piątek, 30 października 2015

Witam... Witam po długiej przerwiej po raz drugi... ;)

Długo mnie nie było, co? ;) Nie miałem weny... Zapomniałem o blogu... To nie znaczy, że moje życie stało się jałowe... Wręcz przeciwnie! Nabrało takich obrotów, że nie jeden by zwątpił... A ja dałem radę... Choc cierpiało na tym moje małżeństwo, moje życie rodzinne... To wytrwaliśmy... Dziś mogę tu wrócic i znów zacząc pisac... Z moją Ukochaną Żoną mieliśmy wzloty i upadki... Wolę pisac o wzlotach... Bo te były nieziemskie... Moja Żona stała się tak naturalna w dominowaniu nade mną że pewne rzeczy są dla Niej po prostu już oczywiste... 

Dziś na zakupach gdy ganiała mnie z różnymi przedmiotami do czytników cen, później musiałem wszystko pakowac i targac do auta... Gdy wyjmowałem zakupy z wózka i biodrami wpychałem go w cały ich szereg bo byłem cały obładowany a Żona już w tym czasie wsiadała do auta, zaczęła się śmiac... Siedziała za kierownicą patrzyła na mnie ledwo ciągnącego te wszystkie torby i piała w niebo głosy... 
"Przecież kiedyś byłeś na mnie zły, że chcę Ci pomagac..."  :)))

 Później rozmawialiśmy... Żona sama stwierdziła, że czasem już nawet się nie stara dominowac... To po prostu Jej wygoda... Wie co ja już robię bo to mój obowiązek i nawet już o tym nie myśli... Ma byc zrobione... 

Trzeci epizod nie jest skończony... Jutro rano nastąpi ciąg dalszy... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz