

   

    Są Rodzicami, szczęśliwymi Rodzicami dwójki Bliźniąt, pary uroczych Chłopców… Kto jak kto, ale on, wie, że w życiu spełniają się marzenia… Ba… czasami los potrafi być hojniejszy niż ktokolwiek mógłby przypuszczac… To taki paradoks, ma wszystko o czym śnił, jednocześnie nie mając nic… Przecież, wszystko oddał Jej… swojej Pani- siebie i wszystko co posiadał… Kiedyś był przekonany, że nigdy nie dostanie od losu tak wiele… tak wiele radości i nieziemskich chwil, które Razem przeżyli…

Nie łudził się, że uda mu się znaleźć Kobietę, która podzieli, jego pragnienia seksualne… Urzeczywistni erotyczne aspiracje… Powinien z wdzięczności całowac ziemię po której Ona stąpa… chwytac z podłoża ciepło, które zostawiają Jej słodkie stópki…



    Bywało różnie… żeglowali po różnych morzach, czasami ciepłych i słonecznych, czasami burzliwych i pełnych mylących wiatrów… Szukając siebie, docierając się, często błądzili we mgle… Metodą prób i błędów szlifowali bezcenny diament ich relacji… on pies- Jej sługa, niewolnik i dziwka… Ona Bogini- jego ideał, jego regulamin istnienia, źródło jego bodźców życiowych… Coraz częściej pewna Siebie, bezwzględna, mściwa, łapczywie pożerająca jego ego, silna i konsekwentnie władająca swoją własnością… Z łatwością poruszając się w sferze poniżenia, bólu, odzierania z godności, ludzkich praw… W chwilach gdy chce, w chwilach gdy potrzebuje… Artystka… Mistrzyni… Oscarowa postac… Kreuje swój wizerunek bezbłędnie… Wie jak sprawic by w jego umyśle nie było miejsca na nic innego poza Nią… jak w 100% sterowac jego pragnieniami… Elegancka, majestatyczna, zmysłowa… Olśniewająca… Można byłoby się rozpłynąc… lub wyc z bólu, błagac o litośc i wierzyc, że kiedyś sprosta się Jej oczekiwaniom… A wraz z upływem czasu, poprzeczka ciągle idzie wzwyż i nie ma już miejsca na żadne półśrodki…



    Tego wieczoru niczego się nie spodziewał… Standard- godzinka z Dziecmi, zabawa przed snem, smiechy, wygłupy i lulu… Prysznic… I wyuczone już rytuały… Pościelic Pani miejsce na odpoczynek, gorąca kąpiel dla Bogini, herbatka, jeśli jest takie życzenie- kolacja, czasami jakiś alkohol dla rozluźnienia… Wtedy on musi się bardziej spinac… Pani lubi naprawdę się wyluzowac i po lampce wina nie oszczędza już swojej własności… Dzieci śpią, przygotowanie mleczka dla Malców i do roboty… Musi ogarnąc mieszkanie… Jednak nie…



Gwizdek…



To jego Pani przywołuje go przed Swoje oblicze… Biegnie… Pada na kolana…



Ona…



Wyprostowane blond włosy, uwiązane gładko w kucyk, te oczy… te w których tak bardzo się zakochałem… podkreślone zmysłowym, lekko wyzywającym makijażem, mocno podkreślone kości policzkowe i usta… zgrabna, naga, kusząca szyja… Ma na sobie czarną, obcisłą, lekko połyskującą al’a lateksową sukienkę do połowy uda, na dłoniach skórzane rękawiczki aż za łokcie, nagie ramiona, z czarnych skórzanych kozaków za kolano wystają koronkowe zakończenia pończoch… Ideał… Bóstwo… Zjawisko… W ręku trzyma obrożę ze smyczą oraz długą na 2 metry cienką linkę… Siedzi na fotelu z nogą założoną na nogę, zachęcająco machając stópką…



Ona: Rozbierz się do naga…



Posłusznie zrzuca z siebie ciuchy aż w końcu znów pada na kolana… Całkowicie nagi… Zapina mu obrożę na szyi i rozkazuje wstac… Łapie w dłoń jego jądra i mocno ściska patrząc mu prosto w oczy…

Szyderczy uśmiech przelatuje po Jej dumnej twarzy… Zauważyła strach… jego strach… już wie co go czeka i się boi… W tych szpilach jest od niego wyższa… Podciąga go za jajka do góry i gryzie w szyję… Drugą dłonią łapie go za prawy sutek i mocno wykręca… Pies zaciska zęby z bólu i nerwowo przebiera nogami… Ona wzmacnia uścisk… Obu dłoni… Chce, żeby przestał tańczyc i Jej wysłuchał… Czeka aż tępy kundel to zrozumie… Pozwala mu zapoznac się z bólem…

W końcu łapie i staje nieruchomo, wyprostowany na bacznośc, dłonie wzdłuż ciała… Pani zwalnia uściski i puszcza „swoje mięso”…

Bierze do ręki cienką linkę i zaczyna obwiązywac mu nią jądra… Ciasno, pętla przy pętli, kilkukrotnie owija je razem z penisem… Zadowolona z efektu zostawia ponad metr luźnego sznurka… Ma go już na dwóch smyczach… może sterowac nim jak marionetką…



Popycha go znów na kolana, palcem wskazującym unosi jego podbródek do góry by na Nią spojrzał…



Ona: Dziś skupimy się na twoich klejnotach… Mam w planach trochę się nad nimi poznęcac… Przyzwyczaic do bólu i rozkoszy… Połączyc jedno z drugim… Uzależnic rozkosz od bólu…



To mówiąc mocno naciągała linkę ku górze…



Ona: Będę je gnieść, szczypac, bic, kopac, deptac, chłostac… Jeśli uznam, że zasłużyłeś, wydoję dziś moją suczkę… Przez ten zakaz dotykania się, masz już nieźle nabrzmiałe te swoje kuleczki… Na mój widok już Ci sam pędzel kapie… Hahahahahahaha… Wiedz, że nie ufam Ci i podejrzewam, że gdy nie mam nad Tobą bezpośredniej kontroli, to czuję, że łamiesz zakaz… Taki pies jak Ty nie jest w stanie się kontrolowac… Nie, mając taką Żonę… J Dlatego w planach mam zakupic ci w prezencie- profesjonalny pas cnoty, klatkę na ptaszka… Zamykaną na kłódeczkę, a kluczyk będę nosiła na łańcuszku… Zdejmowac ci go będę wtedy kiedy będzie Mi się podobało… Będziesz w 100% zależny ode mnie… Będziesz jęczał o możliwośc masturbacji… To dla Twojego dobra… Jako ostateczny akt oddania się Mej władzy… Hahahaha



Po plecach suki przeszły ciarki… a penis momentalnie urósł i zaczął nerwowo podrygiwac… Straszna a zarazem tak podniecająca wizja… Wiedział, że dotrzyma obietnicy… Pytanie kiedy…



Ze zamysłów wyrwało go kolejne szarpnięcie linki i siarczysty policzek… Aż zadzwoniło mi w uszach…



Ona: Suka się rozmarzyła? Wiem, że cię to podnieca… ty wstrętna, wyuzdana, zawsze napalona kurwo… Co ja się z tobą mam… Kolejny policzek… I seria… z obu stron… I śmiech…



Zachodzi go od tyłu, zmysłowo kuca, ocierając się o jego plecy… Gryzie go w kark… w ucho… Przeciąga linkę pomiędzy jego udami w kierunku pleców… Mocno naciąga i krótko owija sobie wokół dłoni… Eksponuje mocno naprężone jądra, które wystają spomiędzy pośladków…

Pies chwieje się na kolanach, zagryza zęby, żeby nie pisnąc… Ona wstaje… i kopie go w jądra, które wyeksponowała sobie jak na tacy… Pies pada na cztery łapy… I piszczy… Ona mocno naciąga linkę i wymierza jeszcze 3 kopniaki… Śmiec próbuje uciekac, ale Ona jest nieustępliwa i mocno trzyma sznurek… Czeka, aż suka ochłonie… I zaczyna dłonią wymierzac razy w napięte jajeczka… Wydobywa spomiędzy ud penisa i łapie za napletek, ciągnie go i wykręca… Uwalnia na wierz żołądź… Ściska palcami… Kilkanaście szybkich klepnięc po jąderkach i znowu zabawy z penisem… Pies kręci zadem nerwowo… Krople potu pojawiają się na skórze jego pleców… Jęczy… Z bólu… z rozkoszy…

 CDN>>>


Z SERCEM DO BLOGA...


Za mało ciepła... Stanowczo... Za mało uczucia wkładam w tego bloga... a przecież zbliżają się Święta... ;) co prawda nie chcę, żeby ktoś kiedyś napisał mi w komentarzu, że dziwi się, że taki badziew wisi w necie i ktoś go jeszcze czyta... Bo i takie coś dziś gdzieś przeczytałem... ;) Tak więc... Muszę aktywniej uczestniczyc w życiu tego "pamiętnika"... Ostatnie zamieszczone przeze mnie opowiadanie to było chyba tak naprawdę pierwsze jakie w życiu napisałem... Tak mi się kojarzy... Nie będę patrzył na daty utworzenia plików, ale tak bym obstawiał... Mój Skarb twierdzi, że mam talent i łatwośc w pisaniu... nie mnie to oceniac... ale bardzo to lubię... Lubię zarywac noce i pisac... Nigdy nie lubiłem dusic emocji... Łatwo ufam ludziom i się uzewnętrzniam... W "tych" sprawach potrzebowałem jednak TEJ JEDYNEJ... Właściwej i niepowtarzalnej... Nie zaufałbym chyba nikomu innemu... I tak natchniony tą miłością... W wielkim stopniu zachęcony przez swą Muzę... ;) Zdecydowałem się na stworzenie szeregu epizodów z Naszych doświadczeń... Wiadomo, że nie są to wierne kopie bo tylko czasami podczas tych chwil towarzyszy Nam aparat lub kamera... A mózg wtedy ma wieleeeee do ogarnięcia i nie zawsze wszystko poprawnie sobie ułoży... :) Pozdrawiam... 


Ps. Jeszcze dziś umieszczę połowę pierwszego z cyklu moich opowiadań "Dominująca żona i Jej suka mąż..." o tytule "Klejnoty… na użytek własny… Bogini…”

 

piątek, 21 listopada 2014

MAŁŻEŃSTWO Z PRZYMIARKAMI NA DOSKONAŁOŚC...



   



    Co najbardziej zwróciło jego uwagę? Jej sposób poruszania się, delikatne kręcenie zgrabną pupą, Jej rysy twarzy, pięknie zarysowane kości policzkowe… Jej oczy… Przyciągała, magnetyzowała, elektryzowała, nie pozwalała przestac o Sobie myślec… Była piekna, taka wyniosła i trudna do rozgryzienia… Nie musiała robic nic, a on i tak już był zaczarowany…

I udało się, nawiązali ze sobą kontakt. Tak się złożyło, że stworzyli świetnie dogadującą się parę, odnajdowali się w swoim towarzystwie, kochali spędzac ze Sobą każdą chwilę… Zaufali sobie… on Jej bezgranicznie…

Po prostu miała w Sobie to cos… to czego tak szukał u innych Kobiet a nigdy nie znalazł… A Ona była inna niż wszystkie… WYJĄTKOWA… Już wtedy wiedział, że zakochał się w Niej od pierwszego spojrzenia…

Po 1,5 roku zaręczyli się a po 3 latach pobrali, chcąc stworzyc Małżeństwo doskonałe…



On od dziecka wiedział co pociąga go w Kobietach, wiedział, że ma niespecyficzne zamiłowania, wydawało mu się nawet, że są zboczone… Nie takie, żeby otwarcie mówic o nich przed światem… Miał swoją tajemnice… Pociągały go Kobiety władcze, pewne siebie, znające swoją wartośc… Miał do takich słabośc… Miał świadomośc, że związek z Kobietą dominującą da mu największą satysfakcję… Od niepamiętnych czasów podniecały go zadbane kobiece stopy, dłonie i wszystko co ma z nimi związek… Marzył o ich adoracji, pieszczeniu, wielbieniu, całowaniu, lizaniu… Pragnął by Kobieta jego życia nie miała oporów przed takimi fantazjami… A wyobraźnię na te temat miał wielką, nieustannie podsycaną teorią z Internetu. Z czasem stwierdził, że jest nie tylko fetyszystą ale i po trosze masochistą… Chciał zaznawac bólu z ręki, dłoni, stopy, buta Kobiety… chciał być tresowany, poniżany, bity, upokarzany…

Ona początkowo nie wykazywała jednak cech przywódczych… Po swoim poprzednim związku kulała Jej wiara w Siebie… Postanowił, że nad tym popracuje… Wiedział, że jak się postara, to pewnego dnia te poczucie własnej wartości u Niej wróci… Czuł, że jest chwilowo uśpione i tylko trzeba znaleźć sposób by Je wydobyc na światło dzienne… Starał się na każdym kroku podkreślac Jej niebagatelną urodę, zabiegac o Nią, adorowac… Wychwalał Ją, doceniał, podnosił na duchu… idealizował… Uparcie dzień po dniu podkreślał Jej doskonałość i to jak jest mu z Nią wspaniale… Bo było… Ona naprawdę okazała się być po prostu nieziemska… Przez długi czas nie dostrzegał w Niej wad!

Jego starania z czasem przyniosły zamierzone efekty… a i Ona chyba powoli zauważyła, że przy nim może być całkowicie Sobą… że on ją najchętniej by zjadł J

I tak po wielu przemyśleniach w końcu postanowił się przed Nią zwierzyc… bał się jak to przyjmie, czy nie wyzwie go od zboczeńców i nie pogoni w diabły… ale nie… gdy jej o tym opowiadał, szkicował obraz takiego związku, sypał zaletami takiego układu jak z rękawa… Ona wydawała się być tym co raz bardziej zainteresowana… Gdzieś co jakis czas, w jej oku można było dostrzec taki mały błysk… słuchała uważnie, analizowała, pytała… Była otwarta i głodna przygód… Tak właśnie postanowili spróbowac…

Na początku były to niewinne zabawy, od klapsa do klapsa… Ona trochę się bała, myślała, że go krzywdzi, czasami też Ją to bawiło… On bezkompromisowo zapewniał Ją, że tego pożąda, że Ją o to prosi i jeżeli Jej się to podoba to niech Sobie nie żałuje… Uświadamiał Ją, że z każdym zadanym przez Nią cierpieniem, on kocha Ją jeszcze bardziej… Po prostu odlatywał kiedy Jej ulegał… był w siódmym niebie kiedy nad nim dominowała… Był na 100%  pewny, że znalazł swoje miejsce w życiu… na kolanach przed Jej obliczem!

Z czasem pozwoliła mu na wiebienie swoich stópek, choc z wielkimi oporami, ze względu na Jej łaskotki… Krok za krokiem, robili coraz śmielsze postępy… bywał Jej pucybutem, lizał Jej szpilki jak oszalały… gdy tylko podstawiała mu stópkę pod nos, rzucał się na Nią jak wygłodniały pies… bo nim w istocie dla Niej chciał być…

Pragnął ubóstwiac Jej całe boskie ciało… miał fioła na punkcie Jej ciała… Nie zmieniłby w Nim ani milimetra… dla niego była Boginią… rozpływał się gdy tylko pozwalała mu z Sobą obcowac… Jego największą nagrodą było to, gdy pozwalała mu gościc z językiem między swoimi udami… Kochał Jej smak, zapach, dotyk… Zdzierał sobie język by tylko sprawic Jej jak najwięcej przyjemności… Z tym też łamał Jej opory, aż pewnego dnia naprawdę to polubiła… w którymś momencie zorientowała się, że jest to dla niego nagrodą i zaczęła to wykorzystywać… Nieustannie parli naprzód… Robili ogromne postępy… Rzeczy o których nawet im się nie śniło… łamali granice, swoje granice… przesuwali je… raz po trochu a raz robili kilometrowe skoki… Po jakimś czasie mieli już niezły bagaż doświadczeń, spróbowali już wiele rzeczy… Śmiało mogli już mówic co Im się z tego podoba a co nie… Jemu podobało się wszystko… był zachłanny… ciężko nie być przy takiej Partnerce…

Intensywnośc tych zabaw była różna, raz częściej raz rzadziej ale ciągle się rozwijali… Dla Niej nie było już problemem go wychłostac aż będzie skamlał z bólu, skopac po jajkach, podeptac, spoliczkowac… ba… nawet uczyniła z Niego swoją dziwkę, rozdziewiczając go od tyłu sztucznym penisem… ba… nawet go od tego uzależniła… Pokochał to… lubił gdy go rżnęła a Ona nie miała z tym problemów… Jednak zawsze przypominał Jej, że w tym wszystkim- to Jej przyjemnośc jest najważniejsza… on miał prawo do przyjemności, jeśli Ona wzięła już to co chciała i mu na tę przyjemnośc zezwoliła… gdy pstrykała palcami i mówiła mu, że może sobie ulżyc liżąc Jej buty w ułamek sekundy już je pucował… Ona w tym czasie napawała się widokiem upokorzonego, całkowicie od Niej zależnego, masturbującego się samca pod swoimi stopami… Na pewnym etapie tych igraszek widział już w Niej prawdziwą Kobietę dominującą, z krwi i kości…



Jednak coś po drodze tą całą sielankę zakłóciło… I tak naprawdę do dnia dzisiejszego nie wiadomo co… Złożyło się na to na pewno wiele czynników… brak czasu, lenistwo, brak konsekwencji, jego nałogi… To co było zabawą miało stac się dla Nich rzeczywistością, sposobem na życie, Ich drogą ku wiecznemu szczęściu… a coś się pogmatwało… Sesje były co raz rzadsze, mniej intensywne, czasami sprinterskie… Owszem, gdy zaczynali o tym rozmawiac na chwilę znów powracała dawna harmonia i ład, ale na chwilę… Po takich burzach Ona zazwyczaj robiła mu burzę podczas tresury… Katowała go a On ją błagał o litośc, obiecując poprawę itp. Te ‘burze’ dawały mu nadzieję… Wierzył, ciągle wierzył… Wiara przeplatana wątpliwościami… A może Ona jednak wcale tego nie chciała i robiła to tylko po to, żeby go nie zawieśc… dla jego przyjemności? A przecież to nie tak miało być! Dla niego miało to sens, gdy to Jej potrzeby były realizowane… To Ona miała być dla niego pępkiem świata, on miał być dla Niej, nie Ona dla niego… Po ślubie urodziły się Dzieci i już w ogóle nie mieli dla Siebie czasu… sprawy intymne ograniczały się głównie do szybkich numerków, raz na jakiś czas po kolejnej kłótni dostał porządne lanie, które musiało mu starczyc do przyszłego miesiąca… Sprawy nie miały się najlepiej i coś z tym trzeba było robic… On gotów był już z tego zrezygnowac, być przestac życ już złudzeniami, uwierzył w to, że Ona wcale tego nie chce, wmówił to sobie… Nie mógł zrozumiec, że jak Kobieta, która niby tak to lubi, ma w rękach taki arsenał możliwości, nie potrafi tego wykorzystac… Wolał odstawic to na boczny tor, niż nieustannie się frustrowac… I gdy już wszystko miało się w tej dziedzinie, na tym etapie zakończyc… stał się cud?

Pewnego razu, po kolejnej aferze, wzajemnym obrzucaniu się błotem, obustronnych oskarżeniach i przelewaniu miedzy Sobą winy, oznajmił Jej, że w tych sprawach nadszedł już definitywny koniec. Nie ma zamiaru już więcej się oszukiwac… Chciał na powrót życ jak normalna para… Kochał Ją bezgranicznie, tego nic nie miało prawa zmienic… więc liczył na to, że Sobie poradzą, z czasem zapomną i blizny się zagoją… I tak się utwierdzał w tym przekonaniu… Ona miała jednak na ten temat inne zdanie, o którym miał się niebawem przekonac…



            Pewnego razu po powrocie z pracy, gdy wszedł do domu, zdziwiła go niespotykana jak na tą porę cisza… Okazało się, że Ona zawiozła Dzieci na noc do Babci… i miała swój plan… Bolesny plan który właśnie zaczął się realizowac… Warknął cos do Niej na wejściu w związku z ostatnią sprzeczką ale Ona go kompletnie zignorowała, wstała z kanapy, spojrzała pogardliwie i udała się do sypialni, na odchodne rzucając:



Ona: po powrocie z pracy wypadałoby iśc pod prysznic… i wyszła…



On poszedł do łazienki z myślą, że dziś znowu czeka ich „super” wieczór i znając życie Ona zaraz pójdzie spac a On będzie mógł sobie zapalic… jednak gdy woda spływała po jego ciele, miał dziwne przeczucia… Gdy zakręcił kran i zaczął się wycierac, nagle do łazienki wbiegła jego Żona… Wyglądała… nie zdążył zauważyc jak wyglądała gdyż w tym samym momencie poczuł wbijające się kolano w swoje krocze… ogromny ból… jęknął i osunął się na kolana… Małżonka widząc to od razu poprawiła drugi raz kopiąc czubkiem bucika w dokładnie to samo miejsce… Pociemniało mu przed oczami, co też Ona szybko wykorzystała, pchnęła go i przewróciła na ziemię, wbijając mu kolano w plecy dociskała go do podłogi… Nie musiała, nie miał siły się ruszyc… Sprawnie wykręciła mu ręce i poczuł zaciskające się kajdanki… był unieruchomiony z rękami skutymi za plecami- marna pozycja do negocjacji, tym bardziej, że ciągle był w szoku… Ona nachyliła się nad jego uchem i warknęła:



Ona: Chciałeś, błagałeś, skamlałeś… witaj w piekle Szmato… obyś nie żałował swoich próśb!

Ona: Na kolana!



Ze skutymi rękoma i obolałymi jajkami, szło mu to strasznie opornie…



Ona: Pomogę ci, znaj moją dobroc… i w tym momencie złapała go za ucho i zaczęła ustawiac do pionu… gdy już mu się udało klęknąc…



Ona: Za chwilę poznasz zasady, jakie od dziś zapanują w tym domu. Masz rację byłam trochę leniwa i za bardzo Cię rozpuściłam… mój błąd, ale więcej się nie powtórzy… jeszcze będziesz żałował, że kiedykolwiek mi o tym wspomniałeś… rozumiesz? Zgnoję Cię za każde Twoje nieposłuszeństwo, zatłukę za każdą pyskówkę, obiję mordę gdy tylko krzywo na mnie spojrzysz, każda Twoja niesubordynacja będzie surowo karana… I nie myśl sobie Kundlu, że będę Cię głaskac jak do tej pory… dziś się dowiesz co tej prawdziwa chłosta… prawdziwy ból i upokorzenie… Czy nadal tego chcesz?



On: Kochanie, Kochanie… co Ty robisz? Ja, ja, ja…

Ona: Hahahaha, gówno mnie obchodzi czego Ty chcesz… Od dziś liczy się tylko i wyłącznie co JA CHCĘ, zrozumiano!? Ty ciągle tylko darłeś się, czego Ty chcesz, czego Ty chcesz… Koniec z tym!



Dla podkreślenia tej wypowiedzi dostał kilka razy otwartą dłonią po twarzy, raz z jednej raz z drugiej strony, aż mu głowa odskakiwała na boki… a jego Żona miała przy tym niezły ubaw… W następnej kolejności wygłosiła długi monolog o tym co się u Nas teraz w życiu zmieni, jak Ona widzi Ich przyszłośc, jak będą wyglądały Ich relacje… dowiedział się, że od tej pory będzie Jej usługiwał na każde Jej zawołanie, spełniał Jej wszystkie rozkazy i kaprysy bez chocby chwili zawahania, bo każde nawet najdrobniejsze uchybienie nie będzie dla niego opłacalne… Oznajmiła mu również, że od dziś nie jest już dla niego „E”, tylko ewentualnie Panią „E” a najbardziej prawidłowo: BOGINIĄ… może też być Księżniczką.



Ona: Pamiętasz ten kontrakt, co tyle wysiłku w niego włożyłam z Ty to olałeś? Radzę Ci dobrze, odszukaj go i naucz się na pamięc, daję Ci na to 2 dni w pracy… Masz znac każdy punkt regulaminu i przysięgę… to dla Twojego dobra, uwierz… Hahahaha…

A teraz pochyl ten swój pusty łeb… czas na biżuterię…



Nałożyła mu obrożę, zapinaną na kłódkę po czym przypięła do niej smycz i oznajmiła, że w Jej obecności- oczywiście w warunkach do tego sprzyjających- ma mieć ją zawsze na szyi, żeby pamiętał gdzie w tym domu jest jego miejsce… bo budy nie ma gdzie mu postawic…

W czasie gdy Pani przedstawiała mu jego obecną sytuację w końcu miał okazję Jej się przyjżec, choc robił to ostrożnie, żeby Jej nie rozłościc… Wyglądała fenomenalnie… Tak wyniośle i władczo… Ostry makijaż, ładnie uczesane włoski, strój nadający powagi sytuacji… Seksowny i uwodzicielski… a Ona cała taka… obłędnie doskonała… wyrafinowana, pewna siebie, pełna wiary w to co robi… w słusznośc decyzji, które podjęła…

Odkąd Ją pierwszy raz ujrzał, wiedział, że tylko przed Nią chcę padac na twarz i oddawac hołd… bic pokłony i ubóstwiac…





Oznajmiła mu również, że z tą chwilą ma zakaz zabawiania się ze sobą bez Jej zgody, nie ma prawa się dotykac chyba, że mu łaskawie na to pozwoli… I może być pewny, że Ona będzie wiedziała gdy zgrzeszy, bo zna go na tyle dobrze, że to po nim zobaczy… a wtedy nie będzie się mógł do niego dotknąc nawet przy siusianiu. Wcześniej też już mu dawała takie zakazy, ale wie, że je łamał i teraz na to nie pozwoli…



Ona: To ja jestem Twoją Właścicielką i ja decyduje o Tobie… Zanim cokolwiek zrobisz, pytasz mnie o pozwolenie, zanim się do mnie odezwiesz a ja udzielę ci głosu, musisz robic cos, żeby mnie sobą zainteresowac, nie wiem- merdaj ogonem, klaskaj uszami… wymyśl coś Śmieciu…



I właśnie wtedy popełnił pierwszy błąd bo chciał Ją rozbawic… zaczął machac siusiakiem trzymając go w dłoni i się uśmiechac… Bogini szybko zdjęła mu ten uśmiech z twarzy, najpierw niespodziewanym kopniakiem ponownie w krocze- miała ułatwione zadanie gdyż sam Jej odsłonił jajka a później kolejną serią policzków… Nawet nie wiedział kiedy w Jej dłoniach znalazł się palcat ale gdy wijąc się na podłodze próbował błagac Ją o litośc i językiem sięgnąć Jej bucika, zaczęła go nim z całej siły okładac po plecach… później nogą przewróciła go na plecy i bucikiem przygniotła jego szyję do ziemi…



Ona: Zgniotę Cię jak robaka, rozumiesz? Masz być mi posłuszny, masz chłonąc moje słowa!

Nie umiesz się powstrzymac przed dotykaniem tych marnych jajek? To ja Cię tego oduczę! Dziś dostaniesz próbkę możliwości… Do pokoju!



Przez chwilę chciał wstac na nogi, ale mocne szarpnięcie smyczą szybko sprowadziło go na ziemię… Trochę już nauczony doświadczeniami przeszłości, wiedział jak Bogini lubi go prowadzac na smyczy… Ma isc zawsze przy Jej nodze, żeby nie daj Boże smycz się nie naprężała i nie musiała go ciągnąc… więc pilnował tempa Pani i grzecznie pomaszerował w wyznaczone miejsce…

Gdy wszedł do pokoju zobaczył rozłożone wszystkie Ich zabawki, jego Ukochana musiała już wszystko wcześniej zaplanowac i przygotowac… Kazała mu nalac sobie wina, a dla niego wody do miski, ale na razie nie mógł jej dotknąc…



Ona: No to zaczynajmy… Masz problem z powstrzymaniem się przed onanizmem, tak? I zawsze zwalałeś winę na mnie, że to przeze mnie, bo jestem taka wspaniała, tak?

Weź go do ręki i zacznij nim poruszac… Stój! Najpierw przynieś moje zużyte majtki z kosza i nałóż je sobie na głowę, tak żebyś nos miał przy moim kroczu- znaj moją łaskę…



Szybko pobiegł na czworaka do kosza z bielizną i za moment już był na kolanach przed Panią… START…



Ona: Możesz go dotykac… wolno: góra-dół, góra- dół… Teraz szybciej… Bardzo szybkoooo… Zwolnij… Przyśpiesz…



W między czasie Pani bawiła się swoim bucikiem dotykając, szturchając, lekko kopiąc jego małego, co też skutecznie zakłócało zabawę… ale podniecenie i tak było ogromne, niedużo mu było trzeba…



Ona: Stój! Odróc się tyłkiem do mnie i wypnij… i możesz kontynuowac…



Gdy wykonywał rozkaz Bogini, widział jak nakłada rękawiczki, gdy się obrócił i wypiął, poczuł, że Pani rozsmarowuje krem na jego dziurce… Po chwili coś nieprzyjemnego, ostrego zaczęło napierac na jego zwieracz… Pani właśnie miała zamiar zgwałcic go swoim obcasem… Kazała mu się rozluźnic i powoli trafiła w sam środeczek… Próbował Jej pomóc by jak najmniej przy tym cierpiec i przyznam, że bardzo szybko Pani sobie poradziła… Po chwili poruszała już miarowo szpileczką w jego pupce… To było cudowne, szczególnie gdy Pani dociskała nóżkę do samego końca… Myślał, że zwariuje…



on: Moja Bogini, bła…



Trzask, uderzenie pejcza o plecy… aż podskoczył…



Ona: Zamknij mordę i zostaw go… nie zasłużyłeś… Hahahahaha…



W tym momencie miał ochotę się rozpłakac… a Pani miała ubaw w najlepsze widząc jego minę…



Ona: Nie, no żartuję… W końcu pozwoliłam… Dziś będę tak łaskawa, że Ci pomogę… Na cztery, raz!



Gdy przyjął wymaganą pozycję, Pani rozsiadła się na jego plecach twarzą w kierunku jego nóg, zdjęła jeden pantofelek z nóżki i ponownie umieściła obcas w jego dupce… Ponownie zaczęła nim go penetrowac, drugą ręką łapiąc jego jądra… przewracała nimi w dłoni, między paluszkami, ściskała, ugniatała, wykręcała, naciągała co raz szybciej gwałcąc go szpileczką. Gdy zaczął pojękiwac z bólu Pani ściskała mocniej, dając mu do zrozumienia, żeby się uciszył… I tak do skutku, aż nie był całkowicie cicho… Następnie Bogini wzięła w dłoń jego penisa, najpierw go szczypiąc, drapiąc, wbijając w niego paznokcie…



Ona: Dobra Suko… Masz 5 minut na orgazm… zaczynamy… i zaczęła mnie wręcz doic… trzepała nim w szybkim rytmie a ja wiedziałem, że zdarzę…



Nie wiem kiedy, nie wiem jak i dlaczego… długo nie wytrzymałem brudząc Pani dłoń oraz podłogę…



Ona: Ty głupia Suko, pytałeś czy możesz? Dałam Ci 5 minut, ale nie mówiłam, że masz dojśc kiedy Ty chcesz!



Pani zerwała się na równe nogi i zaczęła go kopac po całym ciele, zaganiając mnie go pod kanapę, tak, że nie miał gdzie uciec… Odpychała na bok jego ręce, gdy się zasłaniał i dalej kopała, celując najczęściej w penisa, brzuch i tyłek… W pewnym momencie postawiła mu obcas na twarzy i zaczęła go wbijac w policzek…



Ona: Posłuchaj mnie teraz Pchlarzu… Wiesz dlaczego miałeś ten orgazm? Tzn. dlaczego Ci pozwoliłam a Ty i tak nie byłeś posłuszny i musiałeś się spuścic jak prawiczek gdy ledwo Cię tknęłam? Dlatego Smrodzie, żeby teraz odebrac Ci wszelką przyjemnośc w dalszej tresurze! Żebys nie myślał fiutem a mózgiem… Żebyś wiedział za co teraz poniesiesz karę… Bo wiadomym jest, że napalony samiec zniesie wszystko a ochota mu przechodzi gdy się go spuści... A ty jeszcze dodatkowo będziesz cierpiał za nieposłuszeństwo… Następnym razem każe Ci to zlizac i się tym delektowac Szmato!                 



To mówiąc weszła na niego całym swoim ciężarem wbijając obcasy w brzuch i klatkę piersiową… Mimo iż Pani jest drobnej postury, ból był okropny… Dwa nieustannie wbijające się sztylety… a Pani rozpoczęła swój spacer…

Gdy Jej się już znudziło, zręcznie opadła na kanapę, jedną stopę w buciku postawiła mu na twarz, a drugą zaczęła deptac penisa… Jakby wyprzedzając jego skomlenie, szybko wepchała mu obcas głęboko do gardła, skutecznie go kneblując… Druga nóżka nieustannie wykonywała harce na jego małym i jądrach, szczególnie obcasikiem, który wbijał się w wrażliwą skórę moszny, próbował się dostac pod napletek i drapał uda…



Ona: Wstań i podejdź do stołu… Nawet psy wytrzymają przez chwilę na dwóch łapach…



Gdy wykonałem polecenie, padło następne…



Ona: Oprzyj się udami o krawędź stołu i połóż swój „sprzęcik” na ladzie… Nie waż mi się poruszyc…



Bogini spojrzała na niego gniewnie a on nawet nie chciał wyobrażac sobie konsekwencji…

Następnie zgrabnie wskoczyła przy jego pomocy na stół i postawiła swą stopę na jego klejnotach… Gniotąc zarazem oba jądra jak i penisa… Początkowo ucisk był lekki, z czasem Księżniczka poczynała Sobie co raz śmielej, co raz większym ciężarem stawała na nim… Gdy jajka uciekły pod podeszwy i został sam siusiak, wykonała na nim gest jak gdyby gasiła papierosa a mu aż łzy same napłynęły do oczu… Zauważyła to, zeszła z penisa i kazała położyc mu na blacie obie dłonie… Gdy ustawiła po jednym bucie na wierzchniej części każdej dłoni, ukucnęła, złapała go za podbródek, spojrzała głęboko w oczy…



Ona: Nie będzie litości… Nie tym razem…



Po czym kazała mu otworzyc usta i w nie splunęła…



Ona: Masz bo pewnie Ci zaschło w gardle…



I znów ten szyderczy śmiech… sięgnęła po nieopodal palącą się świecę…



Ona: Podłóż pod niego jakąś ścierkę i z powrotem na blat…



Wiedział co go czeka… Pani raz zmniejszała raz zwiększała wysokośc z której kapał wosk… Czasami robiła z naprawdę bliska, wtedy krople niemiłosiernie parzyły w i tak już zmaltretowaną skórę… Gdy cały penis pokrył się woskiem a ten zastygł Pani stwierdziła, że pomoże mu ‘go’ oczyścic, triumfalnie znów wbijając obcas najpierw w wosk a później samego penisa… Pokopała go, pouderzała podeszwą aż wosk odpadł całkowicie… Dostał rozkaz doprowadzenia go do porządku… 60 sekund, za każdą sekundę spóźnienia 10 batów… Niewykonalne, szczególnie jak ciężko się do niego w ogóle dotknąc…



Ona: Spóźniłeś się… co prawda tylko 4 sekundy… więc będzie 40… plus 200… Za co? Co tak patrzysz tymi swoimi przerażonymi oczkami? Dostałes 5 minut na orgazm, doszedłeś po 3… 2 minut za wcześnie, a za każdą minutę jest przewidziana setka… Przełóż się przez fotel!



Po wykonaniu rozkazu, Pani przywiązała jego ręce i nogi do nóżek fotela, żeby nie uciekał, bo wie, że chłosty boi się najbardziej i nie jest wytrzymały…



Ona: Od dziś uczymy się przyjmowac kary w spokoju, nie chcę widziec, ze się wiercisz, nie chcę słyszec Twoich jęków i błagania o litośc… W związku z tym, że to początek nauki, założę Ci knebel… z czasem nie będzie potrzebny, dlaczego? Wprowadzamy nowe zasady… Jeżeli będziesz mi przeszkadzał w biciu, wiercił się, zmieniał pozycję, głośno krzyczał… Za każde uchybienie dostajesz 10 kolejnych batów… Przemyśl czy ci się to opłaca… I lepiej zbierz się w sobie i się kontroluj… Mamy 240 razów, dostaniesz trzcinką, pasem i twoim ulubionym batem wielorzemiennym, który zostawia takie urocze ślady… Po 80 na każdy przyrząd… Będę biła dziesiątkami, dziś będziesz miał zakneblowaną mordę ale w przyszłości

po każdej serii będziesz dziękował i prosił o jeszcze… Patrz Suczko ile trudu muszę włożyc w twoje wychowanie, żeby mieć z Ciebie jakikolwiek pożytek…



No i się zaczęło… Jest zbyt słaby w przyjmowaniu chłosty, żeby tyle wytrzymac… Nie wiedział po ilu uderzeniach i przy jakim przedmiocie, ale nie wytrzymał… Rozpłakał się i zaczął przez knebel błagac o litośc… Pani się wściekła i nic nie mówiąc zaczęła go okładac bez przerwy… Biła mocno i celnie… Wył jak małe dziecko… Gdy Pani zabrakło sił, zdyszana przestała… Wyszła do łazienki, chwilę Jej nie było…

Gdy wróciła, szybko go rozwiązała, zdjęła knebel, siadła na fotel i wskazała palcem na swoje buty, zmieniła je, miała na Sobie teraz kozaki za kolano na wysokim cienkim obcasie…



Ona: Zmęczyłam się i potrzebuję chwili wytchnienia… Mają lśnic tak żebym mogła się w nich przejżec… ale najpierw dolej mi wina…



Rozłożyła się wygodnie w fotelu, popijała winko i przerzucała pilotem kanały, raz na jakiś czas rzucając w jego stronę jakieś wyzwiska lub uwagi, żeby się lepiej starał… Gdy nie znalazła nic w TV, zaczęła go instruowac jak ma wielbic Jej buty… najpierw musiał wylizac podeszwę, później obciągac obcas, ssac go i w całości połykac, a później wypolerowac całą górną częśc…



Ona: Pewnie chciałbyś polizac moją stópkę Dziwko, co? Nie zasłużyłeś… i jeszcze długo nie zasłużysz… Chyba, że będę miała taki kaprys… Na razie jedynce co Ci wolno, nawet bez pozwolenia, to pucowac swym jęzorem moje wszystkie buciki, kiedy chcesz i gdzie chcesz… Taki Twój przywilej… a teraz lec umyc zęby… czas na nowe smaki… 45 sekund!



I znowu nie zdążył, wzbudzając gniew Bogini… która podczas jego nieobecności przyodziała na swoje biodra sztucznego penisa na pasku…



Ona: Czy ja ku*wa mówię nie po Naszemu? Następnym razem mam Ci napisac czy przeliterowac? 45 sekund! Spóźniłeś się tym razem o 7 sekund! Mam Cię zatłuc? Otwieraj gębe…



Ledwo zdążył to uczynic, miał już wpakowanego penisa po same gardło…



Ona: Ssij go Suko, liż jak rasowa Dziwka… bo nią jesteś prawda?



Pani na chwilę zwolniła mu usta bym mógł odpowiedziec…



on: Tak Bogini, jestem Twoją rasową dziwką, Twoją Suczką do dymania i zabawy, żyję dla Twojej przyjemności i dziękuję za łaskę jaką mnie obdarzasz przygarniając mnie na służbę. Jestem zwy… aghhh aghhh…



Pani nie pozwoliła mu dokończyc wypowiedzi, gdyż znowu wpakowała mu strapon’a do ust…



E: Zamknij się i rób co do Ciebie należy, może do tego się chociaż nadajesz…



Po czym zaczęła poruszac biodrami w przód i tył bzykając jego buzię… złapała go mocno za obrożę i co raz śmielej posuwała… Dosłownie zaczęła gwałcic go oralnie…



Ona: Patrz mi w oczy, chcę widziec jak jesteś zeszmacony! Prawdziwe Dziwki mają trzy otworki do bzykania, Ty masz tylko dwa… więc ten potraktujemy jako Twoją cipkę… wyciągnij język… i proś o fiutka… błagaj Panią!



Zaczął prosić jak pies, jak prawdziwa suka, którą teraz był… wystawił język na brodę, podkulił łapki i dyszał… Bogini w tym czasie biła go penisem po twarzy, wycierała go o jezyk, kazała wąchac… Kilkukrotnie jeszcze mocno wepchała mu go do gardła… a na koniec zdzieliła go po pysku, mówiąc…



Ona: Dobrze się Kurwo spisałaś, teraz wystaw tyłek… Możesz sobie go nasmarowac…



I zaczęło się, jego Właścicielka weszła w niego bez najmniejszych ogródek, posuwała stanowczo i ostro… Raz szybko a raz wolno i mocno, Jej biodra dziko obijały się o jego pośladki… Czuł, że chce mu zadac jak najwięcej bólu… Wbijała paznokcie w jego pośladki i dalej rżnęła… Pochylała się nad uchem i szeptała jaką nędzną jest Suczką i jaką łaskę mu robi, że chce Jej się w ogóle go dmuchac… Trwało to w nieskończonośc a jego Władczyni była jak w transie… Powoli mijała przyjemnośc a pojawiał się ból… Dyskomfort…



Ona: Dziś skończę w tobie, ale następnym razem gdy będziesz tak niedokładnie wypełniał moje rozkazy po wszystkim znowu wsadzę Ci go w pysk… Zapamiętaj Śmieciu…



Jeszcze kilkanaście razy mocno dopchnęła, udając męski orgazm, po czym bez słowa z niego wyszła, poklepała po twarzy, mrugnęła do niego okiem…



Ona: Nie jesteś taka zła Piczko… Zasłużyłeś na nagrodę… umyj pysk i do nogi… 45 sekund!



Tym razem się nie spóźnił… ale dostał po pysku na odlew, raz z jednej raz z drugiej strony… a później nastawiła dłonie do całowania… a jego pocałunkom nie było końca…



Ona: To żebyś pamiętał, kim jesteś…



To mówiąc rozłożyła nóżki i pokazała palcem na Swoją Muszelkę…



Ona: Bierz ją… Masz się Nią dobrze zając…



Nie muszę chyba pisac, ile wysiłku włożył, żeby sprawic Pani przyjemnośc… Lizał najgorliwiej jak potrafił, z namaszczeniem, z oddaniem, całą swą służalczością… Jakby od tego zależało jego życie… Kochał Ją… kochał być blisko Niej… uwielbiał gdy było Jej dobrze… Wiercił języczkiem według instrukcji Pani, tak jak chciała… Czuł, że już niebawem odleci… Ale Bogini zerwała się nagle… kopnęła go w klatkę piersiową aż upadł na plecy… Bez słowa wskoczyła na niego i go dosiadła… W Jej ruchach, zachowaniu, oddechu było czuc, że odbiera swoją należnośc… Bierze to co chce i jest w tym egoistycznie bezgranicznie pochłonięta… Była jak w amoku… Wbijała w niego paznokcie, gryzła, drapała, policzkowała, przyduszała… aż w końcu wygięła się w łuk i głośno krzyknęła… Potem opadła na niego a Jej ciało całe się trzęsło… W oczach widac było zakłopotanie, na chwilę straciła kontrolę… Złapała go za twarz i wykrzyczała…



Ona: Chcę jeszcze, rżnij mnie Dziwko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! O tak, tak, tak……. Tak!



Gdy w końcu poczuła się usatysfakcjonowana, zeszła z niego bez słowa… złapała za smycz i energicznie pociągnęła za sobą do łazienki…



Ona: Połóż się na kafelkach, na plecach… Wy kundle zaznaczacie swój teren, prawda? Chodzicie i sikacie po wszystkim? Dziś ja zaznaczę swój… W jedyny sposób, który Twój psi móżdżek jest w stanie pojąc…



Następnie kucnęła nad jego twarzą, maksymalnie zbliżając Swoją Maleńką do ust…



Ona: Otwórz szeroko pysk, masz wypic wszystko, do ostatniej kropli… inaczej zliżesz to z podłogi…



 
THE END


A dla Nas to dopiero początek… Kocham Cię moja Bogini…



Specjalna dedykacja… dla Twej boskości…

czwartek, 20 listopada 2014

HISTORIA PEWNEGO RANDEZ VOUS …PARY KOCHANKÓW …





 
Jest to pierwsze opowiadanie, które napisałem z dedykacją dla swojej Małżonki... Powstało jakiś czas temu i było jeszcze fantazją... Oczywiście dialogi były podkoloryzowane na potrzeby "spektaklu" i atrakcyjności bloga... ;))) Na dzień dzisiejszy wszystko to zostało zrealizowane... w przeróżnych wizjach mojej Ukochanej... Miód dla mojej duszy i ciała... 

            Historia, którą chciałbym Ci opowiedziec miała miejsce pewnego jesiennego wieczoru… Ona… i on… Młode małżeństwo… Ona, wspaniała matka, dzielnie radząca sobie z trudami życia codziennego… on, wiecznie zapracowany, zawsze nieobecny… Nieustanna tęsknota… Małe dzieci i brak czasu dla siebie…
            Wspaniałe są momenty gdy udaje im się w końcu być chwilę sam na sam… Obcowac ze sobą bez skrępowania, ze świadomością, że nikt i nic nie ma prawa Im w tym przeszkodzic… Takie chwile to rzadkośc, więc tym bardziej są wyjątkowo i bezcenne…
            Tęsknota, nieustanna tęsknota… on… wie, że możliwośc bycia Jej tak blisko to nagroda… Czekał na ten wieczór pisząc w głowie różne scenariusze… Jednak to Ona decyduje o wszystkim… i tylko Ona wie jakich obrotów nabierze ta schadzka Kochanków…

            Do domu przyjechała wcześniej, po drodze robiąc zakupy i wstępując do paru sklepów po potrzebne drobiazgi… Pracę postarałem się skończyc jak najwcześniej, by także móc zadbac o ostatnie szczegóły…
W trakcie dnia pojechałem do miasta by kupic Jej jakiś drobiazg, wiem, że to lubi… zyskuję w Jej oczach… Kupiłem ładne buciki i cztery pary nowych majteczek… W drodze do domu zaszedłem jeszcze po Jej ulubione wino…
W domu byłem pierwszy- przed Nią, Ona włóczyła się jeszcze po mieście, zadzwoniła, że niedługo wróci i mam być gotowy…Chciałem Jej zaimponowac, postanowiłem wykorzystac wolny czasy i przygotowac wszystko…
Wstawiłem Jej gorącą kąpiel z dużą ilością piany i w towarzystwie aromatycznych świeczek… Zaaranżowałem pokój tak by mogła wedle uznania wykorzystac posiadane meble… Przygotowałem posłanie by miała możliwośc odpocząc gdy się zmęczy katując swoją sukę… Poukładałem akcesoria, tak by miała do wszystkiego łatwy dostęp… Starałem się maksymalnie ułatwic Jej zadanie i stworzyc dostatecznie komfortowe warunki by mogła skupic się wyłącznie na własnej przyjemności… O to przecież chodziło… Liczyła się tylko Ona…
Przywitałem Ją na kolanach, całując już w drzwiach rączki i buciki… Pomogłem Jej się rozebrac i rozłożyc zakupy… Od razu wskoczyła do wanny… Zażądała czasu dla siebie, by móc zrobic się na bóstwo…

W tym czasie chciałem dopiąc wszystko na ostatni guzik, zapaliłem świece, przygotowałem gorącą herbatę, nalałem wina do kieliszka… Prowokacyjnie na barze zostawiłem nawet cienkie Malboro w towarzystwie zapalniczki i kluczyków do kajdanek… Zawsze straszyła mnie, że zacznie palic, a moim marzeniem było zobaczyc Ją z papierosem… Zabroniła mi wchodzic do łazienki… Wzięła ze sobą gwizdek… To taki mój znak przywoławczy, po każdym gwizdnięciu mam klęczec przy nodze mojej Bogini i czekac na rozkazy… Umowa była taka, że gdy Pani skończy, wtedy i ja będę miał parę minut dla siebie, by móc się przygotowac na służbę swojej wspaniałej Żonie… W ramach inspiracji, stworzyłem na komputerze dla mojej Pani pewien filmik, złożony z 1000 zdjęc na których dominujące Panie, na wszelkie możliwe sposoby znęcają się nad swoimi psami – takie zadanie otrzymałem będąc w pracy… Gdy Pani opuściła łazienkę, rezultat był piorunujący… Długie blond włosy po zabiegu z prostownicą, zmysłowy makijaż i te oczy, seksowna czarna sukieneczka zmysłowo odkrywająca zaokrąglenia boskich pośladków mojej Pani, długie za kolano kozaki na wysokiej szpilce i gwizdek na szyi… Całokształt rzucał na kolana i robił miazgę z mózgu… Widok wart wszystkiego… Szczyt elegancji i klasy… Anioł w czarnym wydaniu… Nieziemska…

Nie mogąc się powstrzymac, rzuciłem się jak wygłodniały pies do butów swojej Właścicielki… wiedziała, jakie zrobiła na mnie wrażenie, osiągnęła zamierzony efekt i miała mnie tam gdzie chciała mieć, na kolanach przed sobą… Tylko chwilę pozwoliła mi na lizanie swoich bucików i odepchnęła mnie nogą, twierdząc, że na wszystko przyjdzie pora…
Wygodnie rozłożyła się przed ekranem laptopa, zażyczyła sobie lampkę z winem i rozpoczęła seans wyganiając mnie do łazienki…

Musiałem szybko się ogolic, twarz i głowę- tak jak lubi moja Pani… to Ona decyduje jaki mam mieć zarost, nienawidzi gdy jestem nieogolony, najczęściej dostaję wtedy po pysku i nie mogę dotykac Pani… Golę całośc na łyso, maszynką… Następne przygotowuję dupkę dla Pani, by mogła z niej korzystac wedle uznania, bez żadnych przykrych niespodzianek… ząbki, stringi, obroża w zęby i na kolana… Klękam w wejściu do salonu i czekam… Gwizdek i w mgnieniu oka jestem przed obliczem mojej Bogini…

Początkowo Pani nie zwraca na mnie uwagi, więc klęczę w bezruchu by Jej nie przeszkadzac i nie rozgniewac… W końcu Pani ma dośc oglądania, karze wyłączyc filmik, wyrywa mi obroże z pyska i zaciska ją na szyi… Łapie ją krótko i przyciąga mnie blisko siebie, czuję na twarzy Jej oddech, patrzy głęboko w moje oczy… JEST IDEALNA… ubóstwiam Ją… i takiej Jej się boję…
Krzyczy mi w twarz...

- Nie spisałeś się dziś śmieciu, nie jestem pocieszona… Myślałam, że to będą Nasze zdjęcia…

Próbuję się tłumaczyc, ale całkowicie niepotrzebnie- popełniam błąd…
Trzask w twarz- raz, drugi, trzeci… siódmy, ósmy… dopóki się nie zamknę… niestety wolno pomyślałem i piecze mnie cały ryj…

- Gówno mnie obchodzi co masz do powiedzenia…

I kolejne razy, raz z jednej, raz z drugiej i na odlew, mój łeb odskakuje na boki… Milczę mając nadzieję, że tak naprawię błąd…

- Pożałujesz, że dziś przyjechałam… Będziesz miał dośc tego wieczoru… Pytałeś, czy będziesz miał przesrane? Będziesz miał przejebane…
Nalej mi wina...

Biegnę do lodówki, nalewam do lampki i podaję Pani… Znowu trzask w pysk i małe zamroczenie… Szybka riposta i już padam na kolana… Nie tak zostałem nauczony podawac i słuzyc mojej Pani…

Na kolanach wyciągam przed siebie dłonie, spuszczam głowę i pokornie czekam aż moja Pani raczy wziąć ode mnie wino… Pani bierze kieliszek, nawilża usta, spija parę łyczków, oblizuje wargi i podnosi moją głowę za brodę…

- Nie błagaj dziś o litośc, bo jej nie zaznasz… Bądź posłuszny, bo Cię zatłukę… 

Masz sprawic mi radośc swoją niewolniczą służbą!
Pani nakłada mi na głowę uprząż z pasków z kulką służącą jako knebel i mocno zaciska narzędzie by jak najbardziej ograniczyc ilośc moich żałosnych pisków…

-Ręce na głowę…

Bierze do ręki jeden z batów i zaczyna okładac nim moją pupę… Nie jest to jakiś nieznośny ból ale ten bat ma za zadanie obic mój tyłek i uczynic skórę jak najbardziej wrażliwą… Razy są mocne, Pani się nie pieści… Mam świadomośc tego, że w ostatnim czasie nie byłem dobrym psem a suką jeszcze bardziej kiepską… Pani ma prawo być na mnie zła… Wiem, że zasługuję na cierpienie… Zmienia narzędzie tortur na bat wielorzemienny, który przy każdym uderzeniu zostawia na mojej skórze krwawe pręgi… Pani nie oszczędza energii… Bierze szpicrutę- bije seriami… stwierdza, że jest za delikatna, wymienia na bambusową trzcinkę… Narzędzie zagłady, bezlitośnie sieka skórę… Mam dosyc ale wiem, że skomlenie tylko Ją rozłości… Spinam się, poce, podskakuje, piszczę przez knebel… Pani siada na barowym krześle i karze mi całowac swoje kozaczki… Bierze pejcz z plastikowych przewodów i dalej leje mnie po tyłku, przez przypadek zahacza o wypięte jądra i ogromny ból przeszywa moje ciało, co nie unika uwadze Pani… i szybkimi uderzeniami, dwukrotnie trafia już teraz w pełni świadomie w moje klejnoty…

- Liż moje buty Szmato… Nie dajesz rady? Liż! Gówno mnie obchodzi knebel… I 
 kolejne razy spadają na moją wypiętą dupkę i jajeczka…

Pani energicznie szarpie smyczą i ustawia mnie na bacznośc… w rękach ma aksamitną taśmę długości około 1,5 metra, którą sprawnie obwiązuje moje jądra i penisa, maksymalnie zaciskając na nich supły i efektownie je eksponując… Teraz moje jajka, Bogini ma praktycznie jak na talerzu… Zakłada rękawiczki bez palców z cwiekami na wierzchniej części dłoni i łapie jąderka w dłoń mocno je ściskając…
Nogi uginają się podemną a Pani ciągnie mnie za jajka w górę, staje na palcach i tańczę przed Panią a Ona steruje mną jak marionetką… Ma niezły ubaw… wbija paznokcie i pluje mi w twarz… W oczach ma satysfakcję… Ma mnie w garści…Puszcza jajka i łapie za tasiemkę, którą je obwiązała… i znów mocno ciągnie do góry… znów drepczę na paluszkach, tańczę jak mi zagra… poszarpuję, to w górę to w dół, mam wrażenie, że mi wyrwie genitalia z korzeniami…
Zdejmuje mi uprząż i popycha na kolana, karzę lizac jeden bucik, drugim przydeptując moją głowę, ciągnąc za sznurek na jądrach mocno eksponuje mój zadek ku górze i znów do gry wraca bambusowy kijek… W międzyczasie Pani popija winko i daje mi chwile wytchnienia… Pozwala polizac bucik i kopie w twarz, to w głowę, wsadza obcas w zęby i kopie w żebra, wbija obcas w plecy i szturcha nim w głowę…

- Sztywno, prosto na cztery…

Siada mi na grzbiet i ociera się swoją Malutką… Przez materiał majteczek wyczuwam, że jest podniecona, że dobrze Jej z tym jak mną poniewiera… Pociera Muszelką o skórę moich pleców jak Amazonka galopująca w siodle… Pochyla się, kładzie na moich plecach i przygryza moje ucho, liże je i szepcze sprośne rzeczy…

- Jesteś moją suką, moją małą dziwką i żyjesz dla mojej wygody… staraj się bym 
 była z ciebie zadowolona bo cię wypierdolę na zbity pysk…

Klepie mnie po pośladkach, wbija w nie paznokcie i wstaje…

- Jesteś niewygodny mój kucyczku Pony… Hahaha… Na kolana, prosto!

Łapie mnie za smycz i sznurek na jajkach, mocno przyciąga do swojego krocza…

- Wąchaj jak pachnie prawdziwa Kobieta, zadowolona Kobieta… Twoja Bogini!

Stawia mnie na nogi, chodzi do okoła mnie, ocierając się o mnie, prowokując… Gdy próbuję Jej dotknąc- dostaję po twarzy, gdy próbuję pocałowac- dostaję po jajkach…
Podejmuje wyzwanie… Bierzę z baru papierosa, wkłada go do ust i odpala… Przyciąga mnie za penisa do siebie, siada na barowym krześle, karze uklęknąc…
Sznurkiem przyciąga penisa jak najbliżej krzesła i ustawia go na podpórce pod buty… Mały razem z jajeczkami, spoczywają na metalowej rurce a Pani stawia na nim bucik, rozdeptując całokształt… zaczyna kręcic podeszwą, rozdziela jajeczka, wbija szpilkę… Trzyma moją twarz blisko swoje, wydmuchując w moje nozdrza kłęby dymu… Poniża mnie… A jednocześnie tak podnieca… Penis aż podskakuje z podniecenia, pręży się i nie opada mimo bólu…
Szpilka tańczy na moim przyrodzeniu a Pani zagląda przez moje oczy w głąb mojej duszy… Karze mi wystawic język i gasi na nim papierosa, twierdzi, że to nie dla Niej…

Wbija paznokcie w mosznę i ponownie sprowadza do parteru, zapina na dłoniach kajdanki…Pozwala całowac swoje krocze przez materiał majteczek, ociera się majteczkami o mój nos cały czas trzymając naprężony sznurek przywiązany do mojego przyrodzenia…
Karze usiąść na krześle, ręce unieśc wysoko, bierze pejcz i bije mnie po brzuchu i klejnotach… Raz za razem… Prowokuje, ociera się o mnie, o niego… Chce, żebym łamał zakaz i próbował się do Niej zbliżyc, wie, że to zrobię, że się nie powstrzymam… wie, że będę, też za to cierpiał…
Popycha mnie na fotel, przekłada przez oparcie… przywiązuje nogi i ręce do nóżek… Wcześniej przygotowała sobie pętle i znowu mnie chłoszcze… Wiem, że zasłużyłem… Jedynie na kary… a nigdy nie zasłużę na to, żeby być godnym służby dla mojej Księżniczki… Bije bez umiaru a wrażenie, że stracę klejnoty staje się co raz bardziej realne… Pani mocno naciąga sznurek i oddala się napic winka…

Bierze jeden z bucików przygotowanych i ustawionych w rządku… koralowe szpileczki z cudownym smukłym obcasikiem… Zachodzi mnie od tyłu i próbuje umieścic obcas w moim odbycie… Bez niczego, bez przygotowanie… Nie zasłużyłem… Lituje się nade mną, rozchyla pośladki, spluwa w otworek i szybko wpycha w niego szpileczkę… Zero delikatności, zero zabawy i zbędnych ceregieli… Cały obcasik tkwi w mojej dziurce, po samą piętkę… a Pani mocno przyciska bioderkami bucik do mojej dupki i zaczyna symulowac stosunek w pozycji na pieska… Biodra energicznie bociskają do moich pośladków a Pani ma wyraźną satysfakcję słysząc jęki swojej suki… Pomaga sobie rączką, wyraźne przyspieszając ruchy… Zaczynam skamlec i błagac o litośc… Nie wytrzymuję…

- Zamilcz Suko… Zamknij  się… Jesteś niczym,. Jesteś nikim! Rozumiesz… Przy mnie nic nie znaczysz…
- Nic nie znaczysz…
- Nic… Suko… Zerżnę Cię suko…

Wyjmuje bucik i rzuca go na podłogę… Podstawia za mną krzesło siada na nie, unosi nóżkę do góry i tym razem obcas kozaczka nakierowuje na moje kakaowe oczko… Nic nie widząc, czuje straszny napór i ogromny ból… To inny obcas, znacznie bardziej ostry, o ostrzejszych krawędziach… tamten był okrągłyt ten jest półokrągły i częściowo kanciasty… Dla mojej Bogini nie ma to znaczenia… Dwukrotnie w przypływie dobroci spluwa na mój tyłek i bez cienia zwątpienia mocno posuwa nóżką w kozaczku mój suczy odbyt…
Słyszę jak się śmieje…

- Trzęsiesz się szmato… To dobrze! Masz drżec przed swoją Panią!

Po paru minutach prawdziwego gwałtu kilkunastocentymetrowym obcasem, ewakuuje go z mojej zdewastowanej dupki i mocno kopie mnie w moje wypięte, wyeksponowane jądra… Odruchowo zaciskam nogi, jednak więzy nie pozwalają uchronic jajek przed kolejnymi kopniakami… Paznokcie i mocny ucisk dopełniają dzieła, zsuwam się na kolana…
Moja Pani obcasem kładzie mnie na plecy, delikatnymi kopniakami ustawia mnie tak jak chce, żebym leżał… Boję się…
Zdejmuje majteczki, te opadają tuż koło mojej twarzy… odruchowo przekręcam głowę w ich stronę i nosem staram się wciągnąc ich zapach… Pani stawia mi bucik na twarzy, wbija obcas w policzek…

- Nie pozwoliłam dziwko…

Kuca nad moją twarzą, z gracją opada Maleńką na mój nos… Odruchowo wyciągam język… Dostaję po ryju, łapie mnie za szyję i dusi…

- Nie pozwoliłam! Nie waż się szmato…

Jeździ cipeczką po moim nosie, bawi się, używa sobie… ociera się o moją twarz, jest podniecona, jest wilgotna… Karze mi wystawic język i nadziewa się na niego… To cipuszką to dupeczką… Zabrania mi nim ruszac, sama kontroluje zabawę… Unosi biodra i karze mi szeroko otworzyc usta…

- Dostąpisz zaszczytu o jakim marzyłeś… To Twoja nagroda… Błagaj, żebym Ci nasikała do ust, błagaj o mój złoty nektar… proś, żebym uczyniła z Ciebie swoją prywatną toaletę…

- Błagam Pani… Błagam moja Bogini… Twoja nic nie warta suka, głupia dziwka pokornie prosi, żebyś uraczyła go wspaniałym nektarem z Twojej boskiej cipeczki… Miej litośc i zrób ze mnie swój kibelek, pokornie proszę… O Najłaskawsza, NAJWSPANIALSZA!        

Moja Księżniczka uniosła biodra i ustawiła je tuż nad moją twarzą, dając znak, że mogę obiąc Maleńką ustami, delikatnie ją lizac i czekac na poczęstunek…
Po chwili delikatny strumień boskiego płynu popłynął wprost w moje otwarte usta, smak był wyśmienity… Jednak Pani przyśpieszyła i mocno zalała moją twarz i nie nadążyłem przełykac… Częśc moczu mojej Pani pociekła po mojej twarzy na podłogę, co nie przeszkodziło Pani w dalszym ‘naznaczaniu swojej własności’. Piłem tak szybko jak się dało, ale strumień był tak silny, że zacząłem się krztusic… gdy Pani skończyła, podstawiła mi swoją Rozkosz do wyczyszczenia… szybko zbrałem się z oblizywanie Maleństwa z resztek nektaru…

Pani wygoniła mnie po ręcznik… Gdy wróciłem, z ogromnym namaszczeniem oblizałem Jej uda, wytarłem ręcznikiem i posprzątałem bałagan…
W międzyczasie gdy wycierałem podłogę, na kolanach przed obliczem Księżniczki, Ta umoczyła podeszwę bucika w kałuży złotego deszczu, którym zostałem obdarzony i postawiła mi go pod twarz…
- Liż śmieciu i dziękuj Pani za łaskę, którą Cię obdarowała… Widzisz? Marzenie się spełniają a dziś jest twój Dzień Dziecka… Hahahaha…

Łapczywie rzuciłem się do bucika Pani i zacząłem go czyścic swoim psim jęzorem… lizałem wierzch, ssałem obcas i pucowałem podeszwę… Pani podstawiała mi bucik, tak by był czyszczony w miejscach, gdzie Ona chciała…
Pani odepchnęła mnie nogą i pociągnęła na smyczy do wcześniej przygotowanej miseczki z wodą…

- Pij, możesz chłeptac jęzorem jak pies… bo nim w końcu jesteś! Wypłucz mordę…

Bogini rzuciła smycz na podłogę i zostawiła mnie przy misce, sama udała się w kierunku swojego posłania i wygodnie rozłożyła się na poduszkach…
Obserwowała jak na czterech łapach wylizuję wodę z miski, ile sprawia mi to trudu, jak bardzo staram się, żeby Jej nie rozłościc… Kątem oka widziałem triumfalny uśmiech, który błąkał się po Jej majestatycznej twarzy… Triumfowała… To Ona dyktowała warunki… Ona stanowiła prawo w tym małżeństwie…

Po chwili rozległ się gwizd, to Pani przywoływała sukę do siebie… Szybko rzuciłem się i dobiegłem do kanapy… Klęknąłem, czołem przywarłem do ziemi, ręce wysunąłem wyprostowane przed siebie… Pani usiadła na brzegu kanapy, spuściła nóżki i postawiła je na moich dłoniach, po czym wstała i podeszła do przygotowanych akcesoriów by wybrac z nich uprząż ze sztucznym penisem, drugą większą protezę penisa bez uprzęży, żylastą zakończoną dużą kulką do trzymania w dłoni oraz parę spinaczy…

- Połóż się na brzuchu, wyjmij jajka i siusiaka do tyłu między nogi…

Gdy jajka rozpłaszczyły się na podłodze, Pani złapała za tasiemkę i mocno je naciągnęła, następni bucikiem mocno docisnęła je do podłogi i zwiększyła ciężar nacisku… Czułem jak dwie kulki przesuwają się pod podeszwą bucika… Drugi obcas rozpoczął swój taniec na pośladku, wyraźnie zaznaczając ślady swojego pobytu… Wwiercał się w i tak już mocno wrażliwą skórę po chłoście… Po chwili oba obcasy dociskały skórę napletka do parkietu i tak na zmianę- penis- jądra- jądra- penis…

- Na cztery…

Pani złapała mnie za obrożę, z powrotem ułożyła się na kanapie, przyciągnęła moją głowę do swojego łona…

- Liż moją cipkę, masz się spisac, daj z siebie wszystko… i wypnij dupsko…

Pani przełożyła sobie smycz pod nogą, tak, żeby maksymalnie przyciągnąc moją twarz do swojego krocza a mnie ustawiła tak, bym wypiął tyłek w Jej stronę… Szybko poczułem, że na mój zwieracz napiera coś dużo większego niż obcas… Była to żylasta proteza w dłoni Bogini… Gdy ja językiem starałem się dogodzic mojej Wspaniałej Żonie, ta forsowała mój odbyt sztucznym penisem… gdy udało Jej się zagłębić do środka, zaczęła dziko posuwac moją dupkę… szybko poruszała dłonią, agresywnie atakowała otworek… mocno dobijała protezę do końca… Im bardziej jęczałem, tym mocniej zaciskała uda na mojej głowie, dając min sygnały, żebym skupił się na Skarbie mojej Pani… lizałem jak oszalały… a Pani bez litości pieprzyła mnie w tyłek… Dociskała penisa do końca i jeszcze mimo oporów próbowała go dopchac by sprawic mi jak najwięcej bólu… Gdy moja praca językiem przyniosła efekt, Pani zaczęła głośno pojękiwac i co raz bardziej ocierac się o moją twarz, do mojej dłoni trafił wibrator, szybko ustawiłem obroty, oblizałem i włożyłem go Pani… Gwałciliśmy siebie nawzajem… Pani mnie w odbyt ja Panią wibratorem w cipuszkę i językiem po łechtaczce… Niebawem ruchy Pani ustały, rzuciła protezę na po0dłoge i wygięła się w łuku, przez Jej ciało przeszła fala orgazmu… skurcze targały Jej mięśniami, uda mocno zaciskały się namoich uszach… na twarzy czułem soki Pani… delikatnie je zlizywałem nie chcąc stracic tak cennego daru… w końcu uścisk uda Pani zelżał… Odepchnęła mnie stopą i usiadłem na podłodze, ciężko dysząc i przyglądając się mojej zmysłowej Pani… powoli oddech Pani umiarawiał się… W oczach wyraz otępienia znów zastąpiła dzikośc… Wstała i zaczęła ubierac uprząż z sztucznym penisem… Złapała mnie za głowe i brutalnie weszła w moje usta…

- Patrz mi prosto w oczy, nie spuszczaj wzroku i obciągaj…
- Tak suko, tak moja grzeczna suko… Liż go… Bierz go całego…

Poruszała biodrami pieprząc moje usta… raz wolniej, raz szybciej… Jeździła penisem po moim języku i dobijała do samego gardła… złapała mnie mocno za głowę i posuwała w dziób… wyjęła go z buzi i biła nim po policzkach, znowu wsadzała i znowu pieprzyła… Gdy się dławiłem, mocno pociągała sznurkiem za jajka i brutalnie wchodziła do końca…

Gdy Pani znudziło się bzykanie mojej buzi, popchnęła mnie na krzesło, kazała się przez nie przełożyc, kajdankami przykułka mi ręce do podpórki i ponownie udała się w okolice mojego tyłka…
Tym razem bez zbędnych wstępów… Nałożyła skórzane rękawiczki, rozchyliła pośladki, solidnie napluła i bezlitośnie naparła na mój tyłek… To nie było delikatne bzykanie… To był najprawdziwszy w świecie gwałt… brutalny i bezlitosny… Mający sprawic jak najwięcej bólu… Pchnięcia były zdecydowane, mocne, głębokie i pewne…
Biodra Pani mocno uderzały o moje pośladki wydając głośne plaśnięcia… Pani mocno bujała się za moimi plecami, rytmicznie kołysząc tyłeczkiem… Używała sobie do granic możliwości… a z moich ust nie wydobywały już się jęki ani skamlenie… Krzyczałem błagając o litośc!!! Błagałem by przestała… ale była głucha na te błagania… Postanowiła dac mi ostateczną nauczkę… Pokazac mi czym grozi nieposłuszeństwo i jakie ma konsekwencje… Opadłem bez sił i oddałem się Jej woli… Chciałem bym to się skończyło a zarazem trwało wiecznie… Czułem się jak ostatnia dziwka ale i czułem, że w końcu pokazała mi moje miejsce…

Brutalnie wyszła ze mnie i pociągnęła za smycz na łóżko… Kazała mi wejść w nią i poruszac biodrami… Trzymała mnie za twarz i głęboko patrzyła w oczy… Wbijała palce w moje policzki i kazała wkładac mocniej… Nagle napluła mi w twarz, spoliczkowała…

- Spierdalaj na podłogę… Nie zasłużyłeś by skończyc we mnie… Błagaj o możliwośc zwalenia konia… mów jaka jestem wspaniała…

- Błagam Pani, pozwól mi w przypływie swojej wspaniałomyślności dokończyc dzieła ręką… Błagam Cię Najśliczniejsza… Jestem nędzną gnidą nic nie wartą w świetle Twojego oblicza, nie jestem godzien Ci służyc, ale jestem niezmiernie wdzieczny, że pozwalasz mi być swoją suką… Przy Tobie jestem nikim… Twoją zabawką i szmatą, którą możesz pomiatac… Błagam, bądź łaskawa i pozwól mi sobie ulżyc na kolanach przed Tobą moja Bogini! Jesteś taka wyjątkowa, olśniewająca, zmysłowa, namiętna, ponętna, zjawiskowa, cudowna… Twoja suka prosi o chwilę zainteresowania i łaskę… Wybacz mi Pani, że w ogóle ośmielam się prosić…

- Zamknij już ryj i masz 60 sekund, START! Możesz tylko patrzec, na nic więcej nie zasłużyłeś…

Po tym wszystkim- gdy Ja, nie potrafiąc okazac swojej dozgonnej wdzięczności lizałem buciki swojej Właścicielki ta z zadowoleniem komentowała walory posiadania takiego chłystka w domu…

- Kocham Cię Skarbie… Trochę przesadziłeś z tym błaganiem, ale w sumie… w każdej chwili pstrykam palcami i mam przed sobą na kolanach zabawkę, szmatę do butów, sługusa, kucharkę, sprzątaczkę, żywą toaletę, popielniczkę czy dmuchaną lalę… Hahahaha… :)))

A następnie, moja Pani w przypływie dobrego humoru i swojej dobroci, pozwoliła mi spac ze sobą… Wtuliła się we mnie swoją dupeczką, złapała mocno za jajka, ścisnęła…

- Czuję, że w nocy jeszcze mi się przydadzą i lepiej, żebyś był gotów…bo Ci je zmiażdżę…
- Dobranoc Kochanie, śpij spokojnie… ;)))


THE END…

Opowiadanie napisane w podzięce moje boskiej Właścicielce, Pani, mojej Żonie i mojej Wyroczni…
Żadne słowa i żaden czyn nie są wstanie wyrazic wdzięczności jaką czuję wobec Twojej wspaniałej Osoby…
Realizujesz moje marzenia, spełniasz moje sny… Razem podróżujemy w nieznane,  żeglujemy po morzach namiętności…
Kocham Cię i ubóstwiam… Szaleje na Twoim punkcie…
Jesteś najwspanialszą Kobietą stąpającą po tym świecie… a ja nie jestem godzien całowania śladów w miejscach gdzie stawiałaś swoje słodkie stópki…
Możliwośc usługiwania Tobie, spełniania Twoich rozkazów, bycia Twoją suką i zabawką… to największy zaszczyt jaki mógł mnie w życiu spotkac…
Pozwolenie na dotykanie Ciebie, dbanie o Twoje ciało, na dbanie o Twoje buciki i wszystko co dotyczy Ciebie to największa nagroda…
Jesteś moim ideałem, moim SKARBEM… chcę Ci słuzyc po kres swoich dni… kochaj mnie, szanuj, poniżaj, bij, szmac, gwałc i wykorzystuj… proste recepta na wiecznie zakochanego męża…