Postaram się teraz nadrobic troszkę zaległości, zatem umieszczam kolejny epizod... To wszystko Nasze przeżyte chwile, spisane przeze mnie na pamiątkę... Wiadomo... To nie scenariusze... Nie wszystko było tak samo, tego samego dnia, może padały inne słowa... ale „i ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem, A com widział i słyszał, w księgach umieściłem.” ;)))
EPIZOD II
”Chłosta na początek nowej historii…”
Humor miał
dobry, mimo wszystko… Ostatnio często się kłócili… Za często… O wszystko…
Zaczął przynosic pracę do domu… Stał się wybuchowy… Krzyczał… Na wszystkich, za
wszystko…
Ona nie
potrafiła sobie z tym poradzic… Stała się drażliwa, nieufna i miała powoli tego
dosyc… Momentami nie wytrzymywała i zanosiła się łzami… Płakała- przez niego… A
przecież taki nie był… Nie takiego go poślubiłam- myślała… A cały ten stek
bzdur, o które tak bardzo błagał? Wątpiła…
On wiedział,
że robi źle… Miał świadomośc tego jak wiele traci… Jak bardzo Ona oddala się od
niego, jak bardzo tracą na relacjach jego z Maluchami… Bił się z myślami,
okłamywał z postanowieniami… Miał w sobie mnóstwo złej energii i nie miał gdzie
jej rozładowac… Jak blisko było do wielkiego boom i katastrofy? Działa się
akcja- potrzebna była reakcja…
Ona
postanowiła zareagowac zdecydowanie… Koniec pobłażania… Dostanie to czego chce,
ale nie w taki sposób jak sobie to wyobraża… Naoglądał się jakiś gówien w
internecie, naczytał fantazji jakiś koniobijców, naściągał zdjęc jakiś ku*ew i
Bóg wie czego żąda… Ja go nauczę… Nauczę kundla pokory… Będę twarda, bezlitosna
i konsekwentna ale wyegzekwuję to czego JA chcę…
On zaplanował
sobie samotny wieczór przy meczu, piwie i przemyśleniach… Taki ostatni przed
zmianami, które sobie obiecał… Tak, obiecywał już wielokrotnie, ale kto ma dac
mu jeszcze jedną szansę, jak nie on sobie sam… W pracy napięcie opadło…
Jakoś się pozbierał i
ogarnął sytuację… W domu też było jakby spokojniej, owszem zdarzały się
sprzeczki i burze- nawet o pierdoły, ale nie były już tak intensywne… Powoli
wychodził z roli rosyjskiego Niszczyciela na Pacyfiku… wracał na spokojne wody…
Pragnął odnaleźć znów swoją przystań… Jednak jego ukochana „Przystań” nie
podzielała jego optymizmu… Przez tą sytuację stała się mu wroga, agresywna i
wyzbyta zaufania… Zapracował sobie na to… Liczył, że jak zawsze- Ona przymknie
oko i jakoś to będzie… Dziś chciał się wyluzowac i pobyc sam… Czasami tak
potrzebował… Myślał, że jest niezniszczalny ale życie pokazało, jak potrafi dac
w dupę… Wiedział, że warto czasem załapac bliznę od życia- by unieśc ręce w raz
z ostatnim gwizdkiem…
Ona znała swój
charakter, jak sobie coś przyrzeknie- to słowa dotrzyma… I tak będzie i tym
razem… Miała nad nim ogromną przewagę- gdy tylko chciała, wiedziała co zrobic
by latał za nią jak pies… I nie chodziło tu nawet o „te” Ich relacje… Zabawy-
do tej pory zabawy… Ona Pani, on pies… Odkąd się poznali zmieniła się, nabrała
pewności siebie, stała się Kobietą z krwi i kości… I jako Kobieta jego marzeń-
czego była już pewna, wiedziała jak na niego działa… Pewnym rzeczom NIGDY nie
mógł się oprzec… Wykorzysta to a do tego ma motyw… Zemsta… Za wszystkie
upokorzenia w ostatnim czasie… To on błagał by być upokarzanym… Ona nigdy! Lubiła
te zabawy… Sprawiały Jej frajdę… Jednak te jego afery niszczyły atmosferę…
Podcinały skrzydła… Gdy już wznosiła się na fali… Od niego załapała nie jedną
bliznę, ale wiedziała, że warto- by unieśc ręce w raz z ostatnim gwizdkiem…
Wchodzi do domu, zrzuca plecak, wstawia browarki do lodówki i
udaję się do łazienki… Mieszkanko czyste, takie jak lubi, takie jak je ostatnio
posprzątał… Właśnie… Co ostatnio u niego pozytywne? Odreagowuje sprzątając… W
poniedziałki znów chodzi na piłkę, ale poza tym, codziennie wieczorami sprząta…
Zmywanie podłogi to najlepszy środek antystresowy… J
Co prawda prosił, by chociaż
takim czynnościom nadała jakiś smaczek zdominowania go, ale przez te wojny
domowe- Jej naprawdę się odechciało… W końcu za co miała go nagradzac? To było
realizowanie jego fantazji a miało być JEJ!!!
W łazience zrzuca „brudne”
ciuchy i wrzuca je do pralki, staje pod prysznicem i oblewa się ciepłą wodą…
Szybki prysznic, wychodzi, wyciera się i…
Coś słyszy… coś w
mieszkaniu…
Co to? Szybko owija się
ręcznikiem
Jeszcze raz… Słyszy…
Słyszy gwizdek…
Cooo???
Wybiega z łazienki i staje
jak wryty…
W salonie na fotelu siedzi
jego Żona…
Nie wierzy własnym oczom,
ale jak to??? To niemożliwe, przecież jest z Skarbami u Teściów…
I ma prawo jazdy, samochód i
z kim zostawic Dzieci a jak wszedł do domu to drzwi od sypialni były zamknięte
a on tam nie zaglądał… Szlag!
Siedzi na fotelu… Wstaje… Blond wyprostowane długie za ramiona
włosy, makijaż doskonale podkreślający nieziemską urodę, wiszące kolczyki,
które niedawno dostała od niego w prezencie wraz z bransoletką, właśnie
widoczną na lewym nadgarstku dłoni do łokcia pokrytej skórzaną, obcisłą
rękawiczką… Na stópkach nowe, eleganckie, czarne, klasyczne czółenka z
zakrytymi palcami z szpileczką- cieniutką, okrągłą, dwunastocentymetrową,
zakończoną metalowym flekiem… Czarne, delikatne, nylonowe pończoszki, których
koronkowe wykończenie zgrabnie chowa się pod materiałem obcisłej spódnicy z
wysokim stanem, udekorowanej delikatnym, cienkim paseczkiem… U góry elegancka,
biała bluzeczka z krótkimi rękawkami i kołnierzykiem, wpadająca w spódnicę.
Całokształt nazwałby arcydziełem… Stoi i patrzy na niego lodowatym spojrzeniem…
W jednej dłoni bambusowa trzcinka, długa na ponad metr, sękata i wytrzymała, druga
dłoń spoczywa na biodrze w pozie dodającej wyniosłości i tak już napiętej
sytuacji…
Końcówka trzcinki uderza o
cholewkę bucika w rytm uderzeń jego serca…
Nagle Żona
unosi dłoń z biodra w kierunku twarzy i w Jej ustach pojawia się gwizdek… Cichy
gwizd… I końcówka trzcinki wskazuje miejsce przed obliczem jego Małżonki…
Ona: Podejdź tu i klęknij
Z wrażenia ręcznik osuwa mu
się na podłogę i stoi całkiem nagi… Stoi… jak wryty… Tysiące myśli atakują jego
głowę… Jedna napiera najbardziej… Przyjechała się zabawic, zatęskniła za tym…
Robi mi niespodziankę… Z zamyślenia wyrywa go kolejny gwizdek…
Ona: Nie lubię się
powtarzac… Popracujemy nad Twoim czasem reakcji…
Podchodzi i klęka na kolana…
A raczej pada na brzuch i twarz… W momencie próby klęknięcia Żona wymierza mu
siarczystego kopa w krocze…
Jęczy i zwija się na
podłodze…
Ona: Za wolno… to po
pierwsze… a po drugie?
To mówiąc zachodzi go od
tyłu, unosi jedną nogę do góry i wbija obcas w jego pośladek… Dociska… a on
jęczy i próbuje się wyrwac… Dociska go do podłogi, czeka, aż uświadomi sobie,
że wijąc się- robi sobie tylko krzywdę… Trwa to dłuższą chwilę, na jego
pośladku pojawia się wyraźna czerwona rysa, podbiegająca krwią… Dociska
mocniej…
Ona: Robisz sobie krzywdę
idioto… Spokój suko!
Na jego plecy spada grad
razów kijkiem bambusowym… Razy są mocne i szybkie, przez wbijający się obcas w
tyłek, nie był w stanie skupic się na liczeniu uderzeń…
Ona: Po drugie… Ile było???
Suka: Czego? Nie wiem…
Auaaaaaaaaaaaaaaaaa
Kolejna seria…
Ona: To za to jak się do
Mnie zwracasz… Uczyłam cię już tego, co prawda to była zabawa… Dziś uświadomisz
sobie jaki błąd popełniłeś wspominając mi kiedykolwiek o dominacji nad tobą… To
co było do teraz, to był… Hmmm… Nazwijmy to treningiem… Grą wstępną… Metody
prób i błędów… Pokazałeś mi co lubisz… Realizowałam Twoje fantazje, spełniałam
pragnienia- nie doceniałeś tego… Ba… Doszło już nawet do tego, że swoje
występki usprawiedliwiałeś zwalając winę, że ja się za mało staram… Ja za mało
staram? Gwałcę cię w dupę, szczam do ryja, depczę, przypalam świecą, palę
papierosa i robię z ciebie popielniczkę, poniżam, torturuję… Ja się za mało
staram? No ku*wa mac… Dwójka Dzieci na wychowaniu, dom do ogarnięcia, żarcie do
ugotowania, opłaty do zrobienia, pranie do prasowania i wyprania, Maluchy do
nakarmienia, wyjścia na spacer, na każdym kroku uwieszone do nogi… Ja się za
mało staram???
Kolejna, tym razem bardzo
gwałtowna seria…
Ona: Twoja Pani… zwracasz
się do mnie na Pani… Bogini lub Księżniczko… inne pierdoły sobie darujemy… w końcu
oboje nie chcemy teatru…
I następna seria… Plecy,
pośladki, uda… Kilkanaście uderzeń… pies wyje z bólu…
Ona: I jak się o coś pytam
to masz mi poprawnie odpowiadac, nie uznaję odpowiedzi NIE WIEM…
Z torby z gadżetami wyciąga
knebel… W zasadzie uzdę z kneblem i bez żadnego ostrzeżenia… Kuca koło
zmaltretowanego psa i zapina mu uprząż na głowie, plastikową kulkę sprawnie
umieszczając mu w dyszących ustach… Podnosi go za uprząż do góry, kopiąc go w
tyłek, ustawia go na kolanach… Staje naprzeciwko niego w lekkim rozkroku,
ponownie jedna dłoń wędruje na biodro a drugą wymierza mu serię wylewnych
policzków… Bije go raz z jednej raz z drugiej stronie, jego twarz przybiera
czerwonych barw a Ona nie przestaje… On odruchowo schyla głowę, Ona łapie
palcami jego podbródek i skierowuje jego wzrok na siebie…
Ona: Patrz mi w oczy…
Zmienia dłoń i kontynuuje
bicie po twarzy…
Ona: Ile było???
Odchyla mu knebel…
Znowu nie liczył, jest w
szoku… Nie jest w stanie się skupic, popełnia błąd za błędem…
Ona: Nie wiem… nie wiem moja
Pani…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz