niedziela, 16 listopada 2014

ZACHWYT, PODZIW, UWIELBIENIE…


      Żyjąc chwilą… Chciałoby się powiedziec mając 30 lat… Realia jednak skutecznie utrudniają spontanicznośc… Los zmusza Nas do częstych refleksji… Ludzie snują plany, nieświadomi jutra… Człowiek nie docenia tego co ma w pędzie za tym co jeszcze do zdobycia… Po trupach do celu, po głowach innych… Cały czas mając jakąś strategię, realizując założenia, odgrywając swoje rolę… Marzeniami rządzi pieniądz, pragnieniami dyryguje mamona a uczucia już dawno rozmieniły się na drobne… Ja jednak chciałbym na chwilę przyklęknąc… I docenic… Ba… Przeanalizowac…. Rozebrac na czynniki pierwsze… Swoje szczęście… Największe spełnione marzenie… Nieustanne źródło rozkoszy… Nie waham się używac takich słów i jestem ich świadom… Ktoś mógłby stwierdzic, że w takim razie powinienem teraz pisac np. o Dzieciach… Nie… Dlatego, że moim Skarbem, którego właśnie chciałbym chołubic i przechwalac, jest moja Ukochana Małżonka i Matka moich Pociech… To Ona dała mi w życiu wszystko to co najlepsze… To Ona uczyniła moje życie lepszym… Kiedyś twierdziłem, że nie ma wad… Ma… Jak każdy człowiek… jednak czymże są te wady w obliczy niezliczonych zalet jakie posiada??? Upierdliwe niedoskonałości są niczym w porównaniu z pozytywnymi cechami, które tak pokochałem… Nadal twierdzę, że jest moim ideałem… Pod każdym względem… Już samo to, że ze mną jest świadczy o jej boskości… Od chwili gdy Ją poznałem dała mi wszystko o co tylko prosiłem… I tak wiele ponad to co nikogo innego nie odważyłbym się prosić… W momencie gdy tylko obdarzyłem Ją zaufaniem, oddałem w Jej dłonie wszystkie swoje najskrytsze sekrety… Poznała moje najmroczniejsze dzikie rządze i grzechy… Ryzyko warte było ceny jaką mogłem zapłacic… Nie uciekła… Została i dzis realizujemy te fantazje wspólnie… Razem łamiemy bariery, depczemy zakazy i przeciągamy granice… Eksperymentujemy i bawimy się w łóżku… Mając tak niewiele czasu dla Siebie nie zawsze mamy możliwości… Nienasyceni tym co tak Nas kusi i daje radośc dążymy do wypracowania stałych relacji jakże niespecyficznych dla innych związków… Moja Żona jest moją Panią, Właścicielką, Boginią i Księżniczką… ja jestem Jej psem, niewolnikiem, dziwką i suką pragnącym spełniac Jej wszystkie kaprysy i zachcianki… Moja Pani wykorzystuje mnie wedle swojego uznania, bawi się mną, torturuje, upokarza, upadla, poniża i sprawia, że moje życie jest piękne… Po prostu nadaje memu życiu sens… To ja Ją naprowadziłem na te tory, pchnąłem skład, rozpędziłem a teraz Ona przejęła stery i ciągnie coraz to większą kolej doświadczeń… W odpowiedzi na pewne sugestie mojej Najwspanialszej, chciałbym się skupic w tym hołdzie na atutach Jej urody i walorach z Nią związanych…


Jako typowy wzrokowiec czerpię ogromną przyjemnośc z możliwości podziwiania geniuszu fizjonomii mej Pani na co dzień… jeszcze większej „frajdy” doznaję gdy Żona zezwala mi na obcowanie z Jej ciałem… Ekscytacja ta trwa od momentu poznania po dzień dzisiejszy i stale rośnie w siłę… Czasami zastanawiam się czy moja Małżonka świadoma jest tego jakiego „asa ma w rękawie”… Mimo wielu zapewnień, upewnień, podkreśleń, jawnych dowodów, mam wrażenie, że często o tym zapomina… Cudowne są sytuacje np. na zakupach gdy Żona przymierza jakieś ciuszki i pyta się jak wygląda, nie doczekując się odpowiedzi, podchodzi i „sprawdza” czy w oczach jej kundla jest dobrze czy źle… Moim zdaniem to najpewniejszy wyznacznik, jeśli założymy, że Ukochana chce się podobac właśnie swojej psiej mordce… Nic bardziej nie zdradza kundla niż jego własny sterczący ogon… Wiem, że moja Pani musi mnie bardzo kochac, gdyż sugeruje się moim zdaniem w wielu płaszczyznach począwszy od makijażu, lakieru do paznokci, biżuterii, garderoby po buty… Jest na tyle łaskawa, że czasem wysłucha ujadania swego Burka…  Od zawsze miałem w sobie coś takiego, że prezenty lubiłem ładnie zapakowane… W pornografii szukałem ładnej bielizny a nie czystej nagości… Nutka tajemniczości… Klimat… Atmosfera… To musi mieć smak… Mistrzynią mej kuchni jest z całą pewnością moje Szczęście… a ja ubóstwiam Jej rewolucje… Tu nie chodzi o teatr, maskaradę i bal przebierańców… Szyk, elegancja, powab… Umiejętnośc ukazania tego co najbardziej upragnione… Moja Pani nie wymaga wydawania na to fortuny… A wygląda jak gwiazda, ocieka seksem, sprawia, że drżę na Jej widok…


Jest farbowaną blondynką, naturalnie chyba ciemny blond… Czesze się różnie… Zazwyczaj prostuje włoski i ma je poza ramiona, tak wygląda świetnie… Kucyk podkreśla rysy Jej twarzy… Kości policzkowe… W ogóle ten całokształt… Totalny kunszt, majstersztyk, arcydzieło w najdoskonalszym wydaniu… Właśnie te podkreślone kości policzkowe nadają drapieżności, wyniosłości, atrakcyjności całemu obrazowi… 
Duże niebiesko-szaro-rdzawe oczy… Oczy potrafiące czynic cuda… Cała gama rozpalających zmysły spojrzeń… Od tych troskliwych, ciepłych, zachęcających, namiętnych po te lodowate, mrożące krew w żyłach i powodujących nagły przypływ krwi do penisa… Jednym rzutem oka potrafi sprowadzic mnie na kolana w ciągu dosłownie chwili… W mgnieniu oka łamie wszelkie opory… Różnorodne make up’y goszczące na jej powiekach i licach są zawsze wykonane w dobrym guście- nie przesadzone, zalotne, kokieteryjne…  
Idealnie skrojone usteczka… Stworzone do całowania… W przypływie dobrej woli potrafiące dac tyle rozkoszy… W połączeniu z ząbkami, błądzące po psiej twarzy, szyi, karku… Uwielbiam patrzec na Nie, podkreślone błyszczykiem w momencie gdy padają z Nich komendy, wypowiadają rozkazy… Gdy podczas zbliżenia Pani namiętnie wpaja się Swoimi wargami w moje i raczy mnie namiętnymi pocałunkami- zapominam o bożym świecie…  
Delikatne uszka, stworzone do pieszczenia, jednak tak wrażliwe na bodźce, że Pani rzadko pozwala na ich „molestowanie”… Są momenty, że mam wrażenie, że najpiękniejszą muzyką dla tych uszu, są moje jęki i cierpienia podczas kar jakie mi Bogini zadaje…  
Szyja… gracja, powab, wdzięk… Wabik dla zmysłów… Z tą „Panią” sobie „używam”… Korzystam z każdej nadarzającej się okazji… Uwielbiam jak się pręży podczas błogich muśnięc pocałunków… Ramiona i obojczyki… Choc nader szczupłe to mimo wszystko tak poetycko wyrzeźbione… Pierś do przodu i twardo stąpa przez życie… Moja Pani to twarda Kobieta… Nie ma w życiu lekko a mimo wszystko nie przestaje być KOBIETĄ z krwi i kości… Praca przy dwójce małych Bąbli nie jest łatwa a jeszcze utrzymanie całego domu w ryzach nie dostarcza czasu na relaks… Anielskie piersi akuratnie podsumowują całokształt części portretowej mojej Małżonki… Finezja, słodycz, sielanka… zaspokojenie najbardziej wymagających doznań wzrokowych… 
Gdybym tak pocałunkami torował sobie drogę od góry do źródła rozkoszy, właśnie prześlizgnąłbym się na brzuszek… Pomimo urodzenia bliźniąt- jest doskonały… Ani grama tłuszczyku… Z pełną powagą… Ślicznie zarysowany… Pełen podziw… Jak już wspomniałem, to nieustanna pogoń za Naszymi Szkrabami tak wyszczupliła moją Najsłodszą… 
Poniżej ubóstwianego pępuszka wiedzie szlak do zatracenia… Nigdzie, nigdy nie było mi tak bajecznie jak tam… Te najznakomitsze zbliżenia, sypialniane wybryki, płomienne uniesienia, czysta ekstaza… Chwile dla których warto życ, egzystowac w tym szarym niepoukładanym świecie… Z całym szacunkiem, ale mój Przyjaciel nie mógł znaleźć bardziej przytulnego, ciepłego i tak magicznie pachnącego schronienia… Każdy wariant, każda aprobata ze strony Pani, każda sposobnośc by móc obcowac z Jej Różyczką… Wychodzę z siebie… Szaleję… Jestem jak narkoman na głodzie… Odczuwam to całym sobą… Oddałbym wszystko za każdy taki moment… To dla mnie nagroda przez wielkie „N”… Na dzień dzisiejszy moja Małżonka jest już tego świadoma i wyśmienicie potrafi to wykorzystac… Wszelki wstyd i krępacja poszły w zapomnienie i mam wrażenie, że z każdą przygodą czerpie z tego co raz większe zyski… Niecierpliwy często się dopominam, wręcz błagam o zaszczyt bycia Jej blisko… Jej woń, smak, dotyk… Jej anatomia… porywa absolutnie każdy receptor mego ciała i wprawia go w napastliwy, pożądliwy i spragniony nastrój… Jestem wielbicielem, gorącym fanem, zafascynowanym odkrywcą Muszelki mojej Bogini… Od niedawna moja Wyrocznia raczy mnie swoim złotym nektarem wprost z samej Maleńkiej do mej mordki… Długo z tym zwlekała aż w końcu i przekroczyła tę granicę… Wrażenia zniewalające… Coś mega erotycznego… Cała otoczka, aura temu towarzysząca, oblicze aktu totalnego poniżenia… Brak słów, żeby oddac wrażenia i uczucia z jakimi wówczas mam do czynienia… Do końca swego istnienia będę dłużnikiem Żony za szczęście jakim mnie obdarzyła… Wiem jak wiele to wszystko musiało Ją kosztowac, by stawiac tak olbrzymie kroki… A sprowadzenie mnie do roli Swojej prywatnej toalety to milowy krok w dziejach Naszego małżeństwa… Dla maniaka takiego jak ja to najłaskawszy przywilej, dla mojej Ukochanej to wyraz oddania… W związku z charakterem mojej pracy i długimi rozłąkami najzwyczajniej w świecie czasami podkradam używaną bieliznę mojej Pani, by móc w tęsknocie czuc Ją i odliczac sekundy gdy znów będę mógł wtulic się w Jej łono… Przejdźmy na tyły by na koniec zostawic to co prawdziwe misie lubią najbardziej… Chociaż, czy ja wiem… 
Pośladki… Nieziemski atrybut ciała mego Słońca… Ojjjjjjjjjjjjj… Aż braknie śliny w ustach i literek na klawiaturze… Zafascynowanie to słowo nazbyt ubogie by w pełnej krasie móc ukazac pietyzm jakim obdarzam te doniosłe kształty geniuszu… Przepraszam za użycie tak niedoborowych słów, ale mam ZAJOBA na Ich punkcie… A te krągłości i poniżej łączenia z bajeranckimi udami… AMOK!!! Niebagatelne, bezbłędne, bezkonkurencyjne… Mój jęzor w histerii pląta się po Ich aksamitnej skórze, natrętnie szukając uwieńczenia… Proporcje najwyższej próby… Gdyby dała sygnał, pożarłbym zachłannie… Nie przechwalam, nie podlizuję się, nie włażę w tyłek… Chodź tak bardzo bym chciał… Języczkiem wbic się w tę pupcię… okrążac, lawirowac, kluczyc, prowokowac i w wiercic się w słodziutkie oczko… To rzadkie i krótkie chwile… Bezcenne! W każdym aspekcie- wśród tyłeczków dla mnie Champions Ligue… I z pełną odpowiedzialnością znów przebrnąc pragnę z tych misternie kołyszących się krągłości poprzez te fenomenalne łączenia do ud, którymi mogłaby rozgniatac orzechy… 
Nie będę zbyt długo tu rozpływał się w zachwytach… zarówno nad udami, jaki i łydkami, także ramionami i przedramionami… Jak wszystko inne u mej Pani… dla mnie bomba… Wynoszę pod niebiosa każdy fragment cielesności mojej Księżniczki… Miłośc do każdego milimetra skóry, każdej blizny, każdego pieprzyka, każdego strupka, każdej rzęski, włoska i brewki… Całokształt… Ogół… Postac… w tym przypadku… Zauroczenie… Poklask i Uznanie… Na koniec zostawiłem sobie COŚ na deser… 
Dłonie i stópki… Moje największe słabości… Co jak co… ale gdy Kobieta ma wypielęgnowane, zadbane, wymuskane dłonie i stopy, z pomalowanymi na jakiś zmysłowy kolor paznokietkami, to to jest klasa… To przyciąga, to zachęca, to zwraca uwagę, to przyciąga spojrzenia… Nie tylko fetyszystów… ale tych najbardziej… Jeden z moich najlepszych obowiązków to malowanie paznokci u stópek Pani… Najsmaczniej wyglądają gdy są pomalowane w kolorze czerwonego wina… Taka ciemna czerwień… Moja Pani ma zgrabne dłonie i stópki… Paluszki długie i smukłe… Czasami naznaczone pracą ale mimo wszystko zawsze apetyczne… Mniamuśne… Doba byłaby zbyt krótka gdybym miał w pełni zadowolic swoje żądze w kontaktach z tymi Skarbami… Cały czas mówię tu o stópkach i dłoniach… Marzę o tym by w przyszłości nauczyc się nakładac profesjonalnie lakier na paznokcie u rączek mej Lubej… Poza tym mógłbym Je bez chwili wytchnienia wąchac, całowac, lizac, masowac, dotykac, oglądać… A One mogłyby bez końca się nade mną znęcac… Paluszki Pani zaciskające się na moich sutkach, paznokcie wbijające się w jądra, razy wymierzane otwartą dłonią w mą twarz, kopniaki stópką w genitalia, paluszki wbijające się w moje usta… Nigdy dosyc… Pożądam… Wielkim walorem jest umiejętnośc przyozdabiania tych Wspaniałości przez Ukochaną… Stópki kuszą w ślicznych szpileczkach, seksownych kozaczkach za kolano, pończoszkach, rajstopach, kabaretkach… Dłonie w rękawiczkach- czy to bez palców czy to za łokiec… Magia… Czary… Trans… Hipnoza… Długie obcasy, ostre szpile, tyranizujące narzędzia tortur… A ostatnimi czasy ma Pani pokochała gwłacic mnie właśnie tymi szpikulcami…


… Żyjąc chwilą… wiem i w pełni to czuję, że mając tak piękną i olśniewającą Małżonkę, Bóg pozwolił mi raju zaznac już na ziemi… Pod wpływem impulsu i chwili, postanowiłem w tych paru słowach wyrazic swe uznanie nad nadzwyczajną aparycją, powierzchownością, zewnętrznością, estetyką i elegancją mojej najprawdziwszej BOGINI… Anioł o predyspozycjach diabła… A przecież ma jeszcze TAKI charakter…


Ha! O niczym nie zapomniałem… Plecki… Linia kręgosłupa… Łopatki… Wszystko takie kruche i delikatne… Pisałem już o rzeczach stworzonych do wielbienia, ubóstwiania, miłowania, dopieszczania i obcałowywania? Nie? Tak? Nie ważne… bo Te plecki właśnie takie są… Dla mnie NAJ… Zawsze i wszędzie… A Ty wymagasz, żebym szorował Je tą szorstką gąbką… Feee!!!  Chociaż nawiązując do szorowania i kąpieli… więc…


„Łapię chwile ulotne jak ulotka  
Ulotne chwile łapię jak fotka

Życie nasze składa się z krótkich momentów  
Cudownych chwil, czy przykrych incydentów  
Niczego nie przegapię, wszystkie je łapię
Korzystam z talentu, przelewam go na papier
Więc łapię chwile ulotne jak ulotka  
Ulotne chwile łapię jak fotka
Dbam, by chwile ulotne jak notka
Nie uleciały jak ulotna plotka  
W niepamięć Każdy gest i każde zdanie  
Obrazy przed oczami zawieszone jak na ścianie  
Te w ramie  
To jedno co na pewno zostanie  
Reszta przeminie jak znoszone ubranie…”

Kocham Cię moja Pani!!!


2 komentarze:

  1. Jestem pod wielkim wrażeniem Twoich wypowiedzi. Blog wrzucony do ulubionych. Mam nadzieję że będzie okazja do dyskusji : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest to zbyt patetyczne? Trochę nudne, bo przydługie opisy. Ja staram się opisywać bardziej wydarzenia niż ja tutaj Osobę. Zapraszam do lektury: absolutnapani.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń